Hoymgruba i niezwykłe dzieje zwykłej kotłowni

nieustanne-wedrowanie.pl 3 miesięcy temu

– A dlaczego ten budynek inaczej wygląda?

– To nieczynna kotłownia, która nie należy do naszej kopalni.

Trudno zliczyć, ile razy odbyłam ten dialog i z jak wielu ust turystów ciekawych losów „Hoymgruby” padło to pytanie. Pytanie bardziej niż zasadne, ponieważ stary, smutny budynek z czerwonej cegły z fragmentem zachowanego taśmociągu intrygował. Na tle pięknie odrestaurowanego budynku nadszybia oraz maszynowni szybu „Kościuszko” („Grundmann”) wyglądał jak z innego świata.

Dzisiaj sytuacja jest inna, a budynek kotłowni jest coraz częściej odwiedzany przez zachwyconych jego wnętrzami fotografów. Nieużywana od lat bryła skrywa wiele tajemnic, a miejsca, w których natura odebrała, co jej, dodają jej mistycyzmu.

Jak to już w przypadku poprzemysłowych budowli bywa, historia kotłowni wcale nie jest taka prosta…

Taśmociągi łączą dwa światy

Co było pierwsze?

Już na wstępie zaznaczam, iż wszystkie informacje pochodzą z publikacji Andrzeja Adamczyka „Kopalnia Węgla Kamiennego Hoym – Ignacy 1792 – 2022”. Musicie przeczytać tę książkę!

Wnętrze kotłowni od lat wzbudzało ciekawość Gości

Przede wszystkim, budynek mieszczący się za maszynownią szybu „Kościuszko” nie jest oryginalną kotłownią, która znajdowała się na terenie kopalni węgla kamiennego „Hoym”, później nazwanej „Ignacy”. Cofnijmy się w czasie do 11 września 1871 roku, kiedy to Królewski Wyższy Urząd Górniczy we Wrocławiu (Breslau) zatwierdza powstanie zakładu górniczego pod nazwą „Consolidirte Hoym – Laura Grube”, czyli „Skonsolidowanej Kopalni Hoym – Laura”…

Akcja-konsolidacja oraz jej efekty

W 1874 roku rozpoczęto głębienie nowego szybu wydobywczo-odwadniającego w polu górniczym „Laura”, który nazwano „Grundmann”, a który później miał nazywać się „Kościuszko”. Oryginalna nazwa pochodziła od nazwiska Friedricha Grundmanna, tajnego radcy komercyjnego z Katowic, jednego z zarządców kopalni (od 1865 roku). W 1879 wyposażono szyb w maszynę wyciągową o mocy około 20 koni mechanicznych oraz powierzchniową maszynę odwadniającą o mocy około 90 koni mechanicznych. Szyb zyskał także połączenie torem z istniejącą kolejką prowadzącą do bocznicy kolejowej.

Nawęglanie już nie wróci do swojej funkcji

Kobiety do kopalni? Ale to już było…

W tamtych latach schodzono z eksploatacją coraz niżej, nie tylko w szybie „Grundmann”. Pogłębiano także szyby „Graf Reden” oraz „Thürnagel”. Ciekawostką jest fakt, iż pod koniec dziewiętnastego wieku w kopalni pracowali i mężczyźni, i kobiety (od 1889 roku).

Szlachcic i książę

Friedrich Grundmann stopniowo odkupywał kolejne kuksy od innych gwarków. W chwili śmierci, w 1887 roku, posiadał 771 kuksów z liczącej 1000 kuksów własności gwarectwa. Spadkobiercy Grundmanna sprzedali swoje udziały w „Skonsolidowanej Kopalni Hoym – Laura” oraz kopalnię „Carolus” księciu Hugo Hohenlohe Oehringen na Ujeździe. W 1891 książę Hohenlohe odkupił jeszcze sąsiadujące od strony północnej pole kopalni „Omer Pascha”.

Zimą ten krajobraz przypominał mi baśń. Moją baśń!

