Hampton by Hilton – ukryte fajne miejsce w sercu Łodzi

jemywlodzi.pl 4 miesięcy temu

Bardzo dobra kuchnia i świetne miejsce do pracy z widokiem na Łódź. Będziecie zaskoczeni naszym kulinarnym odkryciem.

Większość z nas wie, iż na rogu Piotrkowskiej i Mickiewicza wznosi się okazały budynek Hampton by Hilton, ale kto miał okazję być w tutejszej restauracji? My was wprowadzimy do środka i oprowadzimy po wnętrzach, a wy zapamiętajcie, iż warto tu zajrzeć na kawę, lunch czy późniejszy obiad.

Windą na „L”

Do Hamptona wchodzi się nietypowo. Patrzcie do góry na logo – pod nim znajdziecie wejście z rozsuwanymi drzwiami. Za nimi nie będzie lobby, jakiego spodziewacie się w hotelowym wnętrzu – dojedziecie do niego znajdującymi się tu windami (na klatkę można też dotrzeć od al. ZHP, czyli od strony Urzędu). Gdy drzwi od windy się otworzą, wszystko będzie jasne – na tym poziomie znajduje się zarówno recepcja, jak i część restauracyjna.

– Format Hampton by Hilton jest bardzo popularny w Stanach Zjednoczonych, jest nieco inny, niż znane nam hotele – wyjaśnia General Manager Joanna Płauszewska-Deka. – Ma być komfortowym miejscem do spania, nie jest nastawiony na organizację dużych konferencji, gastronomia jest ograniczona, mimo to udało się w Łodzi wprowadzić dobrą kuchnię – dodaje. Odpowiada tu za nią szef kuchni Tomasz Karolak.

Transfer z Warszawy

Szefem kuchni powinien się Hampton chwalić, bo naprawdę warto. W Łodzi jest od niedawna, posiada za to bogate doświadczenie z restauracji fine dining w Warszawie (między innymi przez 6 lat był szefem kuchni w N31 restaurant&bar by Robert Sowa). Nie oznacza to, iż na talerzach Hamptona serwowana będzie aż tak wyrafinowana kuchnia. – Stawiamy na sprawdzony produkt najwyższej jakości i prostotę – tłumaczy Tomasz Karolak.

Świetna miejscówka do pracy

Zgadza się, za chwilę przekonacie się, iż każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale najpierw spójrzmy, gdzie zjemy nasz obiad. W Hamptonie nie ma wydzielonej restauracji, stoliki znajdują się bezpośrednio w lobby. Plusy – jest przestronnie, a równocześnie przytulnie. Zamiast sali pełnej białych obrusów mamy kolorowe meble, wygodne kanapy, kameralne strefy, zieleń i oczywiście ekstra widok na tętniące życiem miasto. Szukacie miejsca do pracy? Trudno o bardziej wymarzone warunki – bezpłatne wifi, spokój i duża przestrzeń. Tu nikt wam nie będzie przeszkadzał, ani wy nie będziecie blokować stolika innym gościom.

Śniadanie od 6 rano, obiad – adekwatnie przez cały dzień

Śniadanie serwowane jest tu już od godziny 6.00. Dla gości hotelowych bezpłatnie, ale można też wpaść z ulicy. We wszystkich hotelach spod znaku Hiltona dzieci mają specjalne prawa – nocują za darmo aż do 18 roku życia w pokoju z rodzicami, Śniadania można zjeść do 10.00 (w weekendy do 11.00), restauracja startuje od godziny 14.00. Nie oznacza to, iż w przerwie nic nie zjemy. Całą dobę dostępne jest menu z zakąskami, a od 13.00 rusza karta baru. Uwaga – od 13 maja w lobby będą podawane lunche. Za dwudaniowy zestaw zapłacimy 44 zł – idealna opcja, by przetestować tutejszą kuchnię, wpaść na szybki posiłek czy spotkanie biznesowe.

Od szparagów do chałwowego parfait

Zacznijmy od sezonowej składki, w której oczywiście rządzą w szparagi. Tak jak obiecywał szef – sałatka z panierowaną burratą, szparagami i mixem sałat jest prosta, ale nie sposób się od niej oderwać, w dużej mierze za sprawą pomarańczowego dressingu, który idealnie dopełnił całości. Przystawka numer dwa pochodzi z podstawowego menu. W menu standardowym- pierogi z kaczką delikatnie zarumienione na maśle z grzybowym sosem to po prostu pozycja obowiązkowa. Wszystko tu gra – konsystencja ciasta, nadzienie i dodatki.

Macie ochotę na street food? Do wyboru między innymi burger i kanapka klubowa z kurczakiem. Porcja robi wrażenie – to trzy nadziane kromki pieczywa tostowego z porcją frytek. Wśród dań głównych dużą popularnością cieszy się świeże linguine z krewetkami, ale tym razem wybór padł na sezonową jagnięcinę z wiosennego menu Cienkie plastry delikatnego mięsa i znów proste, ale dopracowane dodatki z groszkowym puree w roli głównej. Nie jestem jego wielką fanką, a to mogłabym jeść łychami (oczywiście, jeżeli zabraliby mi jagnięcinę). Zawsze kończymy deserem. Tu do wyboru sernik, fondant (podobno z obłędnym sosem) i wiosenno-letnie parfait chałwowe z truskawkami. No i muszę wrócić do Hamptona, żeby zdać relację, bo rozeszło się tak szybko, iż nie zdążyłam spróbować.

Na imprezę, na komunię

Już wiem, iż wrócę, bo jestem interesująca innych pozycji z menu. Już wiem, iż wpadnę, gdy będę potrzebowała spokojnego miejsca na spotkanie. A może umówię się na drinka z widokiem na Łódź? Tu warto pamiętać o happy hours – między 17.00 a 19.00 za koktajle płaci się połowę ceny.

Hampton to też dobre miejsce na imprezę. Stoliki można ustawić w lobby, ale do dyspozycji jest również ponad 120 metrowa sala konferencyjna. A, iż zespół sprzedażowy ma duże doświadczenie w organizacji eventów, możecie oddać się w ich ręce.

Idź do oryginalnego materiału