Razem z Hanią (Nuszkiewicz) zaczęliśmy ten rejs od Pułtuska do Gdańska w roku 1960. Był to pierwszy rejs zorganizowany przez Jana Ruszkowskiego dla pułtuskich żeglarzy. Jako organizator Jan był wspaniałym człowiekiem, choć bardzo ostrym i zdyscyplinowanym. Ja też szorowałem garnki, tak jak Hania wspominała, po raz pierwszy na przystanku w Dzierżenienie, za to, iż ochlapaliśmy dziewczyny wiosłem – one krzyczały, Jan zobaczył, kto to zrobił i już garnki były do zmywania! I tak było na okrągło. A my mieliśmy wtedy po 15 – 16 lat.
Ale był wspaniałym organizatorem. Radziliśmy sobie sami – było sprzątanie i organizacja kąpieli, bo ja byłem jednym z ratowników. Razem z Witkiem Brengosem, Leszkiem Jarosińskim, i Ryśkiem Karpiński musieliśmy dbać o tę całą ekipę, a było nas około 25 osób, to sporo. Kiedy się przyjechało na biwak, najpierw trzeba było wyznaczyć kąpieliska. Jan naprawdę dbał o wszystko. Jedzenie było wspaniałe, a to, iż czasem coś się przypaliło.