Dzisiejszy wpis jest po części kontynuacją tego wpisu. Obiecałam stworzyć taki post mimo, iż samego plastiku kilka do mnie trafia. Przedstawione poniżej metody również moim zdaniem nie są zbyt odkrywcze, ale jeżeli kogoś zainspirują, to będę naprawdę dumna.
Może zacznę od tego, iż wyszczególnię plastik, który do mnie nie trafia i który udało mi się wyeliminować:
- plastikowe butelki - nie kupuję nic w tym opakowaniu. Alternatywą dla mleka w plastikowej butelce, jest to w szklanym (ewentualnie karton - chociaż to też odpad, który należy segregować do żółtego pojemnika), soki kolorowe i butelkowaną wodę mineralną już dawno wyeliminowałam. Piję albo przegotowaną z kranu (bo nie lubię zimnej - idzie się przyzwyczaić), albo filtrowaną.
- plastikowe opakowania po owocach / warzywach / mięsie - nie kupuję gotowego, paczkowanego jedzenia, wolę kupić warzywa i owoce luzem. Ba! choćby kasjerki w sklepie przyzwyczaiły się do tego, iż moje warzywka i owoce biegają na golasa po sklepowej ladzie. :D Mięso jadam bardzo rzadko i kupuję je u rzeźnika. Niestety tu powstaje odpad w postaci foliowego woreczka, ale nie każdy też zdaje sobie z tego sprawę, iż plastikowe opakowania po mięsie nie mogą trafić do żółtego pojemnika, ponieważ ciężko jest je doczyścić z resztek (podobnie jak plastikową butelkę po oleju), a wtedy nie nadają się one do recyklingu,
- opakowania po domowych środkach czystości - nie kupuję, albo inaczej - kupuję, gdy w butelce (która zawiera domowe mikstury do sprzątania) zacznie psuć mi się atomizer lub spryskiwacz,
- opakowania po sypkiej żywności - ryż, kasza, wszystko co można kupić w papierowych kartonikach, opakowaniach zawsze ląduje w moim koszyku.
Zatem jakie opakowania do mnie trafiają?
- worki po pakowanych produktach - zwykle chleb kupuję niekrojony i przynoszę go w papierowej torbie do domu (tej bez okienka, bo samo okienko również nie nadaje się do recyklingu i nie należy wrzucać go do żółtego pojemnika), ale zdarza się, iż chleb kupuję w bardzo późnych (lub wczesnych) porach i wtedy muszę zadowolić się tym, co dany sklep ma w ofercie. Kostki do wc również pakowane są w małych foliowych pojemnikach, nie wyobrażam sobie łazienki bez ich zastosowania. Tutaj niestety ekologia przegrywa ze mną, ponieważ w tym jednym przypadku nie jestem wstanie przestawić się na sodę i ocet,
- opakowania po daniach na wynos - jestem tylko człowiekiem i jak każdemu z nas, zdarza mi się zamówić jedzenie do domu. Staram się korzystać z takiej przyjemności bardzo rzadko, ze względu na odpady, które w ten sposób są generowane. Na szczęście oboje z moim chłopakiem mamy sprawdzone miejsce, w którym zupy i sosy przywożą w bardzo fajnych plastikowych, zamykanych pudełkach. Ich ponowne zastosowanie zobaczycie w dalszej części wpisu,
- kosmetyki z pompką - jeżeli mogę, wybieram te w pełni ekologiczne, ale jak wspomniałam w poprzednim wpisie dotyczącym plastiku, nie zawsze się da. Chociażby te do higieny osobistej są w większości właśnie w takich opakowaniach.
- pudełka po lodach - dla mnie lody mogą w ogóle nie istnieć, ale mój chłopak jest ogromnym łasuchem i w okresie letnim pochłania ich nieskończoną ilość,
Opakowanie, których nie wykorzystuję ponownie, a do mnie trafiają, to pudełka po jogurtach. Chociaż moja mama właśnie je wykorzystuje do robienia galatu z nóżek wieprzowych.
