Gibraltar – jednodniowa, trekkingowa wycieczka

balkanyrudej.pl 1 dzień temu

Planując nasz andaluzyjski road trip od początku wiedzieliśmy, iż musimy odwiedzić Gibraltar. To dość niezwykły punkt na mapie Europy. Choć znajduje się na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego, to należy do Wielkiej Brytanii. Większość jego terytorium zajmuje skała, która w najwyższym punkcie osiąga 426 m n.p.m. Objęta jest ochroną w ramach rezerwatu przyrody, a turystów przyciągają tam nie tylko liczne punkty widokowe, wojskowe umocnienia czy niesamowita jaskinia, ale przede wszystkim… żyjące tam magoty gibraltarskie. Przekonajcie się zatem, co w ciągu jednego dnia udało nam się zobaczyć i doświadczyć na Gibraltarze.

Gibraltar – garść faktów

Gibraltar to zamorskie terytorium Wielkiej Brytanii, zajmujące ok. 6.8 km². Poniżej możecie się zapoznać z podstawowymi danymi statystycznym podawanymi przez His Majesty’s Government of Gibraltar:

Krótki rys historyczny

Nie da się ukryć, iż największą zaletą Gibraltaru jest właśnie jego położenie. I choćby nie chodzi o to, iż znajduje się na terenie Półwyspu Iberyjskiego. A fakt, iż w dużej mierze znajduje się w obrębie stromej skały oraz u jej podnóża. Od wieków było to miejsce o znaczeniu strategicznym. W końcu blisko stąd do Afryki (ok. 14 km od brzegu Gibraltaru do wybrzeża Maroka). Dlatego spory o jego teren były prowadzone przez stulecia. Ale dopiero w XVIII wieku połączone wojska brytyjskie i holenderskie zajęły Gibraltar podczas hiszpańskiej wojny o sukcesję. W efekcie Brytyjczycy otrzymali ten skalisty skrawek ziemi na wieczne użytkowanie. Jednak to podczas II wojny światowej Gibraltar pokazał, jak ważnym jest punktem na mapie Europy. Brytyjczycy stworzyli tam jedną ze swoich baz wojskowych, której głównym zadaniem było bronienie dostępu do Morza Śródziemnego. Pamiątką po tych czasach są liczne, zachowane do współczesności, umocnienia i forty, które udostępnione są zwiedzającym. Z tamtego okresu pochodzi też lotnisko, które początkowo było lotniskiem wojskowym, a w tej chwili służy lotnictwu cywilnemi.

Co ciekawe, choć mieszkańcy Gibraltaru mieli oferowane przyłączenie się do Hiszpanii, to dwukrotnie, podczas referendów taką możliwość odrzucali.

Kwestie formalne – przekraczanie granicy, dokumenty

Choć po Brexicie wjazd na terytorium Wielkiej Brytanii wymaga dopełnienia pewnych formalności, tak w przypadku Gibraltaru temat jest zdecydowanie prostszy. Turyści z Unii Europejskiej mogą przekraczać jego granice na podstawie ważnego dowodu osobistego lub paszportu. ETA nie jest w ogóle potrzebna. Biorąc pod uwagę, iż Gibraltar żyje z turystyki i zdecydowana większość zagranicznych gości wpada tam zwykle na jeden dzień, to jest to spore ułatwienie.

Do Gibraltaru można wjechać samochodem i co ważne, obowiązuje tam ruch prawostronny, a nie lewostronny, jak w przypadku Anglii. Natomiast według nas, nie ma najmniejszego sensu pchać się tam własnym autem. W naszym przypadku, po Hiszpanii poruszaliśmy się kamperem, więc z góry wiedzieliśmy, iż zostawimy go na jednym z ogromnych parkingów, jakie znajdują się po hiszpańskiej stronie, jakieś 2-3 min spacerem od przejścia granicznego (koszt to 15 €/24 godziny/kamper, za auto osobowe wyjdzie kilka euro taniej). Po Gibraltarze poruszaliśmy się pieszo. Odległości nie są tam duże. Drugą opcją, jest skorzystanie z miejskich autobusów (główny przystanek znajduje się za gibraltarskim przejściem granicznym). Trzecią opcją może być wykupienie wycieczki busami, które objeżdżają teren skały i tamtejszego rezerwatu, docierając do najważniejszych atrakcji turystycznych (jaskinia, skywalk itd.).

