Niszczy nas od środka: boję się, iż wuj mojego męża rozbije naszą rodzinę
Mój mąż, Tadeusz, zawsze słuchał się swojego wuja, Henryka Kowalskiego. Szanował go, stawiał za wzór, ufał mu we wszystkim. Ja od pierwszego dnia nie rozumiałam, co można w nim cenić. Opryskliwy, wybuchowy, wiecznie w konflikcie — czy to z sąsiadami, współpracownikami, czy rodziną. choćby w poprzedniej pracy trzymano go tylko ze względu na staż, choć i tam zdążył pokłócić się z połową zespołu.
Wszystko zmieniło się, gdy Henryk zabrał Tadka do swojej ekipy budowlanej. Przed nim nikt tam długo nie wytrzymywał — uciekali najdalej po pół roku. Wuj wytykał każdy błąd, poganiał, zrzucał winę na innych. Ale Tadek to człowiek łagodny, niekłótliwy. Znosił to, cicho poprawiał, gasił wybuchy wujowego gniewu. Czasem, oczywiście, tracił cierpliwość, ale potem się godzili. Praca mu się choćby podobała, choć niesprawiedliwy podział zysków — połowa dla wuja, połowa dla niego — zawsze mnie drażnił.
Po ślubie zrozumiałam jedno: Tadeusz nie powinien pić. Staje się wtedy kimś obcym — agresywnym, nieprzewidywalnym. Miałam nadzieję, iż Henryk jakoś go powstrzyma, naprowadzi. W końcu mąż go tak szanował. ale stało się odwrotnie. Zamiast pomocy — dolewali oliwy do ognia. Zaczęli razem chodzić do knajpy, upijać się. Po takich wieczorach Tadek wracał w strasznym stanie. A gdy próbowałam coś powiedzieć, powtarzał, iż „mężczyzna jest głową rodziny, a kobieta powinna być mu posłuszna”. Jestem pewna, iż to wuj wbił mu te słowa do głowy.
Później, podczas jednej z awantur, Tadek zaczął powtarzać za wujem absurdalne oskarżenia pod adresem mojej matki. Jakoby była intrygantką, która nastawia wszystkich przeciwko niemu. A widzieli się ledwie kilka razy, i to w miłej atmosferze. Wtedy pojęłam: wuj nie tylko wpływa na męża — celowo go przeciwko mnie podjudza.
Zawsze rozstrzygaliśmy wszystko razem. Teraz Tadek się oddala. Nie słucha moich rad, na każde słowo krytyki reaguje agresją. Jakbym ja była zagrożeniem dla jego wuja, a nie żoną. Patrzyłam, jak mój mąż się zmienia, i wiedziałam, iż źródłem problemów jest Henryk. Ale jak walczyć z kimś, kogo twój mąż uważa za autorytet?
Aż nagle stało się coś niespodziewanego: Henryka zwolniono. Kolejna awantura, kierownictwo straciło cierpliwość. Tadka zaś — awansowano. Postawiono go na stanowisku wuja. To było ciosem dla dumy Henryka. Uciekł z miasta, niby „tymczasowo”, ale, jak się dowiedziałam, po prostu nie mógł znieść, iż teraz stoi niżej.
I teraz mój mąż oznajmił, iż wuj wraca. Zaoferowano mu posadę pomocnika — pod kierownictwem Tadka. Byłam przerażona. Prosiłam męża, by porozmawiał z przełożonymi, znalazł kogoś innego. On choćby słuchać nie chciał. Twierdził, iż bez pomocy nie da rady, a z wujem kiedyś dobrze mu się pracowało.
Tylko ja wiem, jak to się skończy. Henryk nie zaakceptuje swojej podrzędnej roli. Znajdzie sposób, by podkopać, podłożyć nogę. Jego dziełem będzie zniszczenie. Ma w tym doświadczenie. Zazdrość go zżera. Nie potrafi pracować na równych zasadach. Zawsze ciągnie kołdrę w swoją stronę.
Nie poznaję już swojego męża. Stał się marionetką w rękach wuja. jeżeli tak dalej pójdzie — obawiam się, iż tego nie wytrzymamy. Albo on straci pracę, albo ja rodzinę. A może i jedno, i drugie. Nie wiem, jak żyć z tym niepokojem. Jak uratować to, co nam jeszcze zostało…