Jan zawsze myślał, iż ma szczęście z teściową, ale przypadkowa rozmowa wszystko zmieniła

przytulnosc.pl 3 godzin temu

Jan opowiedział, iż kilka miesięcy temu jego syna zwolniono z pracy, a nowej nie udało mu się gwałtownie znaleźć. Jego żona właśnie zaszła w ciążę, a wydatki były wystarczające, więc para zdecydowała się na czas przeprowadzić do rodziców żony.

Jan kontynuował poszukiwania dobrej pracy, ale nie mógł sobie pozwolić na pozostawanie bez pieniędzy, więc pomagał swojemu byłemu koledze z klasy w jego biznesie — firma zajmowała się pracami remontowymi. Jan nie miał żadnych specjalnych umiejętności, więc był dostępny dla innych fachowców, co pozwalało mu zarobić przynajmniej coś.

W wolnym czasie Jan monitorował strony z ofertami pracy w swojej specjalności, dzwonił do firm, chodził na rozmowy kwalifikacyjne i czekał na nowe zadania z firmy kolegi z klasy. W domu starał się nie siedzieć za długo, aby nie przyciągać uwag teściowej, a także po prostu unikać nadmiernego kontaktu z nią — relacje i tak były skomplikowane. Kiedy czytał książkę w parku lub spacerował po uliczkach, robił to, aby nie wracać do domu.

Mijały miesiące, dobrze płatną pracę przez cały czas się nie udawało znaleźć, a żona i teściowa zaczynały narzekać i rozczarowanie wzdychać za każdym razem, gdy padał temat pracy.

— I więc, aby na pewno ukarać, nie wiem z jakiego powodu, zdecydowały się Janowi wprowadzić dietę makaronową — narzekał Jan. — Opowiedział mi, jak przyjechał późnym wieczorem z rzeczami i poprosił, żebym mógł u mnie zamieszkać. A jak mogłem nie przyjąć dziecka? Pozwoliłem, zaparzyłem herbatę i zaczęliśmy rozmawiać o tym, co się stało. Okazało się, iż przez cały ostatni tydzień wracał do domu wieczorem, a na obiad były same puste makarony. Mimo iż brakowało produktów, sama żona i jej rodzice zawsze jedli normalnie. Jeden dzień bez słowa zjadł makaron, drugi, trzeci. Potem pytał, czy jest coś do makaronów, przynajmniej sałatka, kawałek kiełbasy, a teściowa mówiła mu: „A na kiełbasę trzeba zarabiać, powinieneś za to podziękować!”.

Wtedy Jan podziękował za obiad, spakował najpotrzebniejsze rzeczy i pojechał do matki, oddając żonie klucze do mieszkania. Po tygodniu życia u Jana, jego matce, w końcu zaproponowano mu godne stanowisko w młodej, ale dość udanej firmie. Jednak żonie nie powiedział o tym, a w ogóle nie spieszył się z pogodzeniem się z nią. Jego matka opowiedziała, iż kiedyś słyszała rozmowę telefoniczną syna z pośrednikiem nieruchomości o poszukiwaniu mieszkania do wynajęcia, ale Jan nic nie mówił o tym, iż będzie tam mieszkał ze swoją ciężarną żoną.

— Mamo, jestem ci tak wdzięczny za to, iż pozwoliłaś mi zamieszkać u siebie, kiedy nie miałem gdzie się podziać. niedługo powinienem otrzymać wypłatę i przejadę do wynajmowanego mieszkania, bo nie jest w porządku, aby dorosły syn żył na materię — powiedział pewnego dnia syn Janie podczas obiadu.

Kilka dni temu dzwoniła matka rodziny i narzekała, iż zięć nie chce odpowiadać na jej telefony, nie czyta wiadomości od swojej żony. A kiedy usłyszała, iż syn już znalazł pracę i załatwił wynajem mieszkania, nalegała, aby Jan przekonał syna, iż nie trzeba niszczyć rodziny. Wydaje się, iż kobieta jest pewna swojej racji. Myśli pewnie, iż to suche makarony zmusiły zięcia do aktywniejszego poszukiwania pracy i doprowadziły go do sukcesu, a nie spokój i wsparcie matki.

— Po prostu nie mogę zrozumieć, jaka to będzie rodzina? — nie rozumie matka Jana. — Jak pozostał bez dochodu, to zmotywowały go do adekwatnych działań pustymi makaronami, a jak wszystko zaczęło się układać z Bożą pomocą, to oni tu nagle przypomnieli sobie o rodzinie. Wygląda na to, iż bez pieniędzy nie są mu potrzebni, ani o jakichkolwiek uczuciach i szacunku nie mowa.

Jan zdecydował, iż nie wróci do żony, ponieważ wątpi, czy pozwolą mu na humanitarne wychowanie dziecka, a jego matka go w tym wspierała. Mówi się, iż człowiek poznaje się w biedzie, a teściowe pokazały się w złym świetle.

Idź do oryginalnego materiału