Jak podsłuchałam sekret męża i teściowej, który zmienił moje życie!
Alicja, rozkoszując się ciepłą kąpielą, myślała, iż wreszcie osiągnęła szczęście. Ale przypadkowo usłyszana rozmowa męża i teściowej przewróciła jej świat do góry nogami, odsłaniając przerażającą tajemnicę, która prawie zniszczyła jej życie. Dowiedzcie się, jak poradziła sobie z zdradą i znalazła nową drogę!
W małym miasteczku nad Wisłą, gdzie wieczorami rozbrzmiewał dźwięk kościelnych dzwonów, Alicja cieszyła się chwilą spokoju. Ciepła woda z pachnącą pianą koiła zmęczenie po intensywnych tygodniach. Tego dnia została żoną Krzysztofa, a jej serce śpiewało z radości. Wesele już za nimi, wir przygotowań ucichł, i Alicja wreszcie mogła odetchnąć. Zamknęła oczy, uśmiech mimowolnie pojawił się na jej ustach. Życie przed ślubem nie było złe, ale brakowało w nim ciepła, przytulenia, wsparcia. Teraz wszystko się zmieniło — obok był Krzysztof, mężczyzna, który wydawał się jej prawdziwym cudem.
Krzysztof był jak bohater z romantycznego filmu: troskliwy, hojny, z miękkim uśmiechem i charyzmą, od której zapierało dech. Od pierwszego dnia otoczył Alicję opieką: przynosił kwiaty, zabierał do ekskluzywnych restauracji, zasypywał komplementami. Ona, przyzwyczajona do skromnego życia sprzedawczyni w małym sklepie, była zdezorientowana taką uwagą. Poznali się na portalu randkowym, a pierwsze wrażenie o Krzysztofie było niepewne — nie spodziewała się nic poważnego. Ale on pojawił się na randce z bukietem jej ulubionych róż, pamiętając każde jej słowo, i zabrał ją nie do kawiarni, ale do eleganckiej restauracji. Po raz pierwszy w życiu Alicja poczuła się jak księżniczka z bajki.
Nawet spotkanie z teściową, Elżbietą Nowak, nie zepsuło jej szczęścia, choć nie przebiegło gładko. Alicja tak się denerwowała, iż myliła słowa, wylała wino na sukienkę i przypadkiem przewróciła wazon z owocami. Elżbieta nazwała ją „niezdarą”, ale Krzysztof natychmiast stanął w jej obronie, uciął rozmowę i zabrał Alicję. Wieczorem uspokajał ją, zapewniając, iż matka po prostu się stresowała: „Pokocha cię, zobaczysz”. I rzeczywiście, niedługo Elżbieta zadzwoniła, przeprosiła i zaproponowała: „Alu, może zjemy kolację i omówimy wesele? Chcę pomóc w organizacji, jeżeli nie masz nic przeciwko”.
Alicja ucieszyła się. Nie miała pojęcia o weselach i myślała, iż skończy się na urzędzie. Ale Krzysztof ją zaskoczył: „Kochanie, czy nie marzyłaś o prawdziwym weselu? Suknia, tort, tańce, krzyki ‚gorzko’?”. Alicja się zawstydziła: „Krzysiu, chciałabym, ale wiesz, moja pensja ledwo starcza na podstawowe rzeczy”. Delikatnie stuknął ją w czoło: „Głuptasie, czy ja mówiłem o pieniądzach? Wszystko opłacę. choćby gdybyś była milionerką, zrobiłbym to samo”.
Elżbieta z zapałem zabrała się za organizację, nie szczędząc synkowi wydatków. Alicja ledwo nadążała za jej pomysłami: od zaproszeń po kolor wstążek w bukiecie. Musiała wziąć urlop, żeby nie paść ze zmęczenia.
I nadszedł dzień ślubu. Od rana wirowała w wirze: fryzjer, makijaż, suknia, sesja zdjęciowa. Wesele minęło jak sen — pocałunki, tańce, krojenie tortu. Teraz, leżąc w wannie, Alicja wspominała moment, gdy Krzysztof wsunął jej pierścionek na palec. Wzdrygnęła się — woda ostygła. Wstała, otarła się ręcznikiem, użyła balsamu, rozczesała włosy i założyła śnieżnobiałą bieliznę, równie olśniewającą jak jej suknia. Uśmiechnęła się, wiedząc, iż Krzysztof czeka w sypialni.
Dotknęła klamki, ale zatrzymała się, słysząc głos teściowej. „Skąd ona się tu wzięła?” — pomyślała. Gości nie spodziewała się. Nasłuchując, wychwyciła cichą rozmowę Krzysztofa i Elżbiety. Ciekawość wzięła górę — chciała wiedzieć, o czym szeptają w ich pierwszą noc po ślubie.
„Krzysiek, nie podoba mi się, jak na nią patrzysz” — syczała teściowa, jakby oskarżała syna o zbrodnię. „Powiedz, iż mi się wydawało!”. „Mamo, mówiłem ci, Alicja jest wspaniała. Przestań pleść bzdury” — głos Krzysztofa brzmiał przepraszająco. „Bzdury? Miłość to luksus, na który cię nie stać! Nie wolno ci się przywiązywać do tej przeciętniaczki!” — warknęła Elżbieta.
Alicja czekała, aż Krzysztof zaprotestuje, ale on milczał. Serce ścisnęło jej się — chciała wtargnąć i krzyczeć, ale nogi jakby przyrosły do podłogi. „Mamo, zrozum, Alicja jest dla mnie ważna” — wykrztusił w końcu Krzysztof. „Ważna? To nic nie zmienia! Twój brat czekał wystarczająco długo. Wiesz, iż to on wybrał Alicję. Twoim zadaniem było ją rozkochać i poślubić, resztę my załatwimy”.
„Nie wyjaśniłaś mi, jak to zrobić” — głos Krzysztofa drżał. „Czyż nie mówiłam? Znikniesz, a twój brat zajmie twoje miejsce. Myślisz, iż zauważy? jeżeli zrobimy to sprytnie — nie. Mąż miał wypadek, doznał urazów. jeżeli go kocha, zaakceptuje go”. Krzysztof gorzko się zaśmiał: „Urazy? Mamo, słyszysz siebie? Mój brat to nie tylko kaleka, on nie jest sobą!”. „Nie mów tak o nim!” — wrzasnęła Elżbieta. „On nie jest winny swojej tragedii. A ty jesteś, Krzysiek! Musisz mu pomóc!”.
Alicja zadrżała. Brat? Krzysztof nigdy nie wspominał o bracie, zwłaszcza chorym. Jak zamierzali podmienić męża? Byli bliźniakami? Nie zdążyła się zastanowić — Krzysztof podniósł głos: „Nie jestem nikomu nic winien! Przestań obwiniać mnie za jego nieszczęście! To ty namówiłaś, żebym zabrał go na tę wycieczkę. Sam wspiął się na tę skałę! Nie oddam Alicji. jeżeli jeszcze raz o tym zagadasz, przysięgam, zerwę wszystkie kontakty i nie dam bratu ani grosza. WyjdAlicja wybiegła z łazienki z płonącymi policzkami, gotowa stanąć twarzą w twarz z Krzysztofem i jego matką, by raz na zawsze wyjaśnić, iż nie jest pionkiem w ich chorym planie.