Jak można mnie nie zauważyć?

polregion.pl 2 dni temu

„Jak można mnie nie zauważyć?” – wściekała się Kinga, poprawiając makijaż przed lustrem i podkreślając usta błyszczykiem. „Nic nie szkodzi, za tydzień jest firmowa impreza, tam na pewno go złapię!” To opowieść o tym, jak moja przyjaciółka Kinga próbowała zdobyć uwagę nowego kolegi z pracy i co z tego wyszło.

Kinga i jej pewność siebie
Kinga to moja przyjaciółka jeszcze ze studiów. Ma 32 lata, jest przebojowa, zadbana i zawsze w centrum uwagi. Faceci się za nią oglądają, a ona wie, jak wykorzystać swoją charyzmę. W naszej małej firmie IT Kinga to prawdziwa gwiazda. Pracuje w dziale marketingu, zawsze wygląda jak z żurnala, a jej żarty na spotkaniach rozśmieszają choćby najpoważniejszego szefa.

Ale niedawno pojawił się nowy pracownik, Krzysztof, i stał się dla Kingi prawdziwą zagadką. Wysoki, przystojny, z klasą – idealny kandydat na obiekt jej westchnień. Szkoda tylko, iż Krzysztof jakby w ogóle nie zauważał jej prób flirtu. Kinga opowiadała mi, jak zaprosiła go na kawę, a on grzecznie odmówił, mówiąc, iż ma dużo pracy. Potem „przypadkiem” wjechali razem windą, ale on tylko się uśmiechnął i wyszedł.

„Czy ja dla niego jestem za idealna?”
Po kolejnej nieudanej próbie Kinga wpadła do mojego biura, zirytowana: „No co, on jest gejem czy jak? Jak można mnie nie zauważyć?” Stała przed lustrem, poprawiała włosy i nakładała szminkę, jakby szykowała się do kolejnego ataku. Roześmiałam się: „Kinga, może on po prostu jest nieśmiały? Albo ma dziewczynę?” Ale ona nie dała się przekonać: „Nie, Ania, tu się coś nie zgadza. Widzę, jak rozmawia z innymi, a na mnie – zero reakcji!”

Uznała, iż firmowa impreza, która miała się odbyć za tydzień, będzie jej „godziną prawdy”. Kupiła nową sukienkę, umówiła się do stylistki i zaplanowała, jak „przypadkiem” usiąść obok Krzysztofa. „Tam na pewno nie będzie miał szans” – oświadczyła z przekonaniem.

Impreza i niespodziewany zwrot akcji
Nadszedł dzień imprezy. Kinga wyglądała oszałamiająco: czerwona sukienka, idealny makijaż, promienny uśmiech. Przyciągała wzrok wszystkich, ale Krzysztof, jak na złość, trzymał się z boku. Tańczył z innymi dziewczynami, żartował z chłopakami, ale do Kingi nie podszedł. Widziałam, jak się denerwuje, choć udawała, iż wszystko gra.

W pewnym momencie zauważyłam, iż Krzysztof wyszedł z kolegą z pracy, Markiem, na balkon. Długo rozmawiali, śmiali się, aż w końcu Krzysztof położył mu rękę na ramieniu. Kinga też to zobaczyła i zrobiła się blada. „Ania, widziałaś?” – szepnęła. „To serio tak jest?” Wzruszyłam ramionami: „Może po prostu się przyjaźnią?” Ale Kinga już wszystko zrozumiała.

Co z tego wyszło?
Po imprezie Kinga trochę ochłonęła, ale była smutna. Przyznała, iż bardziej niż zła, czuje się głupio: „Tak się starałam, a on pewnie w ogóle nie jest zainteresowany kobietami.” Później od innych pracowników dowiedziałyśmy się, iż Krzysztof faktycznie jest w związku – z mężczyzną. Kinga najpierw była zła na siebie, iż „nie wychwyciła” wcześniej, ale w końcu się roześmiała: „No cóż, przynajmniej wiem, dlaczego mu się nie spodobałam! A już myślałam, iż ze mną coś nie tak.”

Teraz Kinga żartuje, iż ta sytuacja nauczyła ją mniej się puszyć. przez cały czas flirtuje z kolegami, ale bez takiej natarczywości. A z Krzysztofem, swoją drogą, się zaprzyjaźniła – okazał się świetnym gościem, tylko z innymi gustami.

A wy? Mieliście podobne historie? Jak sobie radziliście z takimi sytuacjami? Jak nie brać odmowy do serca? A może macie radę dla Kingi, jak szybciej znaleźć nowy „cel”? Dzielcie się, jesteśmy ciekawe!

Idź do oryginalnego materiału