Książę Hugo Hohenlohe Oehringen na Ujeździe zmarł w 1897 roku, a jego majątek odziedziczył syn, książę Christian Hohenlohe Oehringen na Ujeździe. Dziedzic wykupił pozostałe udziały kopalni „Hoym”, dzięki czemu z dniem 11 listopada 1897 roku stał się jej wyłącznym właścicielem. W owym czasie kopalnia posiadała trzy szyby wydobywcze, które służyły także do odwadniania zakładu. Niestety, taki system eksploatacji nie sprawdzał się w ówczesnych realiach, więc pod koniec lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku rozpoczęto modernizację kopalni.

Podaj cegłę… Budujemy kotłownię

Jednym z podjętych kroków była budowa kotłowni w 1897 roku. Obok wyposażonej w cztery kotły „Cornwall” ciepłowni stanął komin o wysokości czterdziestu metrów. Również w 1897 roku przystąpiono do głębienia nowego szybu wydobywczego o nazwie „Oppurg” – jest to dzisiejszy szyb „Głowacki”. W 1900 roku w pobliżu szybu oddano do użytku łaźnię robotniczą i rozpoczęto budowę centrali elektrycznej. Elektryfikacja kopalni nastąpiła w 1902 roku.

Widok tych wież rozgrzewał mi serce w zimny, grudniowy poranek

W roku 1912 ukończono rozbudowę ówczesnej kotłowni. Budynek podwyższono na potrzeby zamontowania przegrzewaczy pary. Zabudowano także cztery kotły dwupłomienicowe wyposażone w przegrzewacze. Z czasem usunięto dwa kotły starego typu.

Włodarze z Czernicy

17 listopada 1913 roku nastąpiła kolejna zmiana właściciela kopalni. Powstała wtedy spółka akcyjna „Czernitzer Steinkohlen Bergbau Aktien Gesellschaft”, czyli „Czernickie Górnictwo Węgla Kamiennego, Spółka Akcyjna”. Dzięki poczynionym inwestycjom nastąpił dalszy rozwój zakładu, między innymi za sprawą zamontowania nowoczesnego kompresora parowego na powierzchni (1913), czy też zastąpienia pomp parowych odwadniania głównego na poziomie 200 metrów pompami elektrycznymi w 1915 roku. Warto dodać, iż jedna z pomp pracowała, a druga była w rezerwie. W 1920 dołożono jeszcze jedną pompę tego samego typu.

To oczywiście dzisiejszy Kościuszko, a za nim komin adaptowany na wieżę ciśnień

Umiesz liczyć, licz na siebie…

Już w trakcie trwania pierwszej wojny światowej kontynuowano rozbudowę kopalni, mimo oczywistych problemów z dostawą materiałów. Wydobycie węgla stanowiło jednak absolutny priorytet, gdyż stanowił on surowiec strategiczny. W tamtym czasie dokonano kolejnej rozbudowy kotłowni. Dobudowano nowy segment, przy którym postawiono nowy komin o wysokości osiemdziesięciu metrów. W 1916 we wnętrzu nowego segmentu zainstalowano trzy kotły skośnorurkowe produkcji „Linke-Hofmann Werke”. Z kolei przy starym kominie o wysokości czterdziestu metrów wybudowano odlewnię metali wyposażoną w piec do odlewów żeliwnych oraz piec do odlewów metali kolorowych, jak i ognisko kowalskie. Dzięki temu potrzebne elementy można było odlewać na miejscu i nie trzeba było polegać na niepewnych w tamtym okresie dostawcach.

Dziś Kościuszko wita wspaniałych Turystów i innych znakomitych Gości

W tym samym czasie w starej części kotłowni zwiększano stopniowo liczbę kotłów płomienicowych. W 1917 roku było ich sześć, w 1919 roku osiem, w 1921 roku dziesięć, aż w 1922 roku istniało ich łącznie dwanaście. W międzyczasie, w 1918 roku wybudowano chłodnię kominową. Dokonano także modernizacji bocznicy kolejowej – w miejsce przetaczających wagony koni pojawiło się urządzenie elektryczne. Warto nadmienić, iż w tym samym okresie wzrastało zatrudnienie. Do pracy przyjmowano także osoby spoza najbliższego rejonu.

