I tak nie jest idealny

newsempire24.com 10 godzin temu

— Córko, po co ci ten chuligan? Nic dobrego ci nie przyniesie! Jeszcze się z nim nacierpisz… Aż mi serce pęka na samą myśl! Na pewno w końcu wyląduje za kratkami, a ty będziesz na niego czekać jak żona zesłańca!

— Mamo, przestań! Leszek nie jest chuliganem. Jest dobry i troskliwy. I mnie kocha!

— Tacy kochają tylko do pierwszych problemów! Zapomnij o nim. Zajrzyj lepiej w stronę Jacka. Oto mąż dla ciebie! Z nim będziesz jak za murem. Uwierz mi, wiem, co mówię.

Lidka spojrzała na matkę z wyrzutem. Ta ani jej nie rozumiała, ani choćby nie próbowała.

— Mamo, Jacek mi się nie podoba. On jest taki…

— Jaki „taki”? Może i nie wygląda jak filmowy bohater, ale cię kocha! Daj mu szansę! A swojego Leszka wyrzuć tam, gdzie pieprz rośnie!

— Nie, mamo. Wyjdę tylko za Leszka. Tak postanowiłam.

— Zbigniewie, może ty jej wytłumaczysz, iż się myli? — Maria Antonina zwróciła się do męża. — Dlaczego milczysz?!

Zbigniew wstał z kanapy i podszedł do kłócących się żony i córki. Sam nie przepadał za Leszkiem, ale nie zamierzał ingerować w życie dorosłej już Lidki. Wierzył, iż sama musi zdecydować, co jest dla niej najlepsze. W końcu to jej życie, nie ich.

— Dziewczyny, o co ta awantura? Maryś, daj jej kochać, kogo chce. A ty, Lidko, bądź ostrożna. jeżeli coś, zawsze możesz na mnie liczyć. Jasne?

Maria rozłożyła ręce bezradnie, a Lidka z euforią rzuciła się ojcu na szyję.

— Dzięki, tato! My z Leszkiem tylko się spotykamy. Jeszcze choćby nie mówił o ślubie.

— No to dobrze. Może w ogóle nie zaproponuje — mruknęła pod nosem Maria Antonina.

Lidka nie odpowiedziała, by nie wywołać kolejnej burzy.

W wieku dwudziestu lat była pewna, iż sama ułoży sobie życie, a matka i tak nigdy jej nie zrozumie. Leszek był dla niej całym światem — kochali się od lat, co doprowadzało Marię Antoninę do białej gorączki. Tymczasem Jacek, kolega Lidki z uczelni, podobał się matce, ale jej córkę zupełnie nie interesował.

Gdy Zbigniew wyraził zgodę, Lidka przestała ukrywać związek z Leszkiem. On sam był tym zachwycony. Choć miał zadziorny charakter i podobnych przyjaciół, Lidkę kochał szczerze i był gotów dla niej na wszystko. choćby na zmianę.

— Leszek, wynajmiemy mieszkanie po ślubie, tak? Dasz radę?

— Oczywiście. W ostateczności pomogą mi rodzice. Swoją drogą, bardzo się cieszą, iż jesteśmy razem. Mówią, iż dobrze na mnie wpływasz. — Uśmiechnął się ciepło.

— Naprawdę? — Lidka poczerwieniała z wrażenia.

Ta rozmowa odbyła się, gdy Lidka była na ostatnim roku studiów. Leszek już pracował, oboje oszczędzali na wesele. Maria Antonina wciąż była przeciwna ich związkowi i oznajmiła, iż nie dołożą się do kosztów. Zbigniew nie sprzeciwił się żonie, choć po kryjemu wspierał córkę.

— Znajdź sobie porządnego chłopaka, wtedy pomożemy — mówiła. — A jak chcesz tego łobuziaka, radź sobie sama…

Lidce było przykro, ale nie mogła zmienić decyzji matki.

Na szczęście rodzice Leszka okazali się bardziej wyrozumiali i przyjęli dziewczynę jak swoją.

— Szkoda, iż moja mama cię nie lubi. Tato przynajmniej mówi, iż sama decyduję o swoim życiu. Nie tylko nie przeszkadza, ale i wspiera.

Leszek przytulił ją i spojrzał jej głęboko w oczy.

— Lidka, nie martw się. Twoja matka po prostu się o ciebie boi. A ja jakoś zniosę jej słowa. W życiu miałem gorszych krytyków.

— A kto cię tak krytykował? — żartobliwie szturchnęła go w ramię.

— No… — Pocałował ją i szepnął: — Ważne, iż tylko ciebie kochałem.

— Zawsze?

— Zawsze.

To była prawda — kochał ją od dzieciństwa, odkąd Lidka z rodzicami wprowadziła się do ich osiedla i poszła do szkoły. Z początku drażnił się z nią, ale ona umiała się postawić. Tak zaczęła się ich przyjaźń, która przerodziła się w miłość.

Przyjaźń nie przeszkadzała Leszkowi w psotach i ciągłych wpędzaniu się w kłopoty. Czasem tego żałował, choć rzadko się nad tym zastanawiał.

Teraz jednak wziął się w garść — skończył technikum, pracował w warsztacie i zarabiał całkiem nieźle.

Ślub wzięli bez pomocy rodziców Lidki. Leszek był ceniony w pracy i coraz mniej przypominał dawnego urwisa. Lidka była z nim szczęśliwa, choć matka wciąż traktowała jej męża — delikatnie mówiąc — z rezerwą. Maria Antonina uparcie wierzyła, iż córka źle skończy z tym łobuzem.

— Leszek, może jutro wpadniemy do moich rodziców? — Lidka przytuliła się do męża.

Spojrzał na nią czule i pogładził po zaokrąglonym brzuchu.

— Lidka, co ty mówisz? Nie potrzebujesz teraz stresu. Jak mały się urodzi, wtedy pójdziemy. Pokażemy wnuka babci i dziadkowi. Swoją drogą, moi rodzice chcieli wpaść w te dni.

— Dobrze — skinęła głową. — Poproś mamę, żeby upiekła ten swój przepyszny sernik, dobrze?

Leszek się uśmiechnął i spojrzał na żonę z miłością.

— Już mówiłem. Uwielbia cię rozpieszczać.

— Twoja mama jest cudowna — Lidka pogładziła brzuch. — Dla wnuka gotowa jest na wszystko. Mówiła, iż chce, żeby wyrósł na zdrowego chłopaka, więc muszę dobrze jeść.

— No to niech się stara — rozśmiał się Leszek.

Młodzi nie żyli w luksusach, czasem choćby wpędzali się w długi. Lidka nie zdążyła jeszcze podjąć pracy po studiach, więc Leszek dźwigał cały dom na swoich barkach. Ale dawny urwis nie narzekał — przez cały czas był gotów na wszystko dla ukochanej.

Minął czas i na świat przyszedł długo wyczekiwany Jaś. Szczęśliwi rodzice nie mogli się doczekać, żeby pokazać go całemu światu. Gdy Leszek miał wolne, od razu wybrali się do rodziców Lidki. Owszem, byli na oddziale po porodzie, ale Lidka już za nimi tęskniła, a Jasio skończył miesiąc od ich ostatniego spotkania. Wszyscy czekali na tę wizytę.

Maria Antonina od rana krzątała się w kuchni, a Zbigniew sprzątał dom. Nie móg— Dzień dobry, mamo! — młodzi weszli hałaśliwie do mieszkania, a dumny Leszek niósł Jasia, nucąc mu coś czule, podczas gdy Lidka dźwigała torbę z niezbędnymi rzeczami dla malucha.

Idź do oryginalnego materiału