Męska moda bezdyskusyjnie przeżywa od kilku ostatnich sezonów prawdziwy renesans. Projektanci już choćby nie ukrywają, iż w tej nieco zapomnianej i skostniałej części rynku odnajdują przestrzeń do twórczych uniesień. Bezwstydnie „feminizują” męską garderobę, inspirują się tendencjami z początku lat 2000, rozbierają i szokują. I nic dziwnego, w końcu moda męska od dawna potrzebowała prawdziwej rewolucji. Żeby jednak marki wywróciły kanony męskiego ubioru na lewą stronę, kluczowa była zmiana percepcji męskich odbiorców. Wysyp nowych tytułów oferujących innowacyjne spojrzenie na to, jak współcześni faceci mogliby się ubierać, daje nadzieje na rzeczywistą zmianę kierunku. Jedną z takich głośnych polskich marek jest KARDASJAN. Nazwa powstała z połączenia nazwiska jej założyciela – Jana Kardasa, jest oczkiem puszczonym mediom społecznościowym, a zwłaszcza ich królowym – Kardashiankom, ale zapowiada też prowokację, zabawę formą czy kontekstem. I właśnie o zamiary pytam się właściciela marki, a także o to, jak prowadzić działalność w trudnych czasach.
Na spotkanie przychodzi uśmiechnięty, rozluźniony. Ma za sobą intensywne dni związane z przygotowaniem nowej kampanii. Widać, iż żyje tym całym sobą. Tłumaczy mi, iż naprawdę lubi to, co robi, dlatego nie odczuwa wielkiego stresu. Zanim włączę dyktafon, pytam go o styl, w jakim kierunku chce iść w nowej kampanii. Nie bez przyczyny. Chociaż KARDASJAN wystartowała jako marka luksusowa z męską modą, prawdziwą rewolucją okazały się body, ze specjalnym cockringiem ozdobionym perłą. Zanim produkt zaczął docierać do świadomości odbiorcy, zamawiali go już influencerzy, którzy zdjęciami z hitowym projektem generowali wyniki sięgające kilkunastu tysięcy lajków. Wcześniej podobnym przebojem na mapie Polskie okazała się być pochodząca z Sopotu marka Kust, oferująca wysokiej jakości, wysublimowaną męską bieliznę. Inkluzywność związana z modą dedykowaną mężczyznom okazała się być w cenie. A to świetny kapitał na sukces międzynarodowy. Jan Kardaś, założyciel marki KARDASJAN, coś o tym wie, bo jego produkty docierają do całego świata.
Wojciech Szczot Fashion Biznes: Pracowałeś wcześniej jako PR-owiec marek modowych. Dziś sam masz markę. Jak to się stało?
Jan Kardas: W agencji pracowałem w trakcie mojego ostatniego roku studiow. Nie miałem w planach otwarcia marki, to bardziej gdzieś egzystowało w mojej głowie – chęć posiadania czegoś swojego. Wtedy w moim życiu równolegle działo się mnóstwo różnych rzeczy. Przez rok byłem na stażu w Londynie i tam chciałem wrócić po studiach, znaleźć prace jako projektant. Zaczęła się pandemia, tak jak wszyscy, szukałem trochę na siebie pomysłu, by coś robić, jakkolwiek rozwijać się w tym mrocznym czasie. Wtedy zdecydowałem się założyć markę.
Od razu wiedziałeś co to będzie za marka? Jak będzie się nazywać, jakie produkty będzie oferować?
Studia, które skończyłem dawały mi bardzo dużo wolności twórczej. W pandemii zacząłem szyć, robić wykroje, drapować… sprawdzać sam siebie, czy jestem w stanie stworzyć ubrania, które są jakieś, interesujące i gotowe do noszenia. Byłem zadowolony z tego, co udało mi się zrobić, więc stwierdziłem, iż ok. wypuszczę kilka rzeczy i zobaczymy co się wydarzy.
