„Heil Smile. O tym, jak się uśmiechałam, a było mi do płaczu” Katarzyny Kukuły w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu

magazynszum.pl 11 miesięcy temu

„Heil Smile” to wystawa o tym, jak budować raj, i jednocześnie zawierająca w sobie przestrogę, czego nie robić. Większość prezentowanych prac będzie próbą znalezienia własnego edenu, w którym mikrokosmos i makrokosmos się równoważą, w którym to, co małe, zamienia się w to, co wielkie – i na odwrót, zgodnie z prawami natury. W naturze i przez naturę rodzi się szczęście. Mam nadzieję, iż nie tylko moje, iż jest to prawda uniwersalna. Dlatego większość obrazów zawiera w sobie cząstkę, część, spory kawałek przyrody.

Prace mają charakter osobisty. Są historiami z mojej rzeczywistości, ubranymi w kolory i kształty. Mam nadzieję, iż wizje, które do mnie przychodzą, są zarówno uniwersalne, jak i jednostkowe. Pokazują moją prawdę, a jednocześnie rezonują z prawdami innych ludzi.

widok wystawy „Heil Smile. O tym, jak się uśmiechałam, a było mi do płaczu" Katarzyny Kukuły w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, fot. Marcin Kucewicz, dzięki uprzejmości MCSW Elektrownia
widok wystawy „Heil Smile. O tym, jak się uśmiechałam, a było mi do płaczu" Katarzyny Kukuły w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, fot. Marcin Kucewicz, dzięki uprzejmości MCSW Elektrownia
widok wystawy „Heil Smile. O tym, jak się uśmiechałam, a było mi do płaczu" Katarzyny Kukuły w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, fot. Marcin Kucewicz, dzięki uprzejmości MCSW Elektrownia
widok wystawy „Heil Smile. O tym, jak się uśmiechałam, a było mi do płaczu" Katarzyny Kukuły w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, fot. Marcin Kucewicz, dzięki uprzejmości MCSW Elektrownia

Obraz o tytule „Heil Smile” jest przestrogą, moim prywatnym ostrzeżeniem, jak ja nie chcę budować własnego szczęścia i świata. Praca przedstawia kobietę z wymuszonym, sztucznym uśmiechem, ubraną w brunatną marynarkę wojskową. Zamiast orderów na klapie marynarki znajduje się kapsel ze schematycznym uśmiechem. Na ramieniu postaci – opaska, na niej odcięte, krwawiące serce, a w uszach kolczyki w kształcie krzyczących ust. Z tym obrazem wiąże się moja historia rodzinna. Mój dziadek był więźniem w obozie w Buchenwaldzie. Po zakończeniu wojny nie poradził sobie ze złem, którego doświadczył. Stał się katem dla swojej rodziny. Mój ojciec, jego syn, również nie poradził sobie z tą złą energią, tą traumą. On też był katem dla swojej rodziny. Ja, córka mojego ojca, byłam oprawcą sama dla siebie. Rozkazywałam sobie, katowałam siebie sztucznym uśmiechem, nie słuchałam swoich potrzeb. Siłą się brałam, a nie sposobem. Byłam dla siebie Hitlerem.

widok wystawy „Heil Smile. O tym, jak się uśmiechałam, a było mi do płaczu" Katarzyny Kukuły w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, fot. Marcin Kucewicz, dzięki uprzejmości MCSW Elektrownia
widok wystawy „Heil Smile. O tym, jak się uśmiechałam, a było mi do płaczu" Katarzyny Kukuły w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, fot. Marcin Kucewicz, dzięki uprzejmości MCSW Elektrownia
widok wystawy „Heil Smile. O tym, jak się uśmiechałam, a było mi do płaczu" Katarzyny Kukuły w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu, fot. Marcin Kucewicz, dzięki uprzejmości MCSW Elektrownia

To, co się wydarzyło i dzieje na świecie – wojny, gwałty – powinno być dla nas sygnałem, jak bardzo jesteśmy zagubieni. Jak bardzo utraciliśmy korzenie i zapomnieliśmy o własnej prawdzie. Zacznijmy chociażby od tego, żeby uśmiechać się wtedy, kiedy czujemy potrzebę, a nie kiedy myślimy, iż wypada. Taki mały kroczek, a może stworzy lawinę dobrej energii, od której świat na chwilę stanie się piękniejszy.

Idź do oryginalnego materiału