
Podobno każdy ma swojego mola, który go gryzie. Nie wiadomo czy każdy, ale miał go na pewno Romek, a był nim jego szkolny kolega Guzdek.
Był on jednym z niższych chłopców w klasie, ale agresji miał w sobie za trzech i wyładowywał ją na innych. Nie było prawie dnia, żeby nie sprowokował jakiejś szarpaniny. A to podstawił komuś nogę, to kogoś popchnął lub zerwał mu czapkę - ot tak, żeby tylko wywołać drakę. Nie popuszczał choćby dziewczynom i potrafił znienacka od tyłu ściągać im majtki. Mimo niskiego wzrostu był bardzo silny, więc najczęściej wychodził z tych bójek zwycięsko.
Gdy nauczyciele interweniowali, zawsze grał rolę poszkodowanego. Potrafił choćby rozpłakać się na zwołanie. Nie pomagały kary, wzywanie rodziców do szkoły ani obniżanie oceny ze sprawowania - Guzdek „się bił” i tyle. W klasie nikt go nie lubił, ale jego to nie ruszało. On rządził klasą.
Romek padał jego ofiarą nie tylko w szkole, ale i poza nią. Tak się bowiem złożyło, iż część drogi do szkoły musieli iść tą samą ulicą i Guzdek często zasadzał się tam na Romka. Nagle wyskakiwał zza jakiegoś węgła, chwytał Romka z tyłu i przewracał na plecy. Przeważnie na tym atak się kończył, ale czasem napastnik siadał na nim okrakiem, dawał mu parę kuksańców w bok i zadowolony odchodził. Atakowany od tyłu Romek nie miał żadnej możliwości obrony, a choćby gdyby próbował, to napastnik był silniejszy. Jedynie czasem udawało się Romkowi wyrwać i uciec. Wtedy był uratowany, bo biegał szybciej od prześladowcy.
Romek czuł się bezradny i nienawidził Guzdka całym sercem. Oddałby wszystko, żeby napastnikowi coś się stało i żeby przestał go nękać. Tymczasem unikał go jak mógł. Często specjalnie nadkładał drogi, by uniknąć spotkania z nim. kilka to dawało, bo Guzdek przez cały czas był i zabawiał się Romkiem jak chciał.
Dwa domy dalej za Romkiem mieszkali dziadkowie Guzdka, których on często odwiedzał. Przechodził wtedy koło domu Romka i siłą rzeczy chłopcy wtedy wpadali nieraz na siebie. Obywało się jednak bez zaczepek, bo Guzdek wiedział, iż koło domu dziadków musi się dobrze zachowywać. Ograniczał się więc tylko do pokazywania Romkowi języka i wygrażania pięścią.
Romkowa ulica zabudowana była tylko z jednej strony, a po drugiej stronie były poletka i łączki należące do mieszkańców.
Pewnego popołudnia Romek wracał z miasta i zaraz po skręceniu w swoją ulicę, zobaczył o kilkanaście kroków przed sobą Guzdka idącego do dziadków. Zwolnił więc, żeby nie kusić losu i w ten sposób stał się świadkiem następującej sceny:
Guzdek właśnie mijał dom, przed którym na łące pasło się kilka owiec i baran z wielkimi rogami. Chłopiec zatrzymał się, tupnął w chodnik i zawołał:
– Baran, buś!
Owce spłoszyły się nieco i odbiegły kilka kroków, ale baran nie zareagował. Wtedy w Guzdku odezwała się jego złośliwa natura. Zszedł więc na łąkę, tupnął i krzyknął jeszcze raz:
– Baran, buś!
Owce znowu odbiegły, ale baran stał nieporuszony. Guzdek powtórzył jeszcze raz zaczepkę i - widząc brak reakcji zwierzęcia - odwrócił się i ruszył w stronę ulicy. Nie uszedł choćby trzech kroków, gdy baran uderzył go rogami w tyłek. Chłopiec upadł, ale zaraz się poderwał. Nie zdążył się dobrze wyprostować, gdy baran przyłożył mu ponownie. Chłopiec zarył twarzą w trawę i przez chwilę leżał nieruchomo. Baran zaś czekał. Przy trzeciej próbie podniesienia się Guzdek dostał kolejne uderzenie i znowu upadł na trawę. Tym razem nie próbował już wstawać, ale zaczął wniebogłosy wołać pomocy.
Usłyszał to właściciel owiec, przybiegł i odpędził barana. Następnie schwycił chłopca za kołnierz, wyprowadził na ulicę i - nie szczędząc przekleństw - kazał się wynosić. Guzdek rozpłakał się i nie był to płacz na pokaz. Nie poszedł już do dziadków, ale zawrócił i wtedy znalazł się oko w oko z Romkiem.
Całe to zajście było dla Romka najpiękniejszym spektaklem, jaki kiedykolwiek widział. Zobaczyć swojego prześladowcę w takich opresjach - to było coś. Żaden wygrany mecz miejscowej drużyny, żaden western w telewizji nie podobał mu się tak bardzo. Świat nagle stał się piękny.
Chłopcy wyminęli się bez słowa.
Od tamtego dnia Guzdek już nigdy nie zaatakował Romka.