Dziś ktoś mógłby powiedzieć, iż oszalałeś zakładając działalność. Opłaty są przecież tak wysokie, a Polacy kupują najczęściej w sieciówkach. Zgadzasz się z tym?
To jest trochę skarbonka, do której cały czas wrzuca się pieniądze. I ja przez cały czas nie jestem na etapie, na którym chciałbym być w związku z finansami, ale powiedziałem sobie, iż dam temu projektowi szansę, by zobaczyć co z tego wyjdzie. To jest trudny biznes, bez dwóch zdań. Szczególnie kiedy robisz to wszystko z Warszawy, a twoimi klientami w 70 proc. są ludzie z zagranicy. jeżeli chodzi o kwestie związane z prowadzeniem działalności, wszystkiego nauczyłem się od mojej siostry, która sama prowadzi działalność. Dzięki niej poznałem i zrozumiałem rzeczy, o których nie miałem wcześniej pojęcia.
Jakie miewasz przeszkody prowadząc biznes odzieżowy?
Największe problemy mam z produkcją. To są skomplikowane rzeczy, robione w mniejszych ilości i nie każdy chce się podjąć ich realizacji. W dalszym ciągu buduję sieć szwalni i dostawców tkanin. Te kwestie spędzają mi sen z powiek.
Bywa, iż mówisz sobie: „Dobra, mam dość. Koniec z tym”?
Na początku tego roku, miałem duży problem z produkcją, wtedy przyszedł właśnie taki moment, kiedy chciałem z tego zrezygnować. Zastanawiałem się, czy to, czego się podjąłem, co próbuję robić, w ogóle ma sens. Staram się jednak podchodzić do takich wątpliwości, jak do czegoś zupełnie normalnego.
Gdzie wtedy szukasz motywacji? Siły, by robić to, co robisz dalej?
Jako, iż pracuję nad marką codziennie, ciężko jest mi zwrócić uwagę na jakikolwiek sukces, to mi po prostu przelatuje przed oczami. Moją opoką są rodzina, przyjaciele, znajomi. To dzięki nim potrafię docenić siebie i tę markę. Oni uświadamiają mi, iż to wszystko idzie w jakimś konkretnym kierunku.
Profilem marki KARDASJAN wszedłeś w pewną niszę. Po pierwsze, udało Ci się wpisać w trendy 2000, po drugie docierasz do mężczyzn, którzy chcą wyglądać lepiej, więcej pokazywać. To była przemyślana strategia, czy coś, co zadziało się naturalnie?
Staram się nie myśleć o tym co robię, jakie to jest, tylko iść z instynktem. Tak naprawdę w dalszym ciągu szukam swojej estetyki, tego w jakim kierunku chcę podążać. Na ten moment swój styl określam jako romantic cruising – trochę romantycznie, trochę seksualnie.
Skąd wziął się u Ciebie pomysł na męskie body?
Pamiętam taki moment, jak mój facet strasznie narzekał, iż wszystkie t-shirty podchodzą mu pod górę, i wtedy zacząłem się zastanawiać jak obejść ten problem. Jak stworzyć męskie body, które będzie dla mężczyzn komfortowe? Do głowy przyszedł mi pomysł, by zainstalować coś w rodzaju cockringu, za pomocą którego body będzie się świetnie trzymać, a dodanie tam perły nie tylko wpłynie na większą przyjemność noszenia, ale i zrobi z tego ubrania coś bardziej fashion.
Ubrania Twojej marki można częściej zobaczyć na zagranicznych influencerach, czyli Polacy jeszcze nie są na taki styl gotowi?
Nie ukrywam, iż moim zamierzeniem od początku było prowadzenie marki bardziej międzynarodowej, która docierałaby do odbiorców z całego świata. Instagram daje takie możliwości. Dzięki publikacjom mam wiele zamówień z Niemiec, z Wielkiej Brytanii, choćby z Meksyku czy USA. Moim planem jest, by pokazywać kolekcje na pół roku przed jej wejsciem do sprzedaży, tak jak to się robi w modzie high fashion.
