Jak zmieniła się wspomagana reprodukcja 40 lat po pierwszym w Hiszpanii dziecku urodzonym dzięki zapłodnieniu in vitro

oen.pl 3 miesięcy temu


W 1984 roku w Hiszpanii urodziło się pierwsze dziecko poczęte metodą zapłodnienia in vitro: Victòria Anna Perea Sánchez świętuje swoje 40 urodziny 12 lipca tego roku.

Anna Veiga, lekarka, która cztery dekady temu wprowadziła tę pionierską procedurę, mówi dla Catalan News, iż w tej chwili embriolodzy mają „fantastyczne” warunki do pracy, biorąc pod uwagę rozwój, jaki nastąpił w tej dziedzinie w ostatnich latach, oraz „znacznie lepsze narzędzia”, które im się oferuje.

Celem zespołu było powtórzenie tego, co udało się zrobić w Wielkiej Brytanii w 1978 r., kiedy narodziła się Louise Brown, pierwsze na świecie dziecko poczęte metodą zapłodnienia in vitro: połączenie oocytów i plemników w celu stworzyć zarodeki następnie wprowadzono go z powrotem do macicy pacjentki.

„Oczywiście, iż były trudności, ponieważ proces był całkowicie nowy i nie znaliśmy pewnych szczegółów, o których teraz wiemy o wiele więcej, ale to również dlatego było to dla nas tak wymagające i ekscytujące” – dodaje. Ponieważ techniki nie były dobrze ugruntowane, katalońska lekarka wyjaśnia, iż ​​bardzo trudno było znaleźć szkolenie w tym temacie. „Mieliśmy szczęście, iż mogliśmy pojechać do Wiednia w Austrii, a także do Montpellier we Francji i tak zaczęliśmy”.

Ogólnie rzecz biorąc, „całkiem prosta procedura” w porównaniu z tym, co jest możliwe dzisiaj. „To było klasyczne zapłodnienie in vitro, gdzie bierzesz oocyty i plemniki, łączysz je i to wszystko: było bez zamrażania w tamtym czasie było bez mikroiniekcji plemników do oocytu, były bez biopsji i analiz genetycznych„– wyjaśnia Anna Veiga.

Jak powtarza Veiga, dziedzina ta „bardzo się zmieniła”, rozwijając się „bardzo szybko” w kierunku osiągania wyższych wskaźników sukcesu i „dostosowywania się do różnych sytuacji, w których może znaleźć się para”, takich jak „leczenie czynników męskich” i „biopsje zarodków w celu oceny konstytucji genetycznej”.

Technologia ta rozwinęła się w nowych, nieoczekiwanych kierunkach i jest w tej chwili wykorzystywana do pomóc pacjentom w ogólnym zdrowiu„Połączenie wspomaganego rozrodu, genetyki i genomiki jest naprawdę fantastyczną kombinacją, ponieważ pozwoli nam dostarczać rozwiązania wielu różnych problemów”, według Veigi, „nie tylko w leczeniu niepłodności, ale także w próbach zrozumienia patologii i sposobów ich rozwiązania”.
.
Lekarz uważa również, iż „cechy pacjentów bardzo się zmieniły” od czasu pierwszego w kraju zapłodnienia in vitro. Podczas gdy wcześniej było to głównie w celu pomocy w przypadkach bezpłodnośćobecnie istnieje wiele przypadków „kobiet, które nie mają już dostępnych komórek jajowych, aby zajść w ciążę, ponieważ za stary„Wiek, w którym kobiety rodzą pierwsze dziecko, stale rośnie z różnych przyczyn socjologicznych” – mówi dr Veiga.

Dr Federica Moffa, dyrektor medyczny kliniki Fertilab w Barcelonie, mówi, iż wiele zmieniło się w laboratorium i genetyce: „to są dwie duże dziedziny, które pozwoliły nam zwiększyć wskaźnik ciąż i porodów dzięki zdrowe dzieci.”

Dr Moffa zajmuje się zapłodnieniem in vitro od 30 lat i wyjaśnia, iż ​​„inkubator z systemami sterowania wideo” pozwolił na lepszą kontrolę i bezpieczeństwo.

Ponadto „jednym z największych postępów jest długa hodowla zarodków do tego, co nazywamy stadium blastocysty, zarodków pięcio- lub sześciodniowych” – wyjaśnia dr Moffa. „To pozwoliło nam wybierz najlepszy i wykonać transfer pojedynczego zarodka.”

W przeszłości częściej transferowano dwa lub trzy zarodki na raz, co było „bardzo niebezpieczne, ponieważ ciąża trojacza i bliźniacza jest niebezpieczna, zwłaszcza u starszych pacjentek. Dlatego dzisiaj dobrą praktyką byłoby unikaj podwójnych lub potrójnych transferów zarodków.”

Biolodzy mają teraz możliwość testowania „nie tylko zarodków, aby wykryć, czy mają jakieś anomalie co zakończy się poronieniem lub wadą rozwojową, ale także zgodnością genetyczną między partnerami, a także dawcami”.

„Wszyscy jesteśmy zdrowymi nosicielami jakiejś rzadkiej mutacji, to nie jest problem sam w sobie. Ale jest to problem, jeżeli spotkamy kogoś, kto ma ta sama mutacja„Dlatego też testy nazywane „testami nosicielstwa” są w tej chwili rutynowo wykonywane u dawców, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia chorób genetycznych u potomstwa”.

Tego typu testy mogą wykryć m.in. takie choroby, jak mukowiscydoza, talasemia, dystrofia i inne.


Źródło

Idź do oryginalnego materiału