Jej imię było Alena, była jego dawną koleżanką z pracy. Kilka godzin przed świąteczną kolacją mąż zadzwonił i powiedział: „Musimy porozmawiać”.

twojacena.pl 3 godzin temu

Nazywała się Alina, była jego dawną współpracownicą. Kilka godzin przed uroczystą kolacją mąż zadzwonił i powiedział: Musimy porozmawiać.

Miała na imię Ewa, była jego byłą koleżanką z pracy. Kilka godzin przed przyjęciem z okazji rocznicy mój mąż zadzwonił i rzucił tylko: Musimy pogadać.

Joanna stała w kuchni swojego mieszkania w Krakowie, układając elegancko serwetki na stole przygotowanym na tę wyjątkową kolację. To była ich dziesiąta rocznica ślubu z Krzysztofem, i chciała, żeby wszystko było idealne: świece, jego ulubione wino, zapach pieczonej ryby unoszący się w powietrzu. Ale kilka godzin przed przyjściem gości zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetliło się imię męża. Joanna, musimy porozmawiać powiedział zimnym, oderwanym głosem. Jej serce ścisnęło się w przeczuciu nieuchronnego. Nie wiedziała jeszcze, iż ta rozmowa zmieni jej życie, ale już czuła, jak wszystko, co budowała przez lata, rozpada się w proch.

Krzysztof był jej opoką, wielką miłością, człowiekiem, z którym dzieliła marzenia i trudności. Poznali się na studiach, pobrali młodo, razem wychowywali córkę, Zosię. Joanna ufała mu bezgranicznie, choćby gdy wracał późno z pracy lub wyjeżdżał w delegacje. Była dumna z jego sukcesów Krzysztof został kierownikiem w dużej firmie, a jego charyzma otwierała wszystkie drzwi. A jednak, trzymając telefon, przypomniała sobie szczegóły, które wcześniej ignorowała: jego nieobecne spojrzenie, krótkie odpowiedzi, dziwne telefony, które natychmiast przerywał. Wróciło do niej imię Ewa jak cień, którego nie chciała dostrzec.

Ewa pracowała z nim dwa lata wcześniej. Joanna spotkała ją na szkoleniu wysoka, z pewnym siebie uśmiechem, patrząca na Krzysztofa trochę za długo. Wtedy odsunęła ten przebłysk zazdrości: Tylko koleżanka, nic poważnego. Krzysztof choćby mówił, iż Ewa zwolniła się i wyjechała na prowincję. Ale teraz, słysząc jego niepewny oddech w słuchawce, Joanna zrozumiała: Ewa nigdy tak naprawdę nie odeszła. Nie chciałem, żeby tak wyszło, Joanno zaczął, a każde słowo brzmiało jak cios. Przyznał, iż spotyka się z Ewą od roku, iż wróciła do Krakowa, iż jest zagubiony. Joanna milczała, czując, jak ziemia usuwa się jej spod nóg.

Nie pamiętała, kiedy odłożyła słuchawkę. Ani kiedy wyłączyła piekarnik, schowała świece, które zapaliła tego ranka z taką nadzieją. Jej myśli wirowały: Jak on mógł? Dziesięć lat, Zosia, nasz dom i wszystko dla niej? Siedząc na kanapie, trzymając w dłoniach zdjęcie ślubne, próbowała zrozumieć, kiedy jej życie stało się kłamstwem. Przypomniała sobie uścisk Krzysztofa z zeszłego tygodnia, jego obietnicę zabrania Zosi w góry. A tymczasem on był z inną. Zdrada paliła ją żywcem, ale najgorsze było to, iż nic nie zauważyła, bo ufała mu bezgranicznie. Kochała go tak bardzo, iż oślepła.

Gdy Krzysztof wrócił, Joanna przywitała go ciężką ciszą. Goście nie przyszli odwołała kolację, niezdolna do udawania. Wyglądał na winnego, ale nie złamanego. Nie chciałem cię ranić, Joanno. Ale z Ewą to coś innego. Te słowa dobiły ją. Nie krzyczała, nie płakała patrzyła na niego jak na obcego. Wynoś się. Jej głos był twardszy, niż się spodziewała. Krzysztof skinął głową, wziął torbę i wyszedł, zostawiając ją samą w mieszkaniu, które wciąż pachniało świętem, które nigdy się nie odbyło.

Minął miesiąc. Joanna próbowała żyć dla Zosi, która nie wiedziała wszystkiego. Uśmiechała się do córki, przygotowywała jej śniadania, ale noce spędzała na szlochaniu, zadając sobie pytanie: Dlaczego nie byłam wystarczająca? Przyjaciele ją wspierali, ale ich słowa nic nie leczyły. Dowiedziała się, iż Krzysztof i Ewa mieszkają teraz razem kolejny cios. A jednak, gdzieś głęboko, rodziło się coś nowego siła. Nie rozpadła się. Odwołała tamtą kolację, ale nie swoje życie.

Dziś Joanna patrzy w przyszłość z ostrożną nadzieją. Zapisała się na kurs projektowania spełniając dawne marzenie, spędza więcej czasu z Zosią, uczy się kochać siebie. Krzysztof czasem dzwoni, przeprasza, ale ona nie jest gotowa go słuchać. Ewa, której imię było kiedyś tylko cieniem, nie ma już nad nią władzy. Joanna wie teraz jedno: jej życie to nie on, nie ich małżeństwo. To ona. A tamta rocznica, która miała być świętem, stała się pierwszym rozdziałem nowej historii. Historii, w której nie będzie już żyć dla obietnic innych ludzi.

Nauczyłem się jednego: nigdy nie wolno gasić własnego światła dla kogoś, kto nie potrafi go docenić.

Idź do oryginalnego materiału