"Ja robiłam zakupy dla siebie, on dla siebie. Ja ćwiczyłam, on jadł chipsy przed telewizorem"

kobieta.gazeta.pl 7 godzin temu
W naszej kulturze często wspólne spożywanie posiłków to rytuał, który spajają więzi. Zresztą nie bez przyczyny mówi się: "przez żołądek do serca". A co jeżeli nawyki żywieniowe partnerów zupełnie się różnią? I czy relacja, w której każdy z partnerów je inaczej, ma szanse na powodzenie?
- Słyszę historie, w których kobieta podejmuje wysiłek. Zaczyna zdrowiej się odżywiać, liczyć kalorie, ograniczać cukier, gotować więcej w domu, i na początku jest bardzo zmotywowana. Ale potem zderza się z rzeczywistością: wraca zmęczona po pracy i słyszy od partnera: "Zamówiłem pizzę, bo przecież trzeba mieć coś od życia" albo "Bez sensu się tak męczyć, obejrzymy coś razem, pójdę po chipsy" - mówi mi Monika Rusinek, dietetyczka kliniczna z warszawskiej kliniki Self Esteem.


REKLAMA


Jak zauważa, w takiej sytuacji kobieta ma dwie drogi: pod wpływem stresu i zmęczenia odejść od swoich postanowień albo odmówić. Ale w tym drugim przypadku często pojawia się chłód, złość i poczucie winy. - Choć z pozoru mówimy o diecie, to tak naprawdę chodzi o granice, wsparcie i komunikację w relacji. W wielu przypadkach to nie jest świadome sabotowanie, tylko wynik różnic w priorytetach i stylu życia. jeżeli jedna osoba chce zmian, a druga nie, pojawia się napięcie. I tu pojawia się konflikt między potrzebą bliskości a potrzebą dbania o siebie - zaznacza.


Zobacz wideo Majka Jeżowska schudła 7 kg. "Wszystko ze mnie leci. -10 cm w biodrach, pasie, biuście" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]


Odchudzanie kością niezgody w związku
Kiedy Asia i Adam zamieszkali razem, jedli podobnie. - Oboje byliśmy młodzi, nie zwracaliśmy zbyt dużej uwagi na to, co ląduje na naszych talerzach. Dopiero z czasem nasze nawyki żywieniowe zaczęły się zmieniać. A adekwatnie moje - chciałam schudnąć. Modne były wtedy programy treningowe Lewandowskiej i Chodakowskiej, więc wykupiłam sobie aplikację z dietą i ćwiczeniami, każdy posiłek miałam rozpisany co do grama. Mój partner nie był zainteresowany jedzeniem tego samego, zaczęliśmy się rozjeżdżać. Ja robiłam zakupy dla siebie, on dla siebie. Ja ćwiczyłam, on jadł chipsy przed telewizorem - opowiada Asia.
Najbardziej irytowało ją, gdy wracała do domu po pracy, a jej partner utożsamiał wspólne spędzanie czasu z jedzeniem. Gdy odmawiała zamawiania niezdrowych fast foodów i picia wina, odbierał to personalnie, choć wiedział, iż się odchudza.
- Mówił, iż miał być miły wieczór, a moja dieta wszystko psuje... Że tylko ćwiczę albo gotuję i w ogóle nie mam dla niego czasu. Że on nie ma, co jeść, bo w lodówce tylko warzywa. Z czasem zaczęłam po prostu czuć się winna. Jakby w związku chodziło tylko o jedzenie - wspomina. Miała dość ciągłych sprzeczek, więc w końcu po kilku tygodniach odpuściła i wróciła do dawnych nawyków. Nie udało jej się osiągnąć zamierzonego efektu i do dziś tego żałuje.


Jak tłumaczy Monika Rusinek, różnice w odżywianiu się kobiet i mężczyzn w dużej mierze wynikają z dzieciństwa i uwarunkowań kulturowych. - Badania pokazują, iż preferencje żywieniowe kształtują się już w pierwszych latach życia. Często są efektem nawyków rodzinnych. Udowodniono również, iż dziewczynki już od najmłodszych lat są ciekawsze nowych smaków, chętniej próbują i są bardziej otwarte na nowości. Chłopcy z kolei częściej kierują się intensywnością smaku, stąd większe przywiązanie do mięsa, tłuszczu, soli. Te różnice nie znikają w dorosłości. Co więcej, kobiety znacznie częściej dostosowują dietę do swojego aktualnego samopoczucia - mówi.
W przypadku kobiet dieta jest niezwykle istotna w walce z zaburzeniami gospodarki hormonalnej. - Przeprowadzone w 2025 roku badanie z "Journal of Clinical Medicine" pokazuje, iż kobiety z PCOS, które zredukowały słodycze, czerwone mięso i alkohol przez co najmniej pół roku, miały znacząco niższy poziom androgenów. To dowód, iż długofalowe zmiany w odżywianiu mogą realnie wpływać na gospodarkę hormonalną. Ale to nie wszystko. Przegląd badań opublikowany w "Nutrients" potwierdza, iż kobiety, które sięgają po diety wysokobiałkowe, post przerywany (IF) albo śródziemnomorski styl żywienia, doświadczają poprawy insulinowrażliwości, stabilniejszego nastroju, lepszej płodności i ogólnej równowagi hormonalnej, np. niższy poziom testosteronu w PCOS czy łagodniejsze PMS - dodaje.
Natomiast posiłki bogate w błonnik, strączki i tłuszcze roślinne, a ubogie w wysoko przetworzoną żywność i zaawansowane produkty glikacji (AGEs) istotnie łagodzą objawy menopauzy. - Dlatego choć partnerzy mogą tego nie rozumieć, bywa, iż to właśnie kobiety inicjują dietetyczne zmiany, które z czasem przynoszą korzyści całej rodzinie - podkreśla.
Dr René Dailey, profesor nadzwyczajny na Wydziale Studiów Komunikacyjnych Uniwersytetu Teksańskiego w Austin, zbadała wpływ relacji w związku na utratę masy ciała. Badania pokazały, iż wspólne dążenie do zrzucenia wagi, akceptacja partnerów wobec zmian diecie oraz zapewnienie wsparcia logistycznego sprzyja odchudzaniu. Natomiast w sytuacjach, kiedy partnerzy mają odmienne poglądy na temat odchudzania, pojawiają się negatywne komentarze i dogryzanie, pojawia się problem.


