Grzech z Orzechem, Jądro w Wiadrze

newsempire24.com 1 tydzień temu

Ale no, słuchaj, to będzie historia! “GRZECH Z ORZECHEM, JĄDRO Z WIADREM”

– No nie można tak szaleć młodzieńczymi namiętnościami w jego wieku! Ma 46 lat! O czym on w ogóle myśli? Ta dziewczyna mogłaby być jego córką! Jaka tu może być miłość? Hm… Zakochał się jak mysz w pułapkę! Nie rozumiem i nie chcę rozumieć! – Iwona rozpaczała nad zachowaniem swojego męża.

Wszystko to wysłuchiwała jej najlepsza przyjaciółka, Kasia.

– Nie wyciągaj pochopnych wniosków, Iwonka. Wszystko się ułoży. Masz przecież idealną rodzinę – uspokajała ją Kasia.

Choć i Kasia, i koledzy z pracy, a choćby sąsiedzi dobrze wiedzieli, iż spokój tej pozornie szczęśliwej rodziny wisi na włosku.

Wojciech (mąż Iwony) zupełnie stracił głowę. Był nie do poznania.

…Wszystko zaczęło się od wypadku samochodowego. To właśnie to zdarzenie przerodziło się najpierw w przelotne zauroczenie, a potem w ostatnią, płomienną miłość.

Była zima. Ślisko. Wojciech każdego ranka jeździł do biura swoim samochodem. Tego dnia jechał ostrożnie, wolno. Zatrzymał się na przejściu dla pieszych.

Nagle, jak spod ziemi, wyrosła przed nim dziewczyna i całym ciałem runęła na maskę jego auta. Wojciech nie zrozumiał, co się stało. Przez chwilę miał wrażenie, iż zrobiła to celowo. Ale nie było czasu w rozważania. W mgnieniu oka wyskoczył z samochodu, by jej pomóc.

Poszkodowana jęczała i wzdychała.

Wojciech posadził ją w aucie i ruszył do najbliższego pogotowia. Dziewczyna stanowczo odmówiła. Powiedziała, iż już jej lepiej. Ale herbaty by się napiła…

Wojciech zabrał nieznajomą do biura.

Napoił ją aromatyczną herbatą, dał kanapki.

Poznali się. Dziewczyna miała na imię Kinga. Wojciech w duchu przyznał, iż była urokliwa – słodka, zadziorna, z kręconymi włosami, poważna jak na swój wiek. I jeszcze ta magiczna aura wokół niej. Chciało się ją wpatrywać i słuchać jej hipnotyzującego głosu. Ale Wojciech gwałtownie wziął się w garść. Otrząsnął się i odprowadził Kingę do wyjścia. I tak stracił cenny czas pracy. Na odchodne wręczył jej swoją wizytówkę. To był tylko gest uprzejmości.

– Kinga, dzwoń, jeżeli coś…

Wieczorem Wojciech już niemal zapomniał o porannym zdarzeniu.

Dwa dni później Kinga zadzwoniła. Poprosiła o spotkanie. Mówiła, iż sprawa jest pilna i ważna.

Wojciech, wciąż czując się winny, przyszedł.

“Poszkodowana” otworzyła drzwi swojego malutkiego mieszkania. Wojciech wszedł. Dziewczyna miała zabandażowaną prawą rękę.

– Widzi pan, Wojtku… Chciałam powiesić obraz w kuchni. Nie daję rady. Ręka boli. Pomógłby mi pan? – skrzywiła się z bólu.

– Oczywiście, iż pomogę. Dajcie tylko narzędzia – odparł bez wahania.

Wkrótce obraz wisiał na ścianie. A na kuchennym stole pojawiła się butelka wina i owoce.

– Trzeba to uczcić. Od dawna chciałam go powiesić, ale brakowało męskiej ręki… – zaprosiła Kinga gościa do stołu.

Wojciech nie potrafił odmówić. Żal mu się zrobiło Kingi. Taka ładna dziewczyna, a samotna…

Wino zostało wypite, owoce nietknięte. Nie było ochoty na jedzenie. Była tylko potrzeba mówienia, mówienia, mówienia…

Do domu Wojciech wrócił oszołomiony i zamyślony. Była już noc. Żona i córka spały spokojnie. Wiedziały, iż dla Wojtka praca to priorytet. Czasem wracał o świcie.

Pół roku później Wojciech oznajmił, iż odchodzi. Iwona i córka Ola pomyślały, iż oszalał. Oczywiście, Iwona zauważyła zmiany w mężu. Po pierwsze, kompletnie zapomniał o jej urodzinach. To się nigdy nie zdarzało. Po drugie, rodzinny budżet nagle skurczył się trzykrotnie. Po trzecie, Wojciech coraz rzadziej bywał w domu. Można by wymieniać dalej…

Iwona odpędzała od siebie czarne myśli. Nie chciała wierzyć w najgorsze. Zawsze śmiała się z powiedzenia *”siwy włos, a diabeł w nos”*.

Była pewna swojego męża w stu procentach. Tym bardziej iż sama dbała o siebie. choćby koledzy z pracy się do niej umizgiwali. Ale wszystkie ich próby rozbijały się o jej wierność. Iwona kochała tylko męża i tylko jemu ufała. A tu taki cios!

W histerii rzuciła się do córki Oli.

– Oluś, dowiedz się od taty szczegółów. Kim jest ta kobieta? Jak poważne to wszystko?

Ale Ola, w tajemnicy przed matką, już odwiedziła ojca. Też chciała wiedzieć więcej.

– Mamo, powiem ci gorzką prawdę. Tatko jest zakochany. Nie ma wątpliwości. Ta dziewczyna jest tylko pięć lat starsza ode mnie. Ma 26 lat. Ma piękne imię – Kinga. Wiesz, wydała mi się… bardzo podobna do ciebie, gdy byłaś młodsza. Jakby jedno lico – wypaliła Ola.

Iwona zbladła. Kiedy Ola pokazała jej zdjęcie rywalki na telefonie, Iwona sięgnęła po tabletkę uspokajającą.

– Boże! Niemożliwe! To chyba jakiś koszmar! – jęknęła.

Ola nie rozumiała jej reakcji.

…Stare grzechy mają długie cienie. *”Właśnie ten cień mnie dopadł…”* – pomyślała Iwona ze zgrozą.

…Iwonka poznała swojego pierwszego męża, gdy miała 17 lat. Wtedy wydawało jej się, iż to przeznaczenie. Przyszły mąż od razu wziął ją “w karby”. Nie zdążyła się obejrzeć, a już została jego żoną. Podobało jej się to gwałtowne zaloty.

Młodzi zamieszkali u matki męża. Halina okazała się kobietą spokojną i troskliwą. Pokochała młodziutką synową całym sercem. Iwona zwierzała się jej ze wszystkich sekretów, a czasem, gdy było ciężko, płakała na jej ramieniu. W każdej rodzinie bywają trudne chwile…

Wkrótce rodzina się powiększyła. Iwona urodziła córeczkę. Oczywiście, najbardziej cieszyła się Halina. Zawsze marzyła o córce, ale mąż zmarł wcześnie, zostawiając ją z synem.

Wśród kandydatów na nowego męża było wielu, ale Halina choćby ich nie rozważała. Wierzyła, iż Bóg postanowiNa koniec Iwona wzięła parę noworodków w ramiona, a Wojciech, patrząc na nią przez łzy, zrozumiał, iż prawdziwa miłość nigdy nie umiera – i razem wyszli ze szpitala, by rozpocząć wszystko od nowa.

Idź do oryginalnego materiału