Euforia, gdy obiekt poprzemysłowy ma szansę na nowe życie

Bo o pracowników dbać należy

Dlatego też od 1914 rozpoczęto budowę rozproszonych po okolicy domów pracowniczych, a także „Schlafhausu”, czyli domu sypialnego dla samotnych robotników, mogącego pomieścić do 200 osób, docelowo mężczyzn. Warto jednak zaznaczyć, iż w owym czasie, dokładnie w roku 1918, załoga składała się z 936 mężczyzn, 114 kobiet oraz 80 pracowników młodocianych. W 1918 wycofano także z użytku lampy olejowe na olej rzepakowy, do oświetlania osobistego. Był to spory krok naprzód, bowiem takie lampy dawały słabe, migające światło, które gwałtownie potrafiło doprowadzić do oczopląsu. Zastąpiono je lampami karbidowymi, tak zwanymi „karbidkami”.

Corny Śląsk w dwóch planach, czyli Grundmann i Oppurg

Lata dwudzieste, lata trzydzieste…

W 1920 rozpoczęła się przebudowa i modernizacja szybu „Grundmann”, który poszerzono i omurowano. Miał stać się nowym szybem wydobywczym. Rozpoczęła się również budowa maszynowni i nadszybia; zakupiono także nową maszynę wyciągową. W sąsiedztwie szybu zaczęto z kolei stawiać nową kotłownię, z kominem o wysokości dziewięćdziesięciu metrów. Budowę zakończono w 1926 roku. W kotłowni zainstalowano dwa kotły stromorurkowe o ciśnieniu trzynastu atmosfer z 1921 roku, produkcji firmy Linke-Hoffmann Werke z Wrocławia (Breslau). Następnie do nowej ciepłowni przeniesiono trzy kotły skośnorurkowe, które wcześniej pracowały w starej kotłowni przy szybie „Oppurg”. Pozostawiono tam jeszcze dwanaście kotłów dwupłomienicowych. W tym samym czasie wycofywano z kopalni konie, wprowadzając pod ziemię lokomotywy benzolowe i linociągi. Ciekawostka: konie pracowały najdłużej w pokładzie „Reden”, w chodniku głównym wschodnim poziomu 200 metrów. W 1924 zakończono tam wydobycie, w związku z tym ostatni koń zakończył ciężką pracę w kopalni.

Najwyższy poziom, na którym drogę przebiegł nam… Lis!

Nowoczesność, koniom lżej

1 stycznia 1925 zmieniono nazwę kopalni z „Hoymgrube” na „Kopalnia Hoym”. W podobnym czasie główne pomieszczenia na dole zyskały połączenie telefoniczne. Zresztą, druga połowa lat dwudziestych przeszła do historii jako czas rozkwitu kopalni. Rosło tak zatrudnienie, jak i wydobycie. Przy kopalni działały wówczas trzy kotłownie: dwie wspomniane wcześniej oraz jedną przy szybie „Vera” w Niedobczycach. W międzyczasie, w 1928 roku wyłączono z eksploatacji sześć kotłów dwupłomienicowych w starej kotłowni, a pozostałe pozostawiono w charakterze rezerwy. Pod koniec 1929 roku zamontowano szósty kocioł w nowej kotłowni, stromorurkowy, produkcji firmy „Spółka Akcyjna Fitzner i Gamper w Sosnowcu”, na ciśnienie trzynastu atmosfer. W tym samym czasie całkowicie wyłączono z użytku pozostałe kotły dwupłomienicowe ze starej kotłowni przy szybie „Oppurg”.

Trzeba uważnie patrzeć pod nogi!

Lata trzydzieste upłynęły z kolei pod znakiem ogromnego kryzysu, który dotknął kopalnie tak po polskiej, jak i po niemieckiej strony granicy dzielącej Śląsk. W tejże dekadzie, 4 września 1936 roku, uchwalono nową nazwę kopalni – „Ignacy”, na cześć prezydenta Ignacego Mościckiego. Szyb „Oppurg” stał się „Głowackim”, a szybowi „Grundmann” nadano nazwę „Kościuszko”. Dzieląca kopalnię na dwie części droga gminna oddzielająca dwa szyby utrudniała funkcjonowanie zakładu, zatem w sierpniu 1937 roku uruchomiono przecinającą ją kolejkę kopalnianą.

