Lawinę komentarzy wywołał krótki filmik opublikowany na Instagramie, ukazujący, jak nie marnować jedzenia. Oczywiście jest on przedstawiony w sposób dość humorystyczny i zabawny, bo to, czego nie zje dziecko, ląduje w żołądku taty. Komentujący podzielili się na dwa obozy: dla jednych to genialne rozwiązanie, dla innych obrzydliwość.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy jedzenie ziemniaków i pieczywa tuczy? Michał Wrzosek rozwiewa wątpliwości [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
"Jak już nie możesz zjeść, to daj tacie"
- Mój mąż ma lekkiego bzika jeżeli chodzi o kwestię niemarnowania jedzenia, a iż synkowi z uporem maniaka próbuję wprowadzać do jadłospisu nowe smaki, to notorycznie na jego talerzu lądują rzeczy, których dziecko jeść nie chce - wyznaje w rozmowie z eDziecko.pl Ola (nazwisko do wiadomości redakcji), mama trzylatka z Warszawy. - Przykład: pomidory i truskawki - nie jest do nich przekonany i zawsze mówi "bleee", więc finalnie zjada to mąż, żeby się nie zmarnowało - dodaje Ola. - No i u nas w domu króluje tekst: "Staś, jak już nie możesz zjeść, to daj tacie, tata zje" - śmieje się nasza rozmówczyni.
Znajome? Okazuje się, ze takich historii jest ogrom, a co ciekawe, mało kto o nich mówi. W dość zabawny sposób postanowiła opowiedzieć o tym zjawisku pewien tata z Instagrama. Reza Khan wrzucił na swój profil film pokazujący to, co jedzą wszyscy tatusiowie. Resztki po pizzy, końcówki banana, skórki od chleba po kanapkach.
Oj tego jest masa. Obiad po dziecku zawsze dojadam ja. Nie, nie brzydzę się tego. Jest dokładnie tak, jak w tym filmie. Synek dostaje kanapkę w kształcie serduszka czy innej gwiazdki, a ja to, co zostało, no bo przecież szkoda wyrzucać
- zaznacza w rozmowie z naszym portalem Radek, ojciec czteroletniego Tadzia, który przyznaje, iż jego koledzy-tatusiowie "mają tak samo".
Dla jednych norma, a innych "coś obrzydliwego"
Film o "ojcach - cichych bohaterach prawie każdego domu" wywołał prawdziwą burzę. Wielu internautów przyznaje, iż odkąd sami zostali tatusiami, bardzo często zdarza im się dojadać resztki jedzenia po maluchach. "Nie znoszę marnowania, więc tak - robię to"; "Mój 4-latek jest na tyle miły, iż najpierw upuszcza połowę banana na podłogę, aby uzyskać dodatkowy smak, a potem podaje mi go do zjedzenia" - czytamy w komentarzach.
Jednak część komentujących przyznała także, iż dla nich dojadanie resztek jest po prostu "obrzydliwe". "Kocham swoje dziecko nad życie, ale nie dałbym rady dojeść po nim choćby kanapki. Nie i koniec. Wolę jedzenie wyrzucić i być głodnym, niż mielić kawałek zeschniętego ciasta, który kiedyś był pizzą"; "Na szczęście mamy psa, który u nas pełni funkcję 'dojadacza', więc ja nie muszę się męczyć" - napisali internauci.
A ty? Dojadasz po swoim dziecku? A może masz inny sposób na to, żeby nie marnować jedzenia? Podzielcie się swoimi historiami: [email protected].














