Historia Prawdziwej Przyjaźni: Ślub z Miłości w Polskim Stylu

twojacena.pl 4 godzin temu

Historia o Przyjacielu: Małżeństwo z Miłości

Pewnego pięknego dnia mój przyjaciel postanowił się ożenić. Oczywiście, z miłości. Jego wybranka była piękna, inteligentna i niezależna. Pracowała jako księgowa w dużej firmie i zarabiała dobrze.

Marcin, bo tak miał na imię mój przyjaciel, również nie chciał odstawać pod względem zarobków. Brał dodatkowe zlecenia i pracował do późna, by spłacić szybciej kredyt na mieszkanie.

Ich mieszkanie kupili niedługo po ślubie. Zebrali oszczędności, wzięli pożyczkę, a rodzina też pomogła. Zrobili remont w stylu europejskim i pięknie urządzili wnętrza. Jak to mówią można było żyć i cieszyć się szczęściem.

Ale szczęście jakoś nie nadchodziło. Żona nie radziła sobie z domowymi obowiązkami. Albo nie umiała umyć podłogi, odkurzyć czy przygotować kolacji na czas, albo po prostu nie miała na to ochoty. Tłumaczyła się zmęczeniem po pracy i późnymi powrotami. No cóż, Marcin też nie próżnował on również wracał późnym wieczorem.

Tak zaczęły się kłótnie o to, kto więcej robi w domu. Pierwsze pół roku minęło na codziennych potyczkach wśród rozrzuconych ubrań i stert brudnych naczyń. Żadne z nich jednak nie przyznało się rodzinie, o co adekwatnie się sprzeczają. Wstydzili się.

Pewnego dnia Marcin wybrał się na ryby z teściem. Obaj byli zapalonymi wędkarzami i dlatego świetnie się dogadywali. Wieczorem, przy ognisku i z kieliszkiem wina w dłoni, Marcin zwierzył się teściowi, prosząc, by ten nikomu, a zwłaszcza teściowej, o tym nie wspominał.

Teść obiecał dochować tajemnicy, ale stwierdził, iż w ich domu nie zapanuje spokój, dopóki nie przyjmą strażnika domu.

Mam już kogoś na oku powiedział teść. Jak znajdę czas, postaram się go przekonać, by zamieszkał z wami.

Marcin pomyślał, iż teść chyba zwariował, ale postanowił milczeć.

W następnym tygodniu teść zjawił się u nich z małym kotkiem. Marcin był oburzony. Po co? To tylko przyniesie więcej bałaganu! ale teść wyciągnął go na balkon, przypomniał o strażniku domu i zapewnił, iż wszystko się ułoży. Poprosił tylko, by dobrze opiekowali się kotem.

Marcin od razu pokochał kociaka. Malutki i łagodny, gwałtownie uznał go za swojego pana. Gdziekolwiek szedł, kot podążał za nim, domagając się pieszczot. Tylko raz musiał posprzątać małą niespodziankę na podłodze, ale to był jedyny raz.

Następnego dnia, gdy Marcin wrócił z pracy, w domu było czysto. Żadnych porozrzucanych ubrań, a żona przygotowywała pyszną kolację!

Marcin też się rozruszał w końcu powiesił półkę w łazience, o której obiecywał od miesięcy.

Kolejnego dnia zastał żonę odkurzającą dywany. On z kolei wyniósł śmieci i poszedł po chleb. W sklepie kupił jeszcze butelkę wina. Kolacja przypominała małe święto. Nie pamiętali, kiedy ostatnio tak się cieszyli.

I tak minął cały tydzień. euforia znów zagościła w ich domu. W niedzielny wieczór żona powiedziała Marcinowi:

Jutro nie musisz wracać w ciągu dnia. Kupiłam żwirek i przygotowałam kącik dla kota w łazience.

Dla kogo?

Dla twojego kotka. Wiem, iż przychodzisz w ciągu dnia sprzątać i układać wszystko. Ale od dzisiaj nie musisz ja to ogarnę.

Marcin osłupiał. Wcale nie wracał do domu w ciągu dnia. Myślał, iż to żona sprząta. A to ona, widocznie, wstydziła się, iż w czystym domu nie robi nic.

Postanowił sprawdzić. Następnego dnia wyszedł z pracy wcześniej, udając wyjście, ale wrócił po cichu i schował się z telefonem.

Koło południa usłyszał, jak ktoś otwiera drzwi kluczem. Kot pobiegł do przedpokoju, miaucząc radośnie. Wtedy usłyszał łagodny głos:

O, Mruczek, jak się stęskniłem! Przyniosłem ci mleko i świeżą przekąskę. Widzę, iż już nauczyłeś się korzystać z kuwety

Drzwi do pokoju otworzyły się. To był teść. Nie spodziewał się zastać Marcina.

A więc to twój ,strażnik domu, teściu!

Teść się zmieszał:

No cóż, dałem wam kota. Uznałem, iż pomogę w opiece, przynajmniej na początku.

A skąd masz klucz?

Wyjąłem go z twojej wiązki, gdy byliśmy na rybach, i zrobiłem kopię. Potem oddałem następnego dnia

Minęły już trzy lata, odkąd Marcin i jego żona żyją szczęśliwie. Mają już synka. I do dziś nikt nie wie, kim naprawdę był strażnik domu, który kiedyś zamieszkiwał ich mieszkanie

Idź do oryginalnego materiału