Jak w wieku 50 lat szukać miłości w internecie

twojacena.pl 1 dzień temu

**Dziennik Tadeusza, czyli jak w wieku 50 lat szukałem miłości w Internecie**

Tadeusz Nowak, pięćdziesięcioletni kawaler, siwiejący właściciel rzekomo wysokiego intelektu i dość… specyficznego uroku osobistego, siedział w swoim starym fotelu w kawalerce na obrzeżach Wrocławia i głaskał kota Mruczka. Tego samego Mruczka, który, sądząc po jego wyniosłym spojrzeniu i pozornej obojętności, już dawno powinien uciec, ale z jakiejś litości wciąż znosił obecność właściciela. Życie Tadeusza od kilku lat toczyło się po równi pochyłej. Bez pracy, bez perspektyw, a wystrój mieszkania ograniczał się do zeszpeconego kredensu, wytartej kanapy i dywanu, który skrzętnie przykrywał przerażającą szczelinę w podłodze.

Ale właśnie tego dnia los postanowił dać mu kolejną szansę. Popijając herbatę z torebki, Tadeusz wpadł na pomysł, iż jednak musi odnaleźć szczęście. Nie jakieś tam abstrakcyjne, ale najbardziej namacalne — w postaci pięknej i zamożnej kobiety. Bo, jak głosiła jego życiowa filozofia: *„Daj mi żonę z pieniędzmi, a odzyskam godność”*. Praca? Nie udało mu się znaleźć, ale po co, skoro można od razu wskoczyć na wyższy poziom życia — z domowym obiadem, ciepłem i nowoczesnym sprzętem AGD?

Włączył laptopa, który kiedyś znalazł na śmietniku, wszedł na popularny portal randkowy i stworzył profil. Poszło mu całkiem sprawnie, choć z odrobiną fantazji. Na głównym zdjęciu nie był byle kim, tylko… przystojniakiem ściągniętym z Internetu. Wysoki, umięśniony „Apollo” w eleganckim garniturze, z najnowszym iPhonem w dłoni, patrzył z ekranu na potencjalne kandydatki. W opisie napisał:

*Imię: Tadeusz Nowak.*
*Wiek: 38.*
*Zawód: przedsiębiorca, właściciel firmy.*
*Zainteresowania: rejsy jachtem, gotowanie (mistrz kuchni!), literatura klasyczna.*
*Szukam: poważnego związku z piękną, zadbaną kobietą. Interesują mnie wyłącznie panie z zasobnym portfelem, bez roszczeń do mojego mieszkania.*

„No proszę, jaki ze mnie istotny gość” — pomyślał zadowolony Tadeusz. „Teraz tylko czekać na wiadomości.”

I faktycznie pisały. Tylko nie te, których oczekiwał. Zamiast zamożnych, wypielęgnowanych boginek, odzywały się panie, dla których „dobra sytuacja finansowa” oznaczała trzy koty, manualnie robiony szalik i pracę na kasie w Biedronce. „Nie, moje drogie, nie dla was jestem” — mruczał pod nosem, ignorując wiadomości. „Ja potrzebuję bogini z gotówką.”

Przełom nastąpił, gdy odezwała się Katarzyna, lat 41. Na zdjęciu – piękna brunetka z uśmiechem wartym milion złotych, w eleganckiej garsonce. „Coś w niej jest” — pomyślał Tadeusz. „Może to ta wymarzona?”

*— Tadeusz, dzień dobry! interesujący profil. Naprawdę jesteś mistrzem kuchni?*
*— Oczywiście! Uwielbiam tworzyć kulinarne arcydzieła. Znasz może ratatouille? To szczyt smakowego uniesienia!* — odpowiedział, sącząc herbatę i przegryzając suchą bułką.

Godzina rozmowy – i Katarzyna zgodziła się na spotkanie. To był sukces! Tadeusz rzucił się w wir przygotowań: wyczyścił garnitur z wesele brata w ’95, ogolił się i posypał łysiejącą czuprynę talkiem, by sprawiała wrażenie gęstszej. Umówili się w małej kawiarni na Starym Mieście.

Przyszedł dziesięć minut wcześniej (choć autobusem) i zajął stolik przy oknie. Katarzyna naprawdę była oszałamiająca: smukła, z wypielęgnowanymi dłońmi i kobietną sylwetką.

*— Witaj, Tadeuszu* — powiedziała przyjaźnie, ale po chwili zmarszczyła brwi. *— Wyglądasz… cóż… trochę inaczej niż na zdjęciu.*

Tadeusz był przygotowany:

*— Ach, wiesz, to przez obiektyw. Zawsze mnie zniekształca! W rzeczywistości jestem o wiele bardziej… hm… charyzmatyczny.*

*— Rozumiem* — odparła, wpatrując się w niego z niedowierzaniem.

Rozmowa szła opornie. Gdy zaczął opowiadać o swoim „biznesie”, Katarzyna spojrzała zdezorientowana:

*— Czym dokładnie się zajmujesz?*
*— To skomplikowane. Start-upy, inwestycje… Jesteśmy teraz w fazie „cichej ekspansji”.*

Kiwała głową, ale po jej wzroku było widać, iż marzy tylko o ucieczce…

W końcu Tadeusz zrozumiał, iż traci grunt pod nogami:

*— Słuchaj, Katarzyno, myślę, iż moglibyśmy być idealną parą. Jesteś taka piękna i wyrafinowana. Gotów jestem dla ciebie na wszystko: gotować, sprzątać, zostać w domu. Będziesz moją królową!*

Katarzyna westchnęła, odstawiła filiżankę i odpowiedziała:

*— Tadeuszu, przepraszam, ale to trochę dziwne. Skąd w ogóle wziąłeś pomysł, iż możesz być godny kobiety na moim poziomie?*

To uderzyło go jak cios w serce. Wybełkotał coś o „bezwzględnych jędzach” i „lodowatych kobietach”, wstał i wyszedł z kawiarni, nie płacąc za kawę.

W ciągu tygodnia umówił się jeszcze z trzema paniami, ale każde spotkanie kończyło się tak samo. Najbardziej spektakularna była randka z Małgorzatą, lat 37. Od razu wyczuła podstęp:

*— Mówiłeś, iż prowadzisz biznes. Dlaczego więc zaproponowałeś dzielenie rachunku?*
*— Eee, wszystko inwestuję w rozwój!* — tłumaczył się, ale ona już odchodziła, ledwo powstrzymując śmiech.

Pod koniec miesiąca Tadeusz zrozumiał: zamożne kobiety nie będą się za nim uganiać. To było niesprawiedliwe! Przecież choćby brał prysznic przed randkami, a one były tak niewdzięczne!

Wtedy w jego sercu zrodziła się mroczna przemiana. Rozżalony i upokorzony, zaczął mścić się na wszystkich kobietach w Internecie. Pod zdjęciami pięknych dziewczyn pisał: *„Tylko kasy szukasz, co nie? Może najpierw pomyśl o uczuciach!”*

Na blogu modowej influencerki zostawił komentarz: *„Po co tyle makijażu? I tak nikt cię nie zechce.”*

Pod filmikami fitnessowymi oburzał się: *„Tymi muskułamiW końcu Tadeusz zamknął laptop, przytulił Mruczka i westchnął: „Może szczęście to nie jahty i ratatouille, tylko ciepło własnego domu i kocia wierność”.

Idź do oryginalnego materiału