Jak według Ciebie wygląda dzisiaj moda męska w Polsce? Jak ubierają się współcześni mężczyźni? Uważasz, iż można powiedzieć, iż są bardziej odważni?
Myślę, iż mówiąc z perspektywy kogoś, kto mieszka w Warszawie, ciężko tu o obiektywizm, bo poruszamy się w pewnego rodzaju bańce. Warszawa to nie jest prawdziwa Polska. Na pewno możemy obserwować tutaj facetów, szczególnie młodego pokolenia, którzy są turbo odważni, kolorowi. Na pewno mówiąc ogólnie o Polsce, mężczyźni zaczęli zwracać uwagę na to, jak się ubierają. Ma to na pewno też związek z mediami społecznościowymi, tego, iż trendy zdecydowanie szybciej docierają do odbiorcy, bez względu na płeć. Z drugiej strony, warto pamiętać o tym, iż Polacy są przez cały czas bardzo oceniający. Sam czasami zastanawiam się, mimo iż mieszkam w stolicy europejskiego państwa, czy mam założyć pewne ubrania, czy lepiej nie.
W jakim kierunku idziesz ze swoją marką? Chcesz się rozwijać jako artysta-projektant czy zrobić z niej świetnie zarabiający biznes?
Mam świadomość tego, iż większość marek zarabia najwięcej na dosyć basicowych rzeczach, które są prostsze w realizacji i tańsze. Staram się tego typu ubraniach również uwzględniać w nowych kolekcjach. Nie chciałbym jednak, żeby moja oferta wyglądała tylko w ten sposób. Wierzę w swoje wartości i cele. Chcę robić coś, co będzie miało sens, co zrobi wrażenie na odbiorcy.
W twoich kampaniach z influencerami zwykle można wypatrzyć bardzo modelowych i umięśnionych facetów, gwiazd Instagrama. Masz w planach prezentowanie większej inkluzywności?
Na tym etapie, na którym jestem staram się pokazywać to, co przykuje uwagę odbiorców, szczególnie jeżeli mówimy o mediach społecznościowych. Instagram ma niestety pewne standardy, ale myślę o inkluzywności bardzo intensywnie i chciałbym w niedalekiej przyszlości skupić się na pokazywaniu większej różnorodności i produktów w różnych rozmiarach Moja aktualna oferta zaczyna się od S, a kończy na XL. Chciałbym ją rozwinąć do XXXL, tak, by każdy mógł się dobrze czuć w moich projektach.
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, skąd wynika to, iż dzisiaj faceci na Instagramie tak dużo pokazują?
Punktem wyjścia w rozmowie o jakichkolwiek instagramowych trendach czy tendencjach jest fakt, iż Instagram czy TikTok jest biznesem, źródłem zarobków. I to często ogromnych. Myślę, iż Ci, którzy mogą się pochwalić dużymi zasięgami wiedzą doskonale czego chcą ich odbiorcy i po prostu im to dają. Jakkolwiek to wygląda czy szokuje. Z drugiej strony media społecznościowe to przecież świetny wybieg do tego, by podbuować swoją samoocenę, pewność siebie. jeżeli wrzucasz zdjęcia siebie bez koszulki czy w majtkach, i lecą Ci lajki czy komentarze pełne zachwytów, to oczywiste jest, iż poczujesz się lepiej. Mamy mocny powrót do trendów 2000, pod różnym względem, i hasło „Sex Sells” znów jest bardzo aktualne.
Uważasz, iż Polska się zmienia? Że stajemy się bardziej odważni, iż ta nagonka na LGBTQ+, która uderzała ogólnie w filozofię „bycia sobą” trochę opadła, a ulice są bardziej kolorowe?
