Inna Córka

newsempire24.com 4 godzin temu

**Inna córka**

Ojciec Julii był starszy od mamy o piętnaście lat. Ubierał się zawsze starannie, wręcz staroświecko – spodnie, koszula, marynarka lub sweter. Żadnych adidasów ani t-shirtów. W ogóle nie przypominał ojców jej koleżanek. Jula uwielbiała go. Kiedy wracał z pracy, biegła mu na spotkanie, a on łapał ją w ramiona i patrząc prosto w oczy, pytał:

— Jak minął dzień mojej księżniczki?

Uwielbiała, gdy tak ją nazywał. Przytulała się, wdychając ten niepowtarzalny zapach – najlepszy na świecie, zapach szczęścia: mieszankę wódki kolonialnej, papierosów i czegoś jeszcze, czego nie potrafiła nazwać.

— A ja nie jestem księżniczką? — pytała mama, nadąsana, czekając na swoją porcję komplementów. Tata jedną ręką trzymał Julę, drugą obejmował mamę, całował ją w policzek i mówił:

— Jesteście dwiema moimi ukochanymi księżniczkami.

Julia z euforią uczestniczyła w tej codziennej grze.

Z czasem zabawa ucichła sama. Julia przez cały czas wychodziła na spotkanie ojca, ale już nie rzucała się na niego z piskiem i psotną radością, tylko spokojnie mówiła:

— Cześć, tato.

— Cześć — odpowiadał, wieszając płaszcz na wieszaku i jakoś unikając jej wzroku.

Ona sama nie chciała już, żeby brał ją na ręce i podrzucał jak małą, ale dlaczego nie patrzy jej w oczy jak dawniej? Dlaczego nie nazywa jej księżniczką?

— Znów się spóźniłeś z pracy? — spytała.

— Tak. No cóż, taka moja robota.

— Jaka taka?

— Jestem przecież szefem, choć małym. — Przygładzał włosy i przechodził obok niej do pokoju. Julia czuła, iż kłamie. Żadna praca go nie zatrzymała. Szef warsztatu naprawy sprzętu AGD? Klienci czasem prosili o pilną naprawę lodówki, ale takich, którzy płaciliby podwójnie za pośpiech, było niewielu. Zwykle woleli poczekać. A jednak w ostatnich miesiącach ojciec wracał późno, bez kwiatów. W weekendy też znikał na „pracę” na dwie-trzy godziny. Wracał zamyślony i cichy. Julia wyczuwała w tym tajemnicę i kłamstwo.

Tego dnia też się spóźnił.

— Cześć. Jak w szkole? Mama w domu?

Patrzył gdzieś ponad nią. Wiedziała, iż pyta z przyzwyczajenia, nie oczekując odpowiedzi. I jej nie udzieliła. Mówią, iż dziewczyny mają intuicję już od dziecka. Tą właśnie intuicją Julia czuła, iż ojciec się zmienił, iż w ich rodzinie dzieje się coś złego. Nie bez powodu mama ostatnio miała czerwone oczy. Przy Julii nie kłócili się, ale też nie żartowali jak kiedyś, rozmawiali jakby z musu.

Zapach ojca też był inny – szczególnie w te dni, gdy „zostawał w pracy”. Wyglądał na winnego i przygnębionego. W domu wisiało napięcie. Kiedy Julia podzieliła się obawami z mamą, ta odparła niechętnie:

— Między ludźmi bywają trudne chwile, zmęczenie. Ale jeżeli się kochają, to mija.

— A jeżeli nie kochają?

— Wtedy się rozstają. I próbują być szczęśliwi z kimś innym. Choć nie zawsze się to udaje.

— A wy i tato jeszcze się kochacie?

— Za trudne pytania zadajesz. Nie na wszystko są proste odpowiedzi. — Mama zirytowała się. Julia umilkła, zamykając się w pokoju.

Czy rodzice się znudzili? Ale co z nią? Oni też się nią znudzili? Skoro nie kochają się nawzajem, to i jej nie kochają? Rozwiodą się? Za dużo pytań bez odpowiedzi.

Tego lata nie pojechali na wakacje. Tata pracował, a mama z Julą wyjechały do babci na działkę. Ojciec nie przyjechał choćby w weekend, jak zwykle. Julia podsłuchała, jak babcia krytykuje mamę:

— I tak rodzina wisi na włosku, a ty mu dałaś wolną rękę. Jak on nawyrabiał, to twoja wina!

— Mamo, nie dręcz mnie. Nie przywiążę go przecież siłą. Niech będzie, co ma być. Jestem na wszystko gotowa.

— Głupia jesteś. Takimi facetami się nie wyrzuca. Dla Julki mogłabyś się poświęcić. Po co oddawać go jakiejś…?

— Babciu, o czym wy mówicie? Tata nas zostawia? — Julia nie wytrzymała i weszła do kuchni.

— Podsłuchiwałaś? Nie wtrącaj się do spraw dorosłych. Nikt nikogo nie zostawia. Gadamy o serialu.

— No tak, serialu. Nie jestem już mała!

— Idź sobie, nie przeszkadzaj — machnęła ręką babcia.

— Rozumiem więcej, niż myślicie.

— To jeżeli nie jesteś mała, to się nie wtrącaj.

Ojciec w końcu przyjechał po dwpo dwóch tygodniach zabrać je do miasta, ale choć wszyscy udawali, iż wszystko wróciło do normy, powietrze między nimi iskrzyło, jakby ktoś podłączył do domu nieosłonięte kable.

Idź do oryginalnego materiału