Jak on mógł? Mama zmarła zaledwie kilka miesięcy temu, a on już wprowadził do domu tę…

twojacena.pl 3 dni temu

Jak on śmiał? Mama zmarła zaledwie kilka miesięcy temu, a on już wprowadził do domu tę…

Krysia biegła ze szkoły, radośnie wymachując woreczkiem z kapciami. Plecak uderzał ją po plecach, ale choćby tego nie zauważała. Dzisiaj miała iść z tatą do teatru!

Wpadła do przedpokoju i od razu zrozumiała, iż taty nie ma – jego płaszcza nie było na wieszaku. Od razu straciła humor. Potem przypomniała sobie, iż do spektaklu zostało jeszcze ponad dwie godziny. „Tata na pewno wróci, zdążymy” – przekonywała się w myślach.

Rozebrała się i zaczęła czekać, co chwilę zerkając na zegarek. zwykle wskazówki wlokły się niemiłosiernie, ale teraz zdawały się biec naprzód, a taty wciąż nie było. Mogli się spóźnić. A jeżeli nie przyjdzie? Zapomniał? Albo zatrzymało go coś w pracy? Krysia siedziała jak na szpilkach. Jej cierpliwość była na wykończeniu, już miała się rozpłakać, gdy w zamku obrócił się klucz. Poderwała się jak sprężyna i pobiegła do przedpokoju.

– No w końcu! – westchnęła z ulgą. – Czekałam, czekałam, a tu za chwilę się spóźnimy! – mówiła, jeszcze nie otrząsnąwszy się z przykrego oczekiwania.

Tata spokojnie zdjął płaszcz, pozostając w eleganckim, ciemnoszarym garniturze. Przygładził włosy dłonią, choć i tak leżały idealnie. Krysia była z niego dumna. Zawsze zadbany, ogolony, pachnący tym samym męskim wodami kolonialnymi.

Koledzy z klasy narzekali na swoich rodziców. Niektórzy ojcowie byli zbyt surowi, inni pili. Ale jej tata nie pił i nie krzyczał na nią bez powodu. jeżeli już ją skarcił, to tylko sprawiedliwie, bez awantur. Krysia nie była rozpieszczana, ale też niczego specjalnie nie pragnęła. Wystarczyło jej, iż mogła spędzać czas z tatą, choćby właśnie w teatrze.

Była podobna do niego – wysoka, szczupła, z prostym nosem i szarymi oczami. Wolałaby odziedziczyć urodę po mamie – uśmiechniętej, drobnej blondynce. Ale ojciec wydawał jej się doskonały, choć sama tak o sobie nie myślała. On za to nazywał ją księżniczką, laleczką. Czy ktoś tak mówi o brzydkiej dziewczynce?

– Nie idziemy do teatru? – spytała rozczarowana, widząc, iż tata się rozebrał, a czasu było coraz mniej.

– Idziemy. Tylko zaraz herbaty się napiję, dobrze? Zdążymy.

– Dobrze – odpowiedziała i poszła do kuchni.

Ojciec wszedł, ciężko siadając na krześle. Wyglądał na zmęczonego i zamyślonego.

– Ubierz się w międzyczasie – powiedział.

Krysia pobiegła do pokoju. Już wiedziała, która sukienka będzie najlepsza. Zrzuciła mundurek, wyciągnęła z szafy zieloną, odświętną sukienkę, poprawiła włosy i zakręciła się przed lustrem.

– Gotowa? – Tata zajrzał do pokoju.

– Tak!

W samochodzie pachniało skórą, odświeżaczem powietrza i czymś jeszcze – czymś znajomym, ale nie potrafiła nazwać. Krysia patrzyła przez okno, wydawało jej się, iż całe miasto dzieli jej radość.

Za każdym razem, gdy wchodziła do teatru, zamierała z zachwytu. Podziwiała olśniewające żyrandole, swoje odbicie w lustrach, czerwony dywan pokrywający schody na piętro. Wchodząc po nich, czuła się jak na audiencji u królowej.

W przestronnym holu przed salą przechadzały się eleganckie pary, rozmawiając półgłosem. Dźwięk kroków tłumił mięsisty dywan. Szmer głosów, przypominający szelest jesiennych liści, wydawał się Krysii magiczny, budzący dreszczyk emocji.

Ona i tata też przeszli się po holu, oglądając portrety aktorów związanych z teatrem. Krysia widziała je już wcześniej, ale i tak co chwilę wzdychała na widok znanych twarzy. Kiedy zadzwonił pierwszy dzwonek, poderwała się, ciągnąc tatę w stronę sali.

– Dokąd tak się spieszyKiedy w końcu spojrzała na ojca, zobaczyła w jego oczach to samo, co wiele lat temu w teatrze – strach przed samotnością i cichą prośbę o wybaczenie.

Idź do oryginalnego materiału