Matka Natura zawsze odbierze, co Jej

Z kryzysu wprost w piekło wojny

W czasach reżimu hitlerowskiego powrócono do starych nazw. W sposób brutalny i przemocowy wymieniono także załogę kopalni. Celem funkcjonowania kopalni stało się jak największe wydobycie, gdyż węgiel kamienny był kluczowym surowcem w Trzeciej Rzeszy. W 1941 przy „nowej” kotłowni (przypomnijmy, iż „stara” nie spełniała już wówczas swojej funkcji) wybudowano skośny wyciąg do transportu żużla na hałdę. Rok później, w 1942, przystąpiono do prac nad kominem nieczynnej kotłowni przy szybie „Oppurg”. Komin został przebudowany na wieżę ciśnień, zaś sam budynek kotłowni adaptowano na magazyn.

Detale przypominają o dawnych funkcjach

Tragedia Górnośląska i horror cywili

12 stycznia 1945 roku wojska sowieckie ruszyły znad Wisły, by 27 stycznia dotrzeć do przedmieść Rybnika oraz do Jejkowic. Terror, jaki żołnierze sowieccy stosowali wobec uznawanych za Niemców cywili, jest wręcz niewiarygodny. Sytuacja była tragiczna. Produkcja na kopalni załamała się, zaś niemieckie kierownictwo początkowo zbiegło, by powrócić po ustabilizowaniu się frontu. Kolejne natarcie wojsk sowieckich rozpoczęło się 26 marca. Zarządzający kopalnią Niemcy uciekli dopiero dzień lub dwa wcześniej, gdyż jeszcze 23 marca dozór niemiecki przeprowadzał tygodniową rewizję szybu. Z wyższego dozoru na stanowisku pozostał długoletni kierownik działu maszynowego, Gotfryd Lippa. Podołał on ciężkiemu zadaniu utrzymania w ruchu kotłowni oraz elektrowni, aby kopalnia ciągle była odwadniana. 27 marca Sowieci przejęli teren zakładu bez niszczenia go, zaś Gotfryd Lippa został aresztowany jako „Niemiec”, o czym wspominają jego znajomi w swojej relacji z tamtych dni.

Czasem trzeba przypomnieć o rzeczach oczywistych

31 marca 1945 nastąpiło przejęcie kopalni przez Rybnickie Zjednoczenie Przemysłu Węglowego. W początkowych miesiącach borykano się z niedoborami praktycznie wszystkich niezbędnych zasobów, w tym ludzkich. Jeńców sowieckich zastąpiono zatem jeńcami niemieckimi. Kwaterowano ich w tych samych barakach, gdzie w czasie wojny przebywali sowieccy jeńcy wojenni. Był to element „Tragedii Górnośląskiej”, czyli nieludzkich represji wywieranych na rdzennej ludności cywilnej.

Zima to unikatowy czas

Czar PRL-u?

Na wyposażenie kotłowni w roku 1950 składało się sześć kotłów, w tym trzy skośnorurkowe „Linke-Hofmann Werke” z lat 1914-15, dwa kotły „Linke-Hofmann Werke” z 1921 roku oraz kocioł stromorurkowy „Fitzner i Gamper” z roku 1928.

W latach pięćdziesiątych w kopalni ponownie zatrudniano kobiety, które w ramach aktywizacji zawodowej zajmowały się obsługą taśmociągów czy też pomocą przy budowie tam wentylacyjnych. W 1957 zadecydowano o stopniowym przeniesieniu pracownic na powierzchnię, co udało się sfinalizować do końca roku.

Kotłownia stale była pod ochroną, stąd zabezpieczenia i brak wandalizmu

W 1952 roku skonstruowano nową chłodnię kominową, jednocześnie demontując dwie stare, drewniane. Ważna zmiana w krajobrazie nastąpiła w 1953 roku, gdy na trzonie skróconego do 40 metrów komina (jeszcze w czasie wojny!) zamontowano zbiornik wody o pojemności trzystu metrów sześciennych. Zasilał on wodociągi w Niewiadomiu, przy czym wodę pobierano z dołu kopalni. Z kolei w roku 1958 uruchomiono nowy kocioł parowy typu OSR produkcji Sosnowieckich Zakładów Budowy Kotłów, o wydajności 16 ton na godzinę oraz ciśnieniu 25 atmosfer. Kocioł zastąpił wycofane z użytku egzemplarze z 1914 roku („Linke-Hofmann”) oraz 1921 roku („Grabe”). niedługo rozebrano także stary komin o wysokości czterdziestu metrów. Rozwiązano również problem przecinającej zakład drogi gminnej, wiosną 1958 roku oddając do użytku nową drogę, która omijała kopalnię.