Sądzę, iż choćby kiedy nagonka na społeczność LGBTQ+ trwała, było to bardziej grą polityczną, niż rzeczywistą kwestią społeczną. Sondaże pokazują, iż Polacy w większości zgadzają się np. na małżeństwa jednopłciowe czy związki partnerskie. LGBTQ+ stało się bronią w rękach partii rządzącej, by wygrać kolejne wybory. Może się nią stać raz jeszcze, ale jako społeczeństwo idziemy do przodu. Zauważalny jest ogromny rozwój technologiczny, są media społecznościowe. Postępu nie da się zatrzymać. 5, 10 lat temu Polska wyglądała zupełnie inaczej pod tym względem. Te najmłodsze pokolenia dają nadzieję, iż coś się zmieni.
Byłbyś w stanie wypożyczyć coś np. takiemu Kamilowi Bosakowi, gdyby się do Ciebie zwrócił?
Bardzo skrupulatnie sprawdzam to, gdzie ukażą się zdjęcia produktów, które wypożyczam. Skupiam się na tym, by była zachowana spójność, tego jaka jest moja marka i gdzie będzie pasować. Na pewno nie ubrałbym żadnego polityka, również Kamila Bosaka, chociaż to może być jego styl.
Jak prowadzić markę z tak niszowym asortymentem i nie utopić pieniędzy?
Nie mam na to złotej rady. To jest jedna wielka, niekończąca się walka. Nie chcę mówić tak sztampowych sformułowań jak „Musisz uwierzyć w swój produkt”. Ciężka praca nie zawsze jest kluczem do sukcesu. To są bardzo płynne rzeczy i ciężko jest zgadnąć, co spodoba się ludziom, a co nie. Nie wszystko wychodzi.
Jakie są wartości twojej marki?
Przede wszystkim zależy mi na tym, by ludzie czuli się w moich ubraniach dobrze, sami ze sobą, po prostu. By mogli powiedzieć, iż czują się bardzo seksownie, pociągająco. Myślę, iż kluczem jest akceptacja siebie i swojej seksualności, tego jak wyglądamy i kim jesteśmy. I to może być wartość mojej marki.
Kogo chciałbyś zobaczyć w ubraniach KARDASJAN. Masz takie wymarzone osoby, które świetnie by w nich wyglądały?
Na pewno chciałbym kiedyś zobaczyć w moim ubraniach Sama Morrisa. Myślę, iż jest idealnym bohaterem do tego typu współpracy. Mówiąc o dedykowanych platformach pod kątem kampanii widzę też duży potencjał w OnlyFans, które cały czas rośnie w siłę. Widzę też oczami wyobraźnii współpracę z jakąś fajną marką zabawek erotycznych.
O czym jest nowa kolekcja?
Kluczowym punktem odniesienia dla moich kolekcja są miejsca, takie, które się czuje, które są żywe w naszych wspomnieniach. Na samym początku, po mojej przeprowadzce do Warszawy, co roku zmieniałem mieszkania. Projektując kolekcje i wymyślając kampanie staram się wyobrazić sobie kto mógłby mieszkać w tych domach przede mną, jaka by to była osoba. Najnowszą kolekcję robiłem trochę pod wpływem wymyślonej przeze mnie idei „father figure”. Jako młody gej nie miałem nigdy takiej męskiej ikony, sylwetki, którą mógłbym śledzić, obserwować i podążać jej śladami. Tworząc kampanię wyobraziłem sobie więc jak taka osoba mogłaby wyglądać, kim być, co robić. Zdjęcia zrobiliśmy w budynku, w którym niegdyś pracował mój tata. Miał tam własny biznes. Dla mnie to jest też trochę taki sprawdzian, czy ja sam dam radę prowadzić działalność. Robić fajne rzeczy i z nich żyć.
zdjęcia: Markus Lambert / model: Jędrzej (Selective Managment)