Waluta, ceny

Oficjalną walutą jest funt gibraltarski (w skrócie GIP). Oczywiście jest on powiązany z funtem brytyjskim według wartości nominalnej, po stałym kursie wymiany. Na miejscu bez problemu możecie płacić kartą (zarówno w sklepach, knajpkach, jak i za bilety wstępu na teren rezerwatu przyrody). Oczywiście w obrębie miejskiej części Gibraltaru znajdziecie też bankomaty. Jednak z nich nie korzystaliśmy, więc nie wiemy, czy i jakie opłaty są w nich pobierane, np. za wypłaty z Revoluta.

Gibraltar Nature Reserve

Prawie 40% powierzchni Gibraltaru objęta jest ochroną w ramach parku przyrody. Wstęp na teren Gibraltar Nature Reserve jest objęty opłatą. Bilety wstępu można kupić zarówno przez internet na oficjalnej stronie (z tej opcji sami skorzystaliśmy), jak i w kasach zlokalizowanych w 4 lokalizacjach: Jews Gate, Moorish Castle, Devils Gap oraz przy dolnej stacji kolei linowej. Mając bilety zakupione przez internet również musicie udać się do kas, by odebrać opaski uprawniające do poruszania się po terenie rezerwatu. Ale, co istotne, do odbioru nie ma kolejek, zaś do zakupu biletów zwykle się tworzą.

Koszt jednodniowego wejścia na teren rezerwatu podczas naszego pobytu wyniósł 25£, natomiast w trakcie pisania artykułu 30£. Możliwe, iż jest to kwestia zmiany sezonu. jeżeli natomiast chcielibyście dodatkowo skorzystać z kolei linowej, wtedy zapłacicie 49£ (rezerwat + podróż koleją tam i z powrotem) lub 46,50£ (rezerwat + podróż koleją w jedną stronę).

Bilet wstępu na teren rezerwatu obejmuje zarówno atrakcje przyrodnicze (np. jaskinia św. Michała), jak i te historyczne (np. O’Hara’s Battery). Szlaki są dobrze wyznaczone, znajdziecie je też np. na aplikacji mapy.cz.

Chcielibyście się zatrzymać na Gibraltarze i szukacie noclegu? Zajrzyjcie na Booking.com (link afiliacyjny).

Gibraltar według rudej i Marka

Gibraltar postanowiliśmy odwiedzić drugiego dnia po przylocie do Hiszpanii. Noc przed wizytą spędziliśmy w kamperze na sporym, popularnym wśród fanów vanlife’u parkingu w miejscowości Santa Margarita. Niestety w nocy przyszły ulewy, które w mniejszej lub większej intensywności trwały do rana. Prognozy jednak były obiecujące i wskazywały, iż po godzinie 11 nad Gibraltarem powinno pojawić się niebieskie niebo i slońce.

Mirador El Higuerón

Zanim wyruszyliśmy w stronę Gibraltaru, cofnęliśmy się główną szosą A-383 powyżej Santa Margarity, do punktu widokowego Mirador El Higuerón. W szczególności warto zatrzymać się na parkingu po zachodniej stronie szosy. Stamtąd najlepiej widać Gibraltar, jak i wybrzeże. Oczywiście towarzyszył nam tam deszcz, na chwilę choćby pojawiła się tęcza. Więc po jakiś 10 min ruszyliśmy w drogę.

