Inne czasy, inne życie

newsempire24.com 1 tydzień temu

Dawno, dawno temu, w zupełnie innych czasach, szczególnie na wsi, życie toczyło się według własnych zasad i tradycji. Rodzice decydowali o losach dzieci – kogo wybrali, z tym ich córka czy syn mieli spędzić życie. Miłość między młodymi nie miała znaczenia. Tak żyli rodzice, dziadkowie i pradziadkowie.

Jagoda dorastała w rodzinie, gdzie było czworo dzieci – ona była najmłodsza. W domu już wszystko umiała. Gdy skończyła szesnaście lat, zakochała się w Wojtku. Mieszkał na drugim końcu wsi, ale często pojawiał się niedaleko jej domu. Wymieniali porozumiewawcze spojrzenia, które mówiły więcej niż słowa.

Pewnego dnia ojciec, Stanisław, surowo zapytał:

— Jagódka, co ten Wojtek ciągle kręci się koło naszego domu? Co on tu robi, skoro mieszka na drugim końcu wsi?

— Skąd mam wiedzieć, tato? — szepnęła, spuszczając oczy, choć serce waliło jej jak młot.

— Skąd? A może za mąż ci się chce? Znajdę ci męża, ale nie Wojtka, tego nicponia. Mieszka z matką w walącej się chacie. Nie taki ci mąż potrzebny.

Stanisław postanowił, iż Jagodę trzeba gwałtownie wydać za mąż, bo inaczej ucieknie z Wojtkiem, a on nie chce takiego zięcia.

— Matka, Jagoda ma posag? Przygotowałaś coś dla niej? — zapytał żonę, Bronisławę.

Ta przestraszyła się.

— Stasiu, skąd to pytanie? Coś tam jest, ale dziewczyna jeszcze młoda. Chcesz ją wydać za mąż? Za wcześnie, to nasza najmłodsza.

Bronisława też została wydana za Stanisława bez pytania, tak jak jej rodzice. Nie kochała męża, bała się go – był surowy i twardy. Nigdy się mu nie sprzeciwiała.

— Nie za wcześnie. Niedługo skończy siedemnaście, czas na zamążpójście, zanim się rozpuści. A ten Wojtek niech się tu nie kręci.

Bronisława zlękła się jeszcze bardziej, bo Jagoda potajemnie wyznała, iż podoba jej się Wojtek i iż on też ją lubi.

— Mamo, nie mogę nad sobą zapanować. Jak tylko go widzę, serce mi wali. Chcę z nim rozmawiać, ale boję się, żeby tata nie zauważył.

— Oj, córuś, choćby nie myśl. Znasz ojca. On Wojtka nie lubi.

**Za mąż za nielubianego**

Gdy Jagoda skończyła siedemnaście lat, do domu przybyli swatowie od Dominika. Jego rodzice mieszkali dwa domy dalej. Byli zamożni – mieli krowę i konia. Trzech synów, a Dominik, najmłodszy, jeszcze nie był żonaty.

Jagoda nigdy go nie lubiła – rudzielca z piegami, zawsze nieogarniętego. Gdy przechodził obok ich domu, zatrzymywał się i wypatrywał Jagody. A ona przed nim uciekała. Był od niej starszy o trzy lata. choćby jako dzieci, gdy biegali po wsi i nad rzekę, unikała go. Mówiła, iż nie znosi rudych chłopaków. A raz, gdy miała siedem lat, Dominik uratował ją, wyciągając z rzeki, gdzie porwał ją prąd.

— Tylko nie mów tacie ani mamie, iż mnie uratowałeś, bo już mnie nie wypuszczą z domu — prosiła, szczękając zębami z zimna.

— Nie powiem, idź już do domu — mruknął i lekko ją popchnął.

Nikomu nie powiedział, więc rodzice Jagody nigdy nie dowiedzieli się, iż ich córka prawie utonęła.

Następnego dnia Stanisław spotkał Wojtka i stanowczo oznajmił:

— Nie pokazuj się tu więcej. Jutro przyjdą swaty, wydam Jagodę za mąż. I żebym cię tu więcej nie widział.

Chłopak spojrzał przerażony – nie wiedział, czy ojciec mówi prawdę. Ale widząc jego stanowczość, odwrócił się i odszedł. Był zrozpaczony – nic nie mógł zrobić. Takie były zwyczaje.

Wieczorem Stanisław powiedział córce:

— Matko, Jagoda, jutro przyjdą swatowie. Dość siedzenia w domu, czas za mąż. Nowa suknia i wstążki we włosy – wszystko masz. Rozumiesz?

— Rozumiem, tato… A kto ten narzeczony? Za kogo mnie wydajesz?

— Za Dominika. Pracowity chłop, dom jak z bajki, krowa i koń. Głodna nie będziesz. Rodzice spokojni, dogadasz się ze świekrą. Nic, iż rudy – ale pracowity, a taki mąż ci potrzebny. Przygotuj się.

— Tato, on mi się nie podoba, nie lubię rudych — spróbowała zaprotestować.

Ale ojciec spojrzał spod nawisłych brwi, iż natychmiast zamilkła.

— Cicho bądź, kto cię będzie pytać…

**Matka pociesza**

Prawie całą noc Jagoda płakała. Nie chciała iść za Dominika, ale przeciw ojcu nie poszła. Trzeba się pogodzić.

— Córko, wszystko w rękach Boga. Co ojciec postanowi, tak będzie.

— Mamo, ja Dominika nie znoszę! Jak żyć z niekochanym mężem?

— Tak po prostu. Ja żyję i nic…

**Taki los**

Nazajutrz przyszli swatowie. Dominik błyszczał jak wypolerowany imbryk – nowe spodnie i koszula, włosy przycięte. choćby wyglądał nieźle. Jagoda wyszła w nowej sukni, z warkoczami oplecionymi wstążkami. Głowę miała spuszczoną, ale Dominik, widząc ją z bliska, zarumienił się – bardzo mu się podobała.

— U nas kupiec, u was towar — oznajmiła swatka.

Stanisław z satysfakcją chrząknął:

— Oto nasz towar.

Wkrótce była skromna uroczystość i Jagoda zamieszkała z Dominikiem. Świekrowie traktowali ją dobrze – dawno wybrali ją na żonę dla syna.

Nikt nie wiedział, co czuła Jagoda. Kochała innego, a wyszła za Dominika. Modliła się:

— Boże, pomóż mi zaakceptować męża. Zapomnę o Wojtku. Dominik to mój los.

Z czasem się przyzwyczaiła. Urodził się syn, rudy jak ojciec. Pokochała chłopca, nazywając go słoneczkiem. Dominik okazał się dobrym mężem – nigdy jej nie skrzywdził. Zauważyła jego dobre serce i w końcu przestał ją drażnić.

Wojtek też się ożenił. Dowiedziała się o tym od męża. Rodzice odwiedzali ją, cieszyli się wnukiem. Bronisława była spokojna – córka żyła dobrze.

— Córuś, cieszę się, iż ci się powodzi — szeptała. — Jak u Pana Boga za piecem.

**Nieszczęście**

Jagoda urodziła trzech synów. Gdy miała trzydzieści pięć lat, stało się nieszczęście. Dominik z ojcem byli na sianokosach, gdy nadciągnęła burza. Schron

Idź do oryginalnego materiału