Jak teraz żyć? Siostra okazała się zdrajczynią.

twojacena.pl 2 dni temu

No i jak teraz żyć – nie wiem. Moja własna siostra okazała się zdrajczynią.

Z mężem byliśmy, jak to mówią, nierozłączni jak ciepłe bułeczki. Wszyscy zazdrościli nam tego związku – spokojna, harmonijna, ciepła rodzina. On zawsze był dla mnie uprzejmy – zarówno w domu, jak i na zewnątrz. choćby przyjaciółki dziwiły się, mówiły, iż to niemożliwe, żeby w domu zawsze było tak cicho i dobrze. Mówiły: „To nie potrwa długo”. Ja wtedy tylko się śmiałam. A szkoda… Pewnie mnie urzekły.

Wszystko runęło nagle. Zaczęło się od tego, iż moja młodsza siostra wpadła w tarapaty – wylali ją z pracy. Została bez grosza przy duszy i z ogromnym poczuciem winy. Zawsze byłyśmy blisko, bo po śmierci mamy to ja stałam się dla niej jak matka. Nie zastanawiając się długo, zaprosiłam ją do nas, żeby u nas mieszkała, aż znajdzie nową robotę i się pozbiera. Przygotowaliśmy dla niej pokój.

Z początku było dobrze. Ale dość gwałtownie w domu zrobiło się dziwnie. Mąż stał się nerwowy, drażliwy. Przestało go cieszyć to, co wcześniej go uszczęśliwiało. Uśmiech, którym zawsze witał mnie po pracy, zniknął. Zaczął być opryskliwy, kłócił się o byle co i ciągle narzekał na siostrę: raz postawiła kubki nie tam, gdzie trzeba, raz rozwiesiła pranie inaczej niż zwykle.

Mnie to niepokoiło, ale zrzucałam wszystko na stres. Pewnego dnia postanowiłam porozmawiać z siostrą, delikatnie dałam jej do zrozumienia, iż trzeba uważać, żeby nie zaburzać domowego spokoju. Skinęła tylko głową, powiedziała, iż rozumie.

A potem stało się coś, co zmieniło wszystko.

Tego dnia wróciłam z pracy wcześniej niż zwykle. W mieszkaniu było cicho. Pomyślałam, iż nikogo nie ma, ale kiedy otworzyłam drzwi do sypialni – nogi się pode mną ugięły. Na naszym małżeńskim łóżku, pod naszą kołdrą, zobaczyłam ich. Mojego męża. I moją rodzimą siostrę.

Nawet nie zdążyli się tłumaczyć. Cicho zamknęłam drzwi i wyszłam do kuchni. Serce waliło jak młot, w uszach dzwoniło. Świat w jednej chwili się zawalił. Wszystko, co budowałam, w co wierzyłam, okazało się kłamstwem.

Nie krzyczałam, nie urządzałam scen. Po prostu spakowałam rzeczy męża i postawiłam przy drzwiach. Siostrę wyrzuciłam od razu. Na jej łzy i tłumaczenia nie miałam już ani siły, ani ochoty. Jak mogła mi to zrobić? Jak można zniszczyć swoją własną rodzinę i przy okazji cudzą?

Minęło już kilka miesięcy, ale wciąż nie znajduję odpowiedzi: jak przeżyć to zdradę? Jak wybaczyć – i czy w ogóle da się wybaczyć coś takiego? Moja dusza jest teraz pusta. Wszystko, co było mi drogie, zawiodło.

Ale staram się żyć. Z każdym dniem oddycham trochę lżej. Mówią, iż czas goi rany. Nie jestem pewna. Ale wierzę, iż pewnego dnia znów nauczę się ufać. Tylko już nie tak naiwnie.

Idź do oryginalnego materiału