„Ja wszystko rozumiem… ale zrozum także i ty mnie“: prawda, która niszczy złudzenia

newsempire24.com 3 dni temu

Tego dnia Ewa, jak zwykle, przygotowywała obiad kroiła mięso na gulasz. W kuchni unosił się zapach cebuli, na patelni skwierczał tłuszcz, gdy nagle zadzwonił telefon. Jej mąż Marek odebrał. Jego głos był spokojny:
Halo?

Potem cisza. Długa. Jakby ktoś mówił bez przerwy, a on tylko słuchał. Ewa otarła ręce o fartuch i wyszła z kuchni. W przedpokoju pustka. Przewód telefoniczny ciągnął się w stronę pokoju dzieci. Serce ścisnęło się. Nie wiedząc czemu, szła cicho, jak złodziejka na palcach.

Z uchylonych drzwi dobiegł jego szept. Tym tonem nigdy z nią nie rozmawiał.
Kasia, uspokój się Rozumiem cię, naprawdę. Ale ty też mnie zrozum. Mam rodzinę, nie mogę teraz przyjechać Też cię kocham. Bardzo. Ale teraz nie mogę rozmawiać Ewa może wejść w każdej chwili. Wszystko jej powiem, tylko nie teraz Jutro. Proszę, nie dzwoń teraz do domu. I tak Kocham cię.

Poczuła, jakby raziła ją prądem. Ręka gotowa otworzyć drzwi zawisła w powietrzu. Serce biło tak mocno, iż trudno było oddychać. Kocham cię. Powiedział to innej kobiecie. Nie jej.

Ewa nie urządziła sceny. Głos matki odezwał się w głowie: Nigdy nie działaj pod wpływem emocji. Wyprostowała się, ile sił, i wróciła do kuchni. Chwyciła nóż, ale dłoń drżała. Kawałki mięsa lądowały na desce nieporządnie. O nogi ocierała się kotka, Ewa rzuciła jej kawałek jedyny odruch automatycznej życzliwości.

Też cię kocham
Te słowa wirowały w głowie jak zaklęcie. Zatrzymała się na jego kolejnych słowach: Mam rodzinę Więc wciąż jest ważna? Wciąż coś znaczy?

Ale w takim razie kim ona jest? Tylko matką jego dzieci? Gospodynią domową? Nawykiem? Ból ścisnął pierś. Przecież wszystko było dobrze. Był troskliwy, uważny. Żadnych oznak oddalenia. Nigdy nie dawał powodów.

Po dwudziestu minutach Marek wrócił do kuchni, wciągnął zapach gotującego się dania i uśmiechnął:
Ależ tu pachnie! Jak długo jeszcze do obiadu?

Za pół godziny. Mięso drobno pokroiłam szybciej się ugotuje Kto dzwonił?

Co? jakby nie zrozumiał. A, z pracy. Poprosili, żebym jutro przyjechał przyjąć drewno.

Często cię proszą w weekendy. Nie podoba mi się to.

Wszyscy mają urlopy, lato

Mhm.

Jakaś ty smutna, Ewuniu.

Po prostu zmęczona. Myślałam, iż jutro spędzimy razem czas, pojedziemy na działkę.

A ty pracujesz. Pojedziemy wieczorem.

Marku

Co?

Kochasz mnie?

Oczywiście, co ty. Kocham cię, Ewo. I nasze chłopaki kocham. Przecież wiesz rodzina to dla mnie wszystko.

Wyprostował się, objął ją, pocałował w szyję. Ale po raz pierwszy w życiu ten pocałunek wydał jej się obrzydliwy.

Później leżała na kanapie i patrzyła na synów bawiących się obok. Kotka wskoczyła na jej brzuch, wbiła pazurki podziękowała za poczęstunek. Ewa ścisnęła jej łapki, opadła głową na puszyste futro.

Ta kobieta musi zniknąć.
Ewa nie mogła dzielić się mężem. Nie mogła spać z nim, wiedząc, iż był z inną. Ale stracić go nie do zniesienia. Decyzja przyszła sama: rozprawić się z kochanką. Osobiscie. Bez jego udziału.

Następnego dnia, gdy mąż odprowadził dzieci do przedszkola i szykował się do pracy, Ewa powiedziała w firmie, iż źle się czuje, i została w domu. Przebrana u sąsiadki pożyczyła szlafrok i chustę w fabryce maluje ściany. Potem prosto do miejskiego parku. Po kilku minutach wyszedł Marek. Ewa podążała za nim, chowając się w bramach.

Wszedł na targ, kupił jedwab i owoce, potem skręcił w stronę prywatnych domów. Ewa zrozumiała: tam ona mieszka. Mąż zniknął za bramą.

Usiadła na ławce. Czekała. I oto wyszedł nie sam. Wysoka blondynka u boku. Skierowali się w stronę lasu tam, gdzie kiedyś chodzili oni we dwoje. Ewa wróciła do domu. W głowie żar. W duszy rozpacz.

Po kilku dniach udało jej się przyjrzeć Kasi piękna, choć zdrajczyni. Około trzydziestki. Potem szczęście: zobaczyła Kasię z przyjaciółką. Ta, nieświadoma niczego, wygadała wszystko.

Kasia? Samotna z chorym dzieckiem, mąż ją zostawił. Teraz ma wielbiciela. Żonatego. Mówi, iż porzuci dla niej swoją żonę, szepnęła przyjaciółka, a w sercu Ewy zapłonęła zemsta.

Idź do oryginalnego materiału