Jego złość na zaręczyny byłej. A ja jestem jego obecną żoną. Jak mam na to reagować?

polregion.pl 4 tygodni temu

On wścieka się, iż jego była wychodzi za mąż. A ja jestem jego obecną żoną. Jak powinnam na to zareagować?

Życie czasem serwuje nam dramaty, przed którymi choćby najlepsi scenarzyści uciekają z podkulonym ogonem. Mój mąż, Krzysztof, wrócił do domu z twarzą wykrzywioną grymasem, cisnął klucze na półkę i w milczeniu zaczął zdejmować buty. To wcale nie było do niego podobne — zwykle wracał od córki rozpromieniony, jakby całe światło zebrało się w jego oczach. Nie zdążyłam choćby zapytać, jak minęła wizyta, gdy nagle eksplodował, jakby go coś rozerwało od środka: — Kinga, ty tego nie pojmujesz! Przyszedłem po Zosię do przedszkola wcześniej, chciałem zrobić niespodziankę. Wchodzę, a tam jakiś facet trzyma ją za rękę! Krew mi w żyłach ścięła. Myślałem, iż to jakiś porywacz! Podbiegam, zaczynam się dopytywać, a to… to nowy chłopak Agnieszki!

Nazywam się Kinga, i od dawna wiedziałam jedno: jego była żona, Agnieszka, była jego niezagojoną raną. Żyjemy razem prawie sześć lat, mamy syna, Jakuba. Ale Agnieszka cały czas była między nami — jak cień. Krzysztof do końca nie potrafił wybrać: raz biegł do niej na noc, gdy miała gorączkę, innym razem wręczał kwiaty „od Zosi” na urodziny, ale podpisywał od siebie. A ileż razy się kłóciliśmy, bo za bardzo mieszał się w jej życie…

A teraz — wychodzi za mąż. W końcu. Powinno mu być obojętne. Zamiast tego wścieka się, tłucze pięścią w stół i wydziera włosy z głowy.

— Wyobrażasz sobie? Oświadczył mi, iż to na poważnie! Ślub, mówi, już niedługo. Ten Marek też po rozwodzie, ma syna, i uważa, iż Agnieszka będzie dla niego dobrą żoną i matką.

— No i co? Może będzie. Nie cieszysz się? — spytałam cicho, choć ledwo powstrzymywałam uśmiech.

— Cieszę?! Ty serio? A jeżeli okaże się taki jak wszyscy? Ożeni się, a potem znajdzie sobie młodszą? A Zosia to będzie widzieć? Ona pozostało dzieckiem! — miotał się Krzysztof.

Przyszła mi do głowy myśl: a może Marek jest o wiele lepszy od Krzysztofa? Spokojny, dojrzały, troskliwy. Zajrzałam na profil Agnieszki — zdjęcia z Markiem. Uśmiechy, dzieci, grill na działce. Sprawdziłam jego konto — wszystko otwarte, przejrzyste: fotki z synem, z pracy, z podróży. Żadnych dziewczyn w obcisłych sukienkach, żadnych dwuznacznych statusów. Zwykły, porządny facet.

Powiedziałam Krzysztofowi, iż źle się czuję i pójdę wcześniej spać. W rzeczywistości ułożyłam Jakuba i usiadłam w sypialni, zostawiając drzwi uchylone. Wiedziałam, iż zadzwoni do Agnieszki. I tak się stało.

— Agnieszka, co to ma znaczyć? To naprawdę ma być ślub? — usłyszałam jego głos z kuchni.

Cisza. Potem znowu Krzysztof:

— Nie chcę, żebyś miała męża… Pomyśl o mnie!

Zamarłam. To nie była troska o córkę. To była zazdrość. Nie o mnie — o nią. O byłą. O tę, którą porzucił dla „nowego życia”, ale nigdy nie uwolnił.

Leżałam w łóżku, wpatrując się w sufit, czując, jak wszystko we mnie się wali. Ja jestem jego żoną. Matką jego syna. Tą, z którą żyje, planuje przyszłość, dzieli codzienność. A on dzwoni do innej kobiety, błaga ją, by nie wychodziła za mąż, bo jemu… boli.

Powiesz: zazdrości, czyli kocha? Ale kogo?

I teraz nie wiem, co robić. Milczeć, udawać, iż nic nie słyszałam? Czy spojrzeć mu w oczy i zapytać: kogo trzymasz w sercu — mnie czy Agnieszkę? I kim dla ciebie jestem, skoro nie potrafisz puścić tej, która odeszła?

Krzysztof położył się obok, objął mnie, jakby nic się nie stało. A ja leżałam jak obca. Bo zrozumiałam — nie jestem u niego sama. choćby jeżeli fizycznie tak. W głębi… wciąż ktoś tam mieszka. I to nie ja.

Powiedzcie mi, to jest miłość? Czy strach przed utratą kontroli nad kobietą, którą zdradził? Dlaczego mężczyźni tak boleśnie przeżywają, gdy ich była znajduje szczęście? Dlaczego ich korci myśl, iż ktoś inny może dać jej to, czego oni nie potrafili?

A przede wszystkim — jak z tym żyć tej, która teraz jest obok?

Idź do oryginalnego materiału