Jakże tęsknię szepnęła Małgorzata, drgnąwszy od dźwięku własnego głosu w ciszy pokoju.
Jej palce zawisły nad starym albumem. Na wyblakłym zdjęciu Jacek się uśmiechał, trzymając na ramionach małego Bartosza. Małgorzata delikatnie przesunęła opuszkami palców po jego wizerunku. Minęło dziewięć lat, a ból wciąż był równie ostry.
Za oknem szalała zamieć, ciskając śnieżne płatki w szybę. Małgorzata wstała i podeszła do parapetu, gdzie stał talerzyk z płonącą świecą. Rocznica. W takie noce jego nieobecność ciążyła szczególnie mocno.
Radzę sobie, słyszysz? powiedziała, zwracając się do pustki. Bartosz już prawie dorósł do ciebie wzrostem. A Tomek jest do ciebie taki podobny.
W kącie trzeszczał piec. Małgorzata otuliła się starym kocem i osunęła na fotel. Stary drewniany dom skrzypiał pod naporem wichury.
Nie zauważyła, kiedy zdrzemnęła się. Może minęło kilka minut, może godzin, gdy trzy głośne uderzenia w drzwi rozdarły ciszę.
Małgorzata drgnęła, natychmiast budząc się. Serce waliło jak oszalałe. Kto mógł przyjść w taką zawieruchę? Do najbliż