- W takich przypadkach zachęcam, by nie narzucać zmian siłą, nie wytykać palcem ("Ty nigdy nie jesz zdrowo", "Ty zawsze psujesz moje efekty"), ale budować mosty. Przede wszystkim przez własny przykład. Pokazywać, iż zdrowe jedzenie może być pyszne, szybkie, satysfakcjonujące. Nie chodzi o to, żeby partner musiał od razu dokonać zmian, ale by zaczął dostrzegać korzyści: lepsze samopoczucie, oszczędność (przekąski i fast foody to naprawdę duży miesięczny wydatek), mniej wzdęć, lepszy sen, poprawa libido - radzi Rusinek.
Przykładem, iż to może działać, jest Iga i jej partner. - Oboje kochamy gotowanie. Kombinujemy z różnymi zdrowymi opcjami w kuchni, często jemy posiłki bezmięsne, ale raz na jakiś czas zdarza nam się zjeść steka. Od paru lat wzajemnie motywujemy się do aktywności fizycznej. Raz w tygodniu jeździmy razem na squasha, każde z nas trenuje na siłowni. To, co kiedyś wydawało mi się męką, stało się rutyną dzięki temu, iż jesteśmy w tym we dwoje - mówi.
Kiedy mięsożerca zakochał się w wegetariance
Ola i Adam są razem już dziewięć lat. Ich nawyki żywieniowe zupełnie się różnią, ale wypracowali system, który pomaga im zachować balans. Ona od lat nie je mięsa, on nie wyobraża sobie dnia bez przynajmniej jednego mięsnego posiłku. - Na początku było trudno. Każdy gotował sobie, więc jak jedno zajęło kuchnię, to drugie musiało czekać. Zanim drugie przygotowało sobie jedzenie, pierwszemu już wystygło. Zawsze ktoś był poszkodowany tymi wspólnymi posiłkami. Musieliśmy znaleźć jakieś rozwiązanie - mówi Ola.
Od jakiegoś czasu przygotowują wspólną bazę do każdego posiłku, ale dodają różne dodatki. - Przykładowo, umawiamy się, iż na obiad będą schabowe. Wtedy smażę mu wersję mięsną ,a sobie sojową. Kiedy robimy curry, oddzielnie przysmażam kurczaka i tofu, potem dodajemy je sobie już na talerzu - tłumaczy, ale dodaje: "Oczywiście nie zawsze to się udaje. Są takie dni, kiedy konieczny jest kompromis. Bo np. chcemy zjeść lasagne i wtedy robię wersję wege, bo pieczenie dwóch byłoby zbyt problematyczne. Albo gdy zamawiamy coś, co musimy dzielić, wtedy też wygrywa opcja bezmięsna".


- jeżeli kobieta nie je mięsa ze względów zdrowotnych, w takiej sytuacji partner nie musi rezygnować z mięsa całkowicie, ale dobrze by było, gdyby otworzył się na ograniczenie jego ilości w diecie. W restauracjach można wybierać różne dania, to nie problem. Ale w domu warto gotować wspólnie i tworzyć posiłki, które można modyfikować. Przykład? Chili sin carne - baza z warzyw strączkowych dla niej, a chili con carne - baza z mięsa wołowego dla niego - podkreśla dietetyczka Monika Rusinek i dodaje, iż badania potwierdzają, iż regularne jedzenie roślin strączkowych jest korzystne także dla mężczyzn.
- Wykazano, iż spożywanie strączków co najmniej cztery razy tygodniowo zmniejsza ryzyko choroby wieńcowej o 22 proc., a ogólnie chorób sercowo-naczyniowych o 11 proc. w porównaniu do osób, które sięgają po nie rzadko. Co więcej, spożycie roślin strączkowych prowadzi do istotnego obniżenia poziomu LDL-cholesterolu, czyli tzw. złego cholesterolu. W badaniach populacyjnych spożycie strączków było jednym z kluczowych wspólnych mianowników długowieczności w tzw. niebieskich strefach (m.in. Sardynia, Okinawa). To świetny argument dla zadbania o wspólną przyszłość! - mówi na koniec.
Idź do oryginalnego materiału