Siedzieliśmy w Limie i wraz z miejscowymi rozprawialiśmy o innych
niż Peru państwach Ameryki Południowej.
- Tak, Boliwia jest
dużo biedniejsza od Peru.- Ale też bezpieczniejsza.
- I to ze trzy razy bardziej bezpieczna, tak, tak.
- A Paragwaj? - zapytałem.
- To interesujący kraj.
- Biedny. Chyba jeszcze biedniejszy od Boliwii.
- Tak. Ale najciekawsze jest to, iż 90
procent społeczeństwa mówi w guarani. A językiem urzędowym jest
hiszpański. Wszystkie gazety, radio, telewizja są po hiszpańsku, w
guarani nie ma nic
Asuncion - stolica Paragwaju |
Cóż. Kilka lat później trafiłem do
Paragwaju – i postanowiłem to sprawdzić. W mojej bowiem wyobraźni
jawił się ten kraj – podobnie jak Boliwia – jako stricte
indiański. Białego można było spotkać rzadziej niż w Peru,
zapewne mieszkali tu sami Guarani, tacy jak to w filmie Misja.
Pierwsze zderzenie z rzeczywistością przyszło w Gran Chaco. Nie
było tu bowiem ani Indian, ani Gringos. Sucha kraina okazała się
być adekwatnie bezludna.
Burza piaskowa w Gran Chaco |
A jak już na miasto trafiliśmy
okazało się niemieckie.
Niemiecki dom kolonialny w Filadelfii |
Oczywiście ubarwiam: oprócz bardzo
nordyckich Białych byli tu też Południowcy, Metysi, Indianie i
jeszcze inne nacje. Ale kraj nie wydawał się pełen użytkowników
języka guarani.
Kiedy w końcu trafiliśmy do stolicy,
Asuncion (miasto to posiada nazwę także w guarani, jako jedno z
nielicznych w kraju; zwie się, cóż, Paraguay – leżący nad rzeką
Paraguay). Miasto jest... szukałem jakiegoś pozytywnego epitetu.
Jest. Po prostu jest. W porównaniu z innymi znanymi mi miastami
Ameryki Łacińskiej jest bardzo wymieszane. Wiecie: w Limie czy Rio
de Janeiro tu dzielnica urzędowa, tu bogate przedmieścia, tu fawele
– a w Asuncion wszystko wymieszane. Do tego straszny skwar. Niby
jest rzeka i spory zalew, ale...
- Nie kąpcie się tam –
poradził miejscowy taksówkarz (taksówki mają tu licznik, nie jak
w Andach, wszystko na słowo).
Faktycznie, mieszkańcy też się
nie kąpali, mimo olbrzymiego upału.
Zatoka na rzece Paragwaj |
A Guarani? Nie
stwierdziłem. Ba, spróbowałem znaleźć książkę w tym języku.
W księgarni sprzedawca spojrzał na mnie jak na jakiegoś głupka –
nie mieli czegoś takiego, ani nikt nigdy o to nie pytał. Znalazłem
jakiś czas potem broszurę w guarani i po hiszpańsku – o ludowej
medycynie Indian; znalazłem ją na straganie dla turystów przy
ruinach jednej z redukcji jezuickich – i w Argentynie. W Paragwaju
nic.
Ruiny jezuickich redukcji misyjnych |
Swoją drogą jezuici pomogli w przetrwaniu kultury
Guaranich oraz propagowali indiański napój – yerba mate. O nim (i
o redukcjach misyjnych) zrobię osobny wpis, warto jednak dodać, że
tylko w Paragwaju pije się go z zimną wodą – w Brazylii i
Argentynie (gdzie sięgał dawny Paragwaj i gdzie dziś też
mieszkają Guarani – albo przynajmniej mówi się w tym języku)
tylko na gorąco. Czemu tu na zimno? No upał w Gran Chaco czy
Asuncion wydaje się być jedyną logiczną odpowiedzią.
Wszędzie utensylia do picia yerba mate |
Guaranich
spotkałem dopiero w zachodniej części kraju – w Paragwaju
zwyczajem jest zatrzymywać się autostopowiczom, i współpasażerowie
między sobą mówili właśnie w guarani. Podobnie, kiedy
złapaliśmy... szkolny autobus (w Europie nie do pomyślenia i
zakazane przez Unię E***pejską, tu na poludniowoamerykańskiej
prowincji – normalne; ludzie na wsi zawsze są ciekawi i otwarci,
nie to co miastowi). Dzieciaki mówiły po hiszpańsku, ale także w
guarani – choćby kilku słów młodzież usiłowała nas nauczyć,
ale bez powodzenia. Więc faktycznie – kraj jest dwujęzyczny.
Tylko – Guarani przybyli tu z północy, z Amazonii – czemu
miejscowi nie bardzo przypominali inne ludy amazońskie, chociażby z
grupy Tupi-Guarani?
Autostop w Paragwaju |
Odpowiedź na oba pytania: czemu mówią w
guarani i czemu nie wyglądają jak Guarani, jest jedna. Wojna. Oto w
XIX wieku Paragwaj – dziś kraj wyjątkowo rolniczy – był
liderem południowoamerykańskiej industrializacji. Zaczął też
rozpychać się na mapie, czym nadepnął na odcisk możnym tego
Świata. Zwłaszcza Anglikom (poszło m.in o cła na rzece Parana).
Paragwaj siłami Brazylii i Argentyny – w koalicji byli też
Urugwajczycy, ale jako statyści – został spacyfikowany. Ruiny
pierwszych zakładów przemysłowych na kontynencie, zniszczonych
przez Brazylijczyków można oglądać do dziś, co interesujące w
sąsiedztwie ostatnich pierwotnych lasów Paragwaju (reszta została
zaorana i dziś jest polami). Zabawne, jak to Anglicy potrafią
podpuszczać innych do walki w ich interesie, prawda? A to Wojna
Trójprzymierza z Paragwajem, a to jednostronne gwarancje w 1939... A
kończy się zawsze konferencją w Abbeville.
Pozostałości paragwajskiej industrializacji |
W każdym razie w
wyniku wojny z Trójprzymierzem (i kilku innych) Paragwaj stracił
90% męskiej populacji kraju. Po prostu dzielnie walczący
Paragwajczycy zostali wytłuczeni co do nogi. W kraju zostały tylko
kobiety i dzieci. I to wspaniale obrazuje jak ważna jest rola płci
pięknej w przekazywaniu rodzimej kultury. Owszem, może to mężczyźni
są twórcami, ale to matczyne kołysanki są w stanie ocalić język
i tożsamość całych grup etnicznych. Zresztą nie trzeba szukać
daleko – język czeski, praktycznie wyrugowany po bitwie pod Białą
Górą przetrwał tylko dzięki kobietom – żonom, matkom, wdowom.
Przed zakusami zaborców nas też panie ustrzegły – panowie ginęli
w powstaniach, emigrowali albo byli zsyłani. Każdy, kto chce
zniszczyć tożsamość Narodu musi uderzyć przede wszystkim w
rodzinę i w tradycyjną rolę w niej kobiety, obrończyni tradycji.
Współczesnym marksistom idzie całkiem dobrze, niestety. Dobrze, że
w Paragwaju wtedy takich nie było, i Guarani przetrwali.
Praga czeska, stolica narodu przetrwałego dzięki kobietom i rodzinom |
Ale o
tej paragwajskiej industrializacji i wojnach to chyba napiszę coś
więcej. Choć pierw o dziedzictwie Guaranich – czyli słynnych
redukcjach jezuickich i ostrokrzewie
paragwajskim.
Jedna z atrakcji ziem Guaranich |