Jak zatem wykorzystać te powyższe opakowania ekologicznie? Przede wszystkim staram się, by po opróżnieniu zawartości samo pudełko posłużyło mi jeszcze do czegoś:
- Woreczki po produktach (a także papierze toaletowym) wykorzystuję jako worki do... plastikowych odpadów.
1. Opróżniając opakowanie kostek do wc, wykorzystałam je od razu do zrobienia porządków w łazience. Posłużyło mi ono jako pojemnik do zużytych kosmetyków. Taką "paczuszkę" wkładam do torby na zakupy (wielokrotnego użytku) i wychodząc z domu, wyrzucam ją do odpowiedniego pojemnika. |
- W workach po chlebie mrożę poporcjowane, surowe mięso lub wykorzystuję je jak wyżej.
- Opakowania po daniach na wynos służą mi jako pojemniki do zamrażania w nich żywności. Ze spokojem jestem wstanie poporcjować w nich jednodaniowe obiady dla dwóch osób lub sezonowe owoce.
2. Poporcjowany obiad już jest gotowy do zamrożenia w pojemniku po zamówionym jedzeniu. |
- Opakowania po daniach na wynos jeszcze przed pandemią służyły mi również jako pojemniki do zabierania lunchu do pracy. Gdy stosowałam dietę według książki Chodakowskiej, to zarówno ja, jak i mój chłopak, nie zabieraliśmy do pracy typowych kanapek, tylko różne dania w postaci przekąsek / obiadów i właśnie te pudełka nadawały się do takiego transportu idealnie,
3. Sezonowe owoce również zamrażam w takich pojemniczkach. Takie opakowanie czereśni po rozmrożeniu, idealnie nadaje się do różnych dań. Dzięki temu w zimie nie kupuję gotowych, mrożonych owoców. |
- Pudełka po kosmetykach z pompką służą mi jako dozownik do mydła. Wystarczy usunąć etykietę i przelać mydło w płynie właśnie do takiego pojemnika. Mydło w płynie zaczęłam używać w czasie pandemii i tak już zostało. Gdy wracamy z zewnątrz, wolimy umyć porządnie ręce, nie dotykając dłońmi mydła w kostce. Oczywiście przy częstym używaniu, taka pompka dość gwałtownie się psuje, więc co jakiś czas wymieniam całe opakowanie, na to nowsze, od innego kosmetyku.
- W pudełkach po lodach przechowuję przyprawy. Nie kupuję ich w małych, ogólnodostępnych paczkach (ale w kilogramowych lub półkilogramowych woreczkach) i później je przesypuję do wygodniejszych pojemników.
4. Pojemnik po Monte posłużył mi do przechowania liści laurowych, które kupiłam w mega opakowaniu. Wystarczy wziąć go w dłoń, by zobaczyć co jest w środku. |
- Pudełka po litrowych lodach służą mi również jako opakowanie przenośne. Panie w aptece również przyzwyczaiły się do tego, iż właśnie w nich przynoszę im przeterminowane leki. Zawsze zabierają pojemnik, opróżniają na zapleczu i oddają mi z powrotem.
- W litrowych pudełkach po lodach moi goście dostają również jedzenie na wynos, jeżeli zostanie ze świąt, jakiejś imprezy. Najbezpieczniej w nich wszystko przetransportować.
- W takich opakowaniach przechowuję również płatki (jeśli kupimy ich ogromną paczkę, która nie mieści się w przeznaczonym dla nich pojemniku).
5. Tak wygląda moje szafka z przyprawami. Wykorzystuję każdy pojemnik, który nadaje się do przechowywania (nawet papierowe po lodach, czy ładne, szklane słoiczki). |
- Opakowanie z atomizerem - wspomniałam już o tym wyżej - wykorzystuję jako butelkę do domowych środków czystości, a ze spryskiwaczem, jako butelkę na wodę dla kwiatów.
Nie są to jakieś odkrywcze metody, samego plastiku nie trafia do mnie dużo. Robię wszystko, co mogę by było go jak najmniej, a jeżeli już jest, to by posłużył mi jeszcze jakiś czas. jeżeli powyższe metody Wam się spodobały, to dajcie koniecznie znać. jeżeli macie swoje (o wiele lepsze) metody, to również napiszcie - sama chętnie się zainspiruję.
Do następnego!