Parking przed Gibraltarem

Od początku wiedzieliśmy, iż na Gibraltar nie będziemy wjeżdżać kamperem. Odradzała nam to też ekipa Kamperomani, od której wynajmowaliśmy nasz dom na kółkach. Opisaliśmy tę kwestię szerzej w pierwszej, praktycznej części artykułu. Zdecydowaliśmy się zaparkować na Parking – Continental Alcaidesa Marina. Jak jego nazwa wskazuje, znajduje się przy marinie. Co istotne z perspektywy kampera, ma też wliczony w cenę kamper serwis, czyli zrzut szarej i czarnej wody oraz możliwość napełnienia zbiornika na wodę czystą. Stamtąd, do przejścia granicznego mieliśmy jakieś 10 min wolnym spacerem.

Przejście graniczne i wejście na teren Gibraltaru

W marcu, mimo weekendowej wizyty, nie było żadnych kolejek do przejścia granicznego. prawdopodobnie przez fakt, iż lał deszcz i pogoda na pierwszy rzut oka nie rokowała. Generalnie pogranicznicy zbytnio nie zaszczycili nas swoją uwagą, więc przekraczanie hiszpańsko-gibraltarskiej granicy było raczej czystą formalnością. Po wyjściu na zewnątrz od razu trafia się… na teren lotniska. Piesi i rowerzyści, jeżeli akurat nie startuje lub nie ląduje żaden samolot, mogą przeciąć pas startowy, by dostać się do miasta. Po opuszczeniu terenu lotniska wkracza się do miasta.

Spacer po mieście

Ponieważ deszcz dalej nam towarzyszył, postanowiliśmy skupić się w pierwszej kolejności na samym mieście. Najpierw udaliśmy się na główny, miejski plac, czyli Casemates Square. Działa przy nim kilka restauracji i sklepików. Bez wątpienia to tu kumuluje się największy ruch. Następnie skierowaliśmy się ku Main Street. Wzdłuż tego dość długiego deptaka wznosi się sporo zadbanych kamienniczek. W weekendy większość znajdujących się tu sklepów nie działało i zasadniczo główny ruch robili turyści, którzy wybrali się na spacer. Zajrzeliśmy też do dość nowoczesnego Commonwealth Park. Stamtąd ruszyliśmy do wyżej położonych dzielnic miasta, by odwiedzić kilka punktów widokowych. Kiedy jednak zaczęło wychodzić słońce, uznaliśmy, iż to czas najwyższy, by udać się do rezerwatu. Zanim to nastąpiło, przespacerowaliśmy się chwilę po wyjątkowo uroczym Cmentarzu Trafalgarskim (Trafalgar Cemetery). Wokół wiekowych nagrobków rosną imponujące drzewa oraz niesamowita roślinność. Całość tworzy wyjątkowo malowniczą scenerię. Stamtąd jest już blisko do dolnej stacji kolei linowej, gdzie odebraliśmy nasze opaski uprawniające do wejścia do rezerwatu.

Ogród botaniczny

Przed wyruszeniem na trekking wpadliśmy jeszcze do Ogrodu Botanicznego Almeda. Wejście do niego znajduje się nieopodal wspomnianej stacji kolei linowej. Czynny jest od godziny 8.00 do zachodu słońca. Ogród, a zasadniczo ogrody założone zostały w 1816 roku. Sformułowanie „Alameda” pochodzi od hiszpańskiego słowa „Alamo” czyli topola. Jest powszechnie używane do opisu promenad otoczonych topolami lub innymi drzewami. Pod koniec XX wieku zaczął popadać w ruinę. Na szczęście dzięki pracom rewitalizacyjnym udało się odtworzyć jego dawny blask, a także rozszerzyć jego działalność również o badania czy ochronę roślin. Nie da się ukryć, iż ogród botaniczny zachwyca swoją różnorodnością. Specjalizuje się w gatunkach z siedlisk śródziemnomorskich i suchych. Zobaczyć tu też można rośliny endemiczne, charakterystyczne dla gibraltarskiej skały. Alejki przeprowadzają przez najpiękniejsze zakamarki ogrodu. Spędziliśmy tam dłuższą chwilę, rozkoszując się pięknem roślinności oraz coraz ładniejszą pogodą.

