Lubię wracać do szarości. Ale patrząc z perspektywy czasu zdecydowanie ich u mnie mniej niż jeszcze parę lat temu.
Szary został w mojej szafie w bardzo prostych, klasycznych formach. Bez modowych szaleństw. Trochę też jako "uspokojenie" niektórych kolorowych fantazji modowych.
Dziś w bardzo wygodnym ale i moim zdaniem ciekawym zestawie. Bo o ile marynarka w paski czy szara bluza to klasyka to ta szara maxi trochę była dla mnie "ekstrawagancją" na początku. Ale gwałtownie upewniłam się, iż idealnie pasuje do reszty mojej szafy. A już na pewno cudownie łączy się właśnie z marynarkami.
Do takiego trio wystarczą wygodne sneakersy i interesujące skarpetki. Weekendowy look jak znalazł!