Jak to się stało, iż wychowywała go babcia, choć mama była żywa.

newskey24.com 1 dzień temu

Tak się złożyło, iż wychowywała go babcia, choć mama żyła. Staś został oddany pod opiekę babci, mimo iż jego matka wciąż była zdrowa. Trzeba dodać, iż mama była wspaniała piękna i dobra. Ale pracowała jako śpiewaczka w filharmonii, więc rzadko bywała w domu. Z powodu częstych wyjazdów choćby rozstała się z mężem, ojcem chłopca. Tak więc Staś miał tylko babcię.

Ile pamiętał, wracając do bloku, zawsze podnosił wzrok i na czwartym piętrze, przez okno, widział sylwetkę ukochanej babci, która niecierpliwie czekała na jego powrót. A gdy babcia wypuszczała go gdzieś bez siebie, zawsze machała przez okno, a on koniecznie odpowiadał tym samym.

Ale gdy Staś skończył dwadzieścia pięć lat, babcia odeszła. Teraz, wracając do domu i nie widząc w oknie jej ukochanego profilu, czuł się niewyobrażalnie smutny i pusty. choćby gdy mama była w domu, Staś czuł się samotny. Od dawna nie rozmawiali szczerze, nie mieli wspólnych tematów. Nie rozwiązywali choćby codziennych problemów, jakby byli obcy.

Minęło kilka miesięcy po śmierci babci, gdy Staś nagle postanowił wyjechać do innego miasta. Tym bardziej, iż jego zawód specjalista IT był potrzebny wszędzie. W internecie znalazł firmę oferującą dobre wynagrodzenie i opłacającą wynajem. Mama tylko się ucieszyła. W końcu syn był dorosły i sam musiał szukać swojej drogi, z dala od niej.

Zabrał ze sobą tylko ulubiony kubek babci na pamiątkę oraz trochę ubrań na początek. Wychodząc z podróżną torbą na ramieniu, ostatni raz spojrzał na kuchenne okno, ale nic tam nie zobaczył. Mama choćby nie podeszła, by pomachać na pożegnanie. Taksówka gwałtownie zawiozła go na dworzec, a niedługo leżał już na górnej półce przedziału.

Następnego dnia pociąg dotarł na miejsce punktualnie. Staś znalazł biuro, w którym miał pracować, zarejestrował się i ruszył szukać mieszkania na podstawie adresów znalezionych wcześniej w internecie. Poruszając się po obcym mieście z nawigacją w telefonie, niespodziewanie zauważył jeden z bloków. Wydawało mu się, iż wygląda dokładnie jak jego dom. Wszystkie „peerelowskie klitki” były podobne, ale ten miał coś wyjątkowego. Może dlatego, iż ramy okien pomalowano na ten sam dziwny turecki odcień.

Niechcący zboczył z trasy i powoli podszedł do budynku. Chciał tylko postać chwilę i przypomnieć sobie babcię. Gdy się zbliżył, automatycznie podniósł głowę, spojrzał w okno, za którym powinna być kuchnia, i nagle zamarł Zawróciło mu się w głowie od tego widoku. Na czwartym piętrze, za kuchenną szybą, stała sylwetka jego babci. Poznał ją natychmiast, serce omal nie wyskoczyło mu z piersi.

Staś miał zdrowy rozsądek i wiedział, iż to niemożliwe. gwałtownie zamknął oczy, odwrócił się i powoli odszedł. Rozum podpowiadał, iż w oknie stała jakaś obca staruszka, ale serce krzyczało: Stój! To ona!. I posłuchał serca, zatrzymał się, odwrócił i znów spojrzał w górę.

Babcia wciąż tam była. Staś nie wytrzymał. Z torbą na ramieniu rzucił się w stronę bloku, na czwarte piętro. I tu, jak w jego domu, zamek w drzwiach był popsuty, więc jednym susem wbiegł na swoje piętro i nacisnął dzwonek. Drzwi otworzyła zaspana dziewczyna w szlafroku, która spojrzała na niego zmieszana i zapytała niechętnie:

Czego pan sobie życzy?

Mnie? zająknął się Staś. Mojej babci

Babci? powtórzyła zdziwiona. Potem nagle się uśmiechnęła i zawołała głośno w głąb mieszkania: Mamo! Ktoś do ciebie!

Zanim nadeszła matka, dziewczyna ciekawie przyglądała się nieznajomemu. Staś czuł już nie tylko zawrót głowy, ale wydawało mu się, iż serce przestaje bić.

Kto mnie woła? W przedpokoju pojawiła się równie zaspana pięćdziesięciolatka w szlafroku.

Mamo, wyobraź sobie zaśmiała się córka nazwał cię babcią.

Proszę chwileczkę szepnął Staś. Nie tę panią wzywałem Ja Tam, w waszym oknie W kuchni Stała babcia Moja Naprawdę ją tam widziałem.

Co, ćpasz czy co? warknęła z pogardą dziewczyna. Żadnych babć u nas nie ma! Mieszkamy tylko z mamą! Rozumiesz?

Tak, rozumiem Przepraszam Pomyliłem się Wszystko zaczęło mu pływać przed oczami, cofnął się krok, postawił torbę na podłodze i oparł się o ścianę, by nie upaść. Zaraz odejdę

Dziewczyna chciała już zamknąć drzwi, ale matka ją powstrzymała.

Hej, młody zwróciła się z troską jak się czujesz?

Dobrze skłamał cicho. Niech się pani nie martwi

A mnie się wydaje, iż ciśnienie masz pod dwieście. Twarz jak gotowany burak. Chodź. gwałtownie wyszła na korytarz, wzięła go za rękę i ostrożnie zaprowadziła do mieszkania, wydając córce polecenia: Wera, weź jego torbę, wniesiesz do środka! I przynieś ciśnieniomierz! Szybko!

Córka, szeroko otwierając oczy ze strachu, zaczęła wykonywać rozkazy.

Kobieta posadziła Stasia na kanapie w przedpokoju i w milczeniu zmierzyła mu ciśnienie. Potem znów wydała córce polecenia, która cały czas stała z otwartymi ustami.

Przynieś mój plecak. Mam tam zastrzyki Potem spojrzała na Stasia. Dam ci teraz leki na wszelki wypadek i wezwiemy pogotowie

Nie trzeba pogotowia! przestraszył się. Dopiero wysiadłem z pociągu Nigdzie nie mam meldunku choćby mieszkania jeszcze nie wynająłem

Słuchaj mojej mamy! wtrąciła się Wera. Moja mama jest lekarzem, rozumiesz?

Więc nie jesteś stąd? spytała kobieta.

Zamiast odpowiedzi tylko skinął głową. Potem powtórzył:

Proszę, nie wzywajcie nikogo Jutro zaczynam pracę. Pierwszy raz Dopiero się zatrudniłem

Zamknij się! Kobieta już wstrzykiwała mu lek. Miałeś już kiedyś takie ataki?

Nie szepnął.

Ile masz lat?

Dwadzieścia pięć

Problemy zWera i jej matka spojrzały na niego z coraz większym zdumieniem, gdy Staś nagle wyciągnął z kieszeni zdjęcie swojej babci, a na jej twarzy dostrzegli ten sam ciepły uśmiech, który przed chwilą widział w oknie.

Idź do oryginalnego materiału