Barbara Kowalewska: Od lat zajmuje się pani hafciarstwem i koronkarstwem. Skąd się wzięła ta pasja? Czy od starszych pokoleń kobiet, jak w wielu rodzinach?
Paulina Młynarczak: U mnie było to inaczej. Moja mama jest krawcową, szyła nam sukienki, ale w rodzinie nie wykonywano innych robótek ręcznych. W czasie studiów zajęłam się szydełkowaniem, bo miałam potrzebę robienia czegoś twórczego. Z zawodu jestem informatyczką i zajmuję się testowaniem aplikacji, więc to szydełkowanie było pewną odskocznią. W pewnym momencie pojawiła się potrzeba poznania kultury regionalnej. Pochodzę z powiatu obornickiego i tutaj nic się nie działo w zakresie hafciarstwa czy koronkarstwa, a może nie trafiłam w odpowiednie miejsca.
fot. S. Bober
Szukałam więc w innych miejscowościach, jeździłam i pytałam, czy jest ktoś, kto przez cały czas wykonuje takie prace. Dużo osób mówiło, iż nie ma u nich takich tradycji, iż mogę poszukać w Łowiczu czy Koniakowie. Zaczęłam jeździć po skansenach i miałam szczęście, iż trafiałam na przewodniczki, które same szydełkowały czy haftowały. To one mi podpowiadały, gdzie pojechać i tak trafiłam do Szamotuł, gdzie ta tradycja jest żywa.
Haftuje się tam po szamotulsku, jest to haft biały na tiulu i występuje na elementach stroju szamotulskiego. Byłam też w Dziekanowicach, gdzie spotkałam panią haftującą na tiulu po hazacku. Ale jako mieszkanka Poznania myślałam o tym, iż przecież tu też musiała być jakaś tradycja w tym zakresie.
BK: Jaka była droga do współpracy z Towarzystwem Bambrów Poznańskich?
PM: Zwróciłam się do Towarzystwa Bambrów Poznańskich z pytaniem, czy mają osobę, która haftuje według dawnych ludowych wzorów. Nie mieli, ale dzięki temu spotkaniu wpadliśmy na pomysł, żeby zrealizować projekt odtworzenia haftowanych czepków bamberskich.
fot. S. Bober
To grupa serdecznych ludzi, otwartych i gotowych do pomocy. Towarzystwo Bambrów Poznańskich kultywuje swoje tradycje podczas różnych imprez miasta, występując w strojach ludowych. Dzięki temu można się przekonać, jak to kiedyś wyglądało. Bambrzy uczestniczą w procesji Bożego Ciała, przebierają się także na imieniny ulicy Świętego Marcina i inne uroczystości.
Stroje te kiedyś ozdabiano haftem ręcznym i maszynowym.
BK: I tu jest miejsce na pani projekt w ramach stypendium marszałkowskiego.
PM: Mój projekt ma na celu powrót do odtwarzania historycznych wzorów na odświętnych czepkach Bamberek i wykonanie takich czepków jako rekwizytów do używania podczas imprez. Opieram się na zdjęciach eksponatów muzealnych. Kolejnym krokiem jest wykonanie szablonów w wersji elektronicznej. Według nich będziemy razem z osobami związanymi z Towarzystwem Bambrów Poznańskich odtwarzać na warsztatach dawne wzory haftów na tiulu i batyście. Wyhaftowane materiały zostaną ułożone w czepki, zszyte i wykrochmalone. Będą zdobić głowy Bamberek.
BK: Czy wiadomo coś o symbolice tych czepków? A jakich sytuacjach je noszono, w jakich rytuałach używano?
PM: Czepki nosiły wszystkie kobiety, niezależnie od stanu cywilnego, wieku czy pory roku. Były te noszone na co dzień i odświętne.
fot. S. Bober
Właśnie te drugie były najpiękniejsze, bogato zdobione. W Poznaniu działały hafciarki, które się tym zawodowo zajmowały i u których Bamberki zamawiały czepki, kryzy. Te manualnie haftowane były droższe, można było je kupić także na targowisku. Później, od początku XX wieku pojawiły się tańsze, wykonywane maszynowo. jeżeli jednak Bamberka chciała się wyróżnić, przez cały czas kupowała elementy stroju z haftem ręcznym.
BK: Prowadzi pani także nieformalną grupę zajmującą się haftem szamotulskim.
PM: Tak, spotykamy się w małym gronie, głównie przy kawie w kawiarni. Nie tylko haftujemy, ale też wspieramy się przy pozyskiwaniu wzorów haftów, szukamy zdjęć ze strojami ludowymi, na których widoczne są takie hafty. Korzystamy z archiwów i bibliotek. Od niedawna uniwersytety digitalizują czasopisma, a w nich można odnaleźć notatki na temat stroju szamotulskiego na przełomie XIX i XX wieku.
BK: Jakie jest zainteresowanie tradycyjnymi ręcznymi wytworami wśród młodych pokoleń?
PM: Młode osoby interesują się tym wbrew pozorom. Barierą byłoby, gdyby narzucić im, iż mają robić na przykład czepki.
fot. S. Bober
Kiedy promuję te działania, raczej stawiam na dany wzór, a forma może być różna: w ramce, na tamborku itd. Bo czepek możemy użyć, gdy mamy okazję się gdzieś w nim pokazać, a przecież nie każdy ma możliwość założenia stroju i wystąpienia w nim. Działania propagujące są różne, istotną akcją była na przykład ta związana ze snutką golińską, wykorzystywaną we współczesnych elementach stroju ludowego.
Z tymi wzorami powstają murale – tak trzeba zachęcać młodych. Ale istnieje także potrzeba manualnego wykonywania przedmiotów i do tego się wraca. Z tego co obserwuję na dorocznych festynach – dużo młodych osób podchodzi, zadaje pytania, zapraszamy ich przez Facebooka. W przypadku Szamotuł istnieje w Szamotulskim Ośrodku Kultury grupa dziecięca. W Poznaniu jeszcze nie wiem, jak to będzie, jest dużo chętnych na takie zajęcia.
BK: Gdzie będzie można zobaczyć wyhaftowane czepki?
PM: Osoby, które wyhaftują czepki, będą właścicielami tych prac, będą mogły je nosić podczas tradycyjnych świąt bamberskich, przez co wzbogacą zasoby Towarzystwa Bambrów Poznańskich. Zamierzam także udokumentować fotograficznie wykonane prace.
Paulina Młynarczak – z zawodu informatyczka, po godzinach aktywna hafciarka i miłośniczka różnych technik rękodzielniczych, takich jak szydełkowanie czy tworzenie ozdób ze słomy. Związana z białym haftem na tiulu – haftem szamotulskim i bamberskim. W mediach społecznościowych występuje pod pseudonimem Wyszywoczka.