Jak wygląda przymiarka sukni ślubnej? Ile czasu trwa przymiarka sukni u krawcowej? Jak się przygotować? Te wszystkie pytania kłębiły mi się w głowie tuż przed moją drugą wizytą w Stachowska Pracownia — miejscu, gdzie w Poznaniu znajdziecie najpiękniejsze na cały nasz kraj suknie boho. O tym, jak wybrałam swoją suknię ślubną, a także, dlaczego nie był to ani model księżniczki, ani syrenka przeczytacie we wpisie - “Jak wybrałam suknię ślubną, czyli nie chcę być bezą ani syrenką…”. Dziś natomiast zapraszam Was na wpis i moje przeżycia z drugiej i trzeciej przymiarki! Opowiem Wam, jak to wyglądało w moim przypadku!
Aloha chłopcy i dziewczęta!
-”Poczekasz na mnie w samochodzie. Ileż to będzie trwało? 10, góra 15 minut” - takie słowa skierowałam do Bartka w drodze do Poznania i było to jedno z moich bardziej mylnych stwierdzeń. Na pierwszą przymiarkę sukni ślubnej musicie zarezerwować sobie bowiem od 1 do 1,5 godziny! Tak! Ja też byłam zaskoczona! Jadąc do Pracowni, miałam w głowie nic innego, jak przymiarkę sukienki w sklepowej przymierzalni. Założę suknię, zaznaczymy gdzie wszyć, gdzie skrócić, a gdzie poszerzyć i… gotowe! O jakaż ja byłam naiwna! Pierwsza przymiarka (czyli druga wizyta po wyborze sukni ślubnej) oznacza nic innego, jak suknię w kawałkach i mniejszych lub większych fragmentach — za dużą, za długą, z zapasem, aby bezpośrednio po założeniu móc określić wszelkie miary precyzyjnie. Podczas takiej przymiarki nie musicie więc praktycznie robić nic oprócz… stania. Najważniejsze jest bowiem, aby jak najdokładniej zdjąć miarę. Jest to szczególnie ważne w Stachowskiej Pracowni, gdzie suknie są szyte od podstaw, a nie jak to czasami bywa w salonach sukien ślubnych, iż są one dostarczane z zewnątrz, uśrednione i jedynie minimalnie dopasowywane do klientki. Jak więc możecie się przygotować na przymiarkę? Zabierzcie ze sobą buty! jeżeli macie obcas — zróbcie to koniecznie, bo później suknia może być za krótka! Na pierwszą przymiarkę warto również zabrać stanik, który założycie w tym dniu. W moim przypadku stanik został wszyty w suknie, więc jego przywiezienie było konieczne, gdyż zostawiałam go w pracowni. Podczas pierwszej przymiarki warto również, abyście sprawdziły, czy wygodnie czujecie się w całości — czy bez skrępowania siadacie, chodzicie, podnieście ręce do góry. To czas na wszystkie poprawki i naprawdę — nie bójcie się zgłaszać uwag! Pani Natalia i jej mama — Pani Regina z pracowni, w której szyta była moja sukienka, wręcz same zachęcały mnie do sprawdzenia każdego, choćby najmniejszego szczegółu, tak bym podczas ślubu, a przede wszystkim wesela czuła się w niej komfortowo niczym w drugiej skórze! Właśnie za te porady, cudowną miłą atmosferę i tonę uśmiechu uwielbiam to miejsce! W Pracowni nie ma bowiem głupich pytań — na każde otrzymacie rzetelną odpowiedź, a każda Wasza uwaga zostanie wysłuchana i wzięta do serca. Osobiście byłam choćby pytana o to, jak ma być ułożony wzór z koronki na tyle sukienki — czy wolę by zaczynał się niżej, wyżej itp. Tak samo było z wyborem dekoltu — to ja określiłam, jaka głębokość będzie dla mnie najwygodniejsza zarówno z przodu, jak i z tyłu sukienki. Dzięki temu wiem, iż końcowa kreacja będzie w 100% dopasowana do mnie, moich potrzeb i wymagań — i pamiętajcie, iż właśnie o to chodzi, gdy szyjecie suknie na miarę!
Druga przymiarka, w moim przypadku łączyła się z odbiorem sukni. Poprzez napięty grafik, wszelkie poprawki tj. skrócenie sukni i lekkie zmiany w górnej części sukni były zrobione niemalże od ręki! To kolejna rzecz, za którą kocham i uwielbiam obie Panie — profesjonalizm! Po wszystkich zmianach i założeniu sukni kolejny raz czułam się w niej… idealnie! Tym razem suknia miała już wszyty stanik, była dokładnie wykończona i.. mogłam zabrać ją ze sobą do domu! I tutaj odkrywam przed Wami kolejną zaletę szycia swojej sukni w Stachowska Pracownia — wszystkie suknie są bowiem pakowane w…. pudełko! Ozdobne, przewiązane kokardą — zawierające pokrowiec, kartkę z życzeniami i słodki upominek, a co najważniejsze Waszą wymarzoną! W moim przypadku pudełko uratowało mnie dwukrotnie. Pierwszy raz — kiedy mogłam je schować przed Bartkiem w szafie (na wieszaku, w pokrowcu na pewno bym jej nigdzie nie zmieściła!), a przecież Pan Młody nie powinien widzieć sukni przed dniem ślubu! Oraz drugi raz w momencie, kiedy wieźliśmy wszystkie dekoracje, suknię, garnitur itp. rzeczy w moje rodzinne strony. Nasze autko jest pojemne, ale ponownie — pokrowca z długą suknią nie upchnęłabym z tym wszystkim za żadne skarby!
Obie moje przymiarki, przechowywanie, transport sukni i jej późniejsze przygotowanie do ślubu (suknię rozwiesiłam na wieszaku dzień przed i jedynie halka wymagała lekkiego przeprasowania u dołu) wspominam więc tylko pozytywnie! Zero stresu — a uwierzcie mi, iż dzień przed ślubem i weselem to zaraz obok spania najważniejszy aspekt, którego sobie musicie dostarczyć! Jak zatem ostatecznie prezentowała się moja suknia ślubna? Na odpowiedź musicie poczekać, bo planuję o tym osobny wpis, kiedy tylko otrzymamy wszystkie zdjęcia! Poniżej znajdziecie więc coś innego — kilka kadrów z mojej wizyty w Stachowska Pracownia, a na nich modele, które najbardziej wpadły mi w oko, a nie było ich w momencie wybierania mojej wymarzonej. Czy zamieniłabym swój model, na któryś z nowszych? Raczej nie, ale wszystkie projekty Pani Natalii są zachwycające, więc na pewno byłoby mi trudniej podjąć ostateczną decyzję! Zapraszam Was zatem również na wpis: Jak wybrałam swoją suknię ślubną!?