Sopot, nazywany perłą Bałtyku, od lat przyciąga turystów eleganckim deptakiem, molo i klimatem przypominającym nadmorskie kurorty z południa Europy. Jednak odwiedzający gwałtownie przekonują się, iż za ten luksus trzeba słono zapłacić, a słynne "paragony grozy" są tam na porządku dziennym. Karolina (@karherjas) podzieliła się rachunkami z urlopu, wywołując dyskusję w komentarzach. Noclegi, jedzenie, a choćby leżaki na plaży kosztowały znacznie więcej, niż można się było spodziewać. Ile trzeba dziś uzbierać na wakacje nad polskim morzem? Niestety, wcale nie mało.
REKLAMA
Zobacz wideo Słupsk. Jedno z ciekawszych miast Pomorza. Co zobaczyć?
Ile kosztuje apartament w Sopocie? Trzeba wydać kilka stówek za dobę
- Apartament kosztował nas około 300-400 zł za dobę. Standard niestety nie zachwyca. Za dwa leżaki wydaliśmy 90 zł, ale parasol i stolik były gratis. Mąż zapłacił 35 zł za kebaba, a za kolację dla dwóch osób z jednym drinkiem musieliśmy wydać 200 zł. To ceny porównywalne ze stolicą - relacjonuje Karolina w swoim filmiku na TikToku, który gwałtownie przyciągnął uwagę użytkowników. Tiktokerka opisała także zakupy na plaży: kukurydza za 15 zł i dwa piwa z sokiem za 36 zł. Wisienką na torcie, lub raczej cukrem pudrem na gofrze, był klasyczny wafelek za 8 zł. Cena nie brzmi może dramatycznie, ale dla wielu z nas jest to oczywisty symbol nadmorskiej drożyzny. - Dla mnie drogo - powiedziała na koniec filmu @karherjas.
W komentarzach momentalnie pojawiły się głosy, które negatywnie oceniają drożyznę w polskich kurortach. Porównań do zagranicznych miejscowości nie dało się uniknąć.
Kebab droższy niż u Turka w Wiedniu. Średnio kosztuje 4,5 euro
- napisał jeden z użytkowników.
We Włoszech, nad Adriatykiem, za 2 leżaki ze stolikiem i parasolem - 20 euro. Leżaki z funkcją regulacji i z ruchomym daszkiem chroniącym przed słońcem
- skomentował ktoś inny. Karolina zasugerowała, iż ceny mogą być efektem rosnącej liczby zagranicznych gości.
Dużo obcokrajowców w Sopocie i myślę, iż na tym bazują
- napisała w odpowiedzi na komentarze. I choć dla niektórych to normalna kolej rzeczy w turystycznym kurorcie, dla innych to znak, iż Bałtyk zaczyna przypominać luksusowy resort bez luksusu. Tylko czy Polacy przez cały czas chcą przepłacać za wakacje?
Wakacje nad morzem mogą uderzyć nieźle po kieszeni. A i tak tam jeździmy
Ceny nad Bałtykiem rzeczywiście idą w górę, i to z sezonu na sezon. Jak podaje serwis money.pl, niemal każda pozycja w menu przy plaży podrożała. Porcja lodów kosztuje dziś 9 zł zamiast 8, klasyczny gofr z cukrem to już średnio 12 zł, a jego wersja premium z dodatkami potrafi sięgnąć choćby 42 zł, czyli tyle, co lunch w restauracji. Dania obiadowe również zaliczyły skok cenowy. Zestaw, który kosztował 36 zł, w tej chwili kupimy za 39 zł, a ryba z frytkami i surówką to wydatek ponad 50 zł. Za obiad dla czteroosobowej rodziny zapłacimy więc ponad 200 zł. I to bez napojów. choćby atrakcje, jak rejs na Hel, są droższe o kilkadziesiąt złotych.
Jednak mimo drożyzny, turystów nie brakuje. - Obłożenie nie jest mniejsze niż rok temu, a na weekendy mamy pełne rezerwacje - przyznaje właścicielka pensjonatu z okolic Gdyni, cytowana przez money.pl. Również Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna informuje, iż zainteresowanie regionem utrzymuje się na wysokim poziomie, zwłaszcza w długie weekendy i święta. Co ciekawe, wielu turystów rezerwuje pobyt tuż przed przyjazdem. Jak widać, prognoza pogody bywa ważniejsza niż budżet.
Na rynku obserwujemy coraz wyraźniejszy podział: z jednej strony apartamenty premium za 1000 zł za noc, z drugiej zaś tańsze, oddalone od plaży kwatery. Klasa średnia, która kiedyś wybierała domki letniskowe, coraz częściej rezygnuje lub szuka alternatyw. Ale całkowitego odwrotu od Bałtyku nie widać. Dla wielu Polaków morze to nie tylko wakacje, ale i sentyment, który - choć kosztowny - wciąż wygrywa z kalkulatorem.
Czy uważasz, iż wakacje nad polskim morzem są za drogie? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.