Szatnie gotowe do przyjęcia gości! Wyobrażacie sobie… siłownię w tym miejscu?

W 1960 wyposażenie kotłowni stanowiły następujące maszyny: dwa kotły skośnorurkowe „Linke-Hofmann” z lat 1914 i 1915, kocioł stromorurkowy systemu „Stirling” firmy „Fitzner i Gamper” z 1926 roku oraz kocioł typu OSR Sosnowieckich Zakładów Budowy Kotłów z 1955 roku.

Krytyczna niepewność jutra

Ujmując rzecz skrótowo, od lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku kopalnia „Ignacy” walczyła o przetrwanie i możliwość dalszej eksploatacji. Z czasem nie było już odwrotu i rozpoczęła się nieunikniona likwidacja zakładu. 27 listopada 1996 roku o godzinie 11:00 wysadzono płuczkę przy bocznicy kolejowej, tym samym rozpoczynając rozbiórkę infrastruktury naziemnej. Według założenia płuczka miała implodować, nie eksplodować, jednak procedura nie do końca zakończyła się sukcesem. Część konstrukcji oparła się bowiem implozji.

Ależ to kaleczyło ręce! Sama miałam okazję się przekonać

Zmiana czasów, zmiana funkcji

Wieżę ciśnień wyłączono z eksploatacji w 1997 roku, po przyłączeniu sieci wodociągowej w Niewiadomiu do magistrali Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągowej Spółka Akcyjna Dziećkowice. Warto dodać, iż jeszcze cztery lata wcześniej, w 1993, nowopowstałe przedsiębiorstwo „Ciepłownia Rydułtowy Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością” rozważało modernizację stacji uzdatniania wody połączonej z remontem wieży wodnej oraz zbiornika na jej szczycie. Okazało się to jednak zbyt wielkim wyzwaniem finansowym.

Bezpieczeństwo i higiena przede wszystkim

Dzięki staraniom Stowarzyszenia Zabytkowej Kopalni „Ignacy”, 30 listopada 2005 roku wpisano do rejestru zabytków część zabudowy dawnej kopalni. Budynek kotłowni nie został wówczas ujęty w rejestrze, choćby ze względu na fakt, iż pozostawał w użyciu. Zaangażowanie rybnickiego magistratu pozwoliło z kolei na remont i adaptację dawnej wieży ciśnień na punkt widokowy. Prace wykonywano od listopada 2006 roku do września 2007 roku. Pierwsi turyści mogli skorzystać z wieży 1 stycznia 2008 roku.

Kto pamięta te czasy?

Do trzech kotłowni sztuka!

Budowa najnowszej i wykorzystywanej w tej chwili kotłowni rozpoczęła się w lipcu 2010 roku. Inwestorem było „Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej Spółka Akcyjna w Jastrzębiu Zdroju”. Celem budowy nowej kotłowni było ogrzewanie pobliskiego osiedla mieszkaniowego. Nowoczesną kotłownię uruchomiono 1 kwietnia 2011 roku, zaledwie dzień wcześniej, „na zakładkę”, wygaszając starą kotłownię. Do dnia 1 czerwca pozostawiono w rezerwie jeden kocioł, na wypadek awarii nowej kotłowni. 2 listopada 2012 roku o godzinie 21:00 przewrócono dziewięćdziesięciometrowy komin nieczynnej kotłowni. I tak dotarliśmy do teraźniejszości, gdy stara kotłownia – bynajmniej nie zapomniana – właśnie wraca do życia. Póki co głównie za sprawą obiektywów fotografów, ale… Kto wie, co przyniesie przyszłość?

Dla tych, którzy wolą posłuchać
Idź do oryginalnego materiału