Mediterranean Steps

By zdobyć The Rock, czyli skałę gibraltarską, postanowiliśmy obrać szlak o nazwie Mediterranean Steps. Pod nazwą tą kryje się trasa poprowadzona po nieco bardziej dzikiej i mniej obleganej przez turystów części rezerwatu. Prowadzi od Jews Gate na południowym krańcu rezerwatu przyrody, na wysokości 180 m n.p.m. i wiedzie w kierunku Baterii O’Hary na wysokości 419 m, w pobliżu szczytu Skały. Żeby tam dotrzeć z okolic Ogrodu Botanicznego czekało nas przejście asfaltową szosą, z której mogliśmy podziwiać pierwsze widoki. Po dotarciu do Jews Gate musieliśmy tylko okazać nasze opaski-bilety i od razu mogliśmy rozpocząć nasz adekwatny trekking. Najpierw szlak okrąża skałę od strony południowej i tu jest nieco mniej stromy. Gdy zaczyna wspinać się po wschodniej stronie The Rock faktycznie zaczynają się… schody. Widoki są rewelacyjne, a roślinność jest niezwykle bujna. Sporym plusem jest niewątpliwie to, iż podczas niemal całej wędrówki byliśmy tam sami. Aczkolwiek warto pamiętać, iż szlak ten jest momentami stromy i dość wymagający. Natomiast im wyżej byliśmy, tym coraz więcej wojskowych zabudowań zaczęło się pojawiać na naszej drodze.

Uważacie ten artykuł za pomocny i ciekawy? Chcielibyście wesprzeć naszą blogową działalność? jeżeli tak, to zachęcamy Was do postawienia nam wirtualnej kawy!

O’Hara’s Battery

Po dotarciu na główny grzbiet The Rock skierowaliśmy się ku O’Hara’s Battery. Bateria ulokowana jest w obrębie najwyższej części skały. Swoją nazwę zawdzięcza Charlesowi O’Harze, gubernatorowi Gibraltaru w latach 1795-1802. Uzasadniał stworzenie baterii właśnie w tym miejscu ideą możliwośc śledzienia działań hiszpańskiej floty w Kadyksie. Problem polegał jednak na tym, że… ze skały nie było widać wspomnianego miasta. Dlatego Anglicy zaczęli ją prześmiewczo określać mianem „Szaleństwa O’Hary”. Pierwszą armatę 6-calową zamontowano w 1890 r., ale gdy zorientowano się o jej bezużyteczności a sama bateria zaczęła popadać w ruinę, wtedy w 1901 r. zastąpiono ją armatą 9,2-calową o zasięgu 29 000 jardów (26 km). w tej chwili znajduje się tam muzeum. Podczas zwiedzania mogliśmy zajrzeć do wnętrza baterii, przyjrzeć się działu, przejść tunelami i oczywiście podziwiać niesamowicie rozległe widoki.

Skywalk

Po pobycie w Baterii O’Hary skierowaliśmy się ku północnemu krańcowi skały. Naszym pierwszym celem był Skywalk, czyli przeszklony chodnik pełniący oczywiście funkcję punktu widokowego. To tu trafiamy na pierwszą, większą grupę magot gibraltarskich. To jedyna, żyjąca na wolności populacja małp na terenie Europy. Magoty są jednym z symboli Gibraltaru i bez wątpienia swoistą atrakcją, która przyciąga tu turystów. Mamy jednak wrażenie, iż część osób uważa je za słodkie zwierzaczki i traktuje jak maskotki. A magoty potrafią być agresywne. Dlatego ich głaskanie czy próba brania na ręce jest mocno ryzykowne i po prostu głupie. Natomiast obserwowanie ich z pewnej odległości jest czystą przyjemnością. W szczególności, gdy młode magoty zaczynają się ganiać po murach wojskowych zabudowań czy po gałęziach drzew.

Jaskinia św. Michała

Jedną z nowszych (jeśli chodzi o udostępnienie dla zwiedzających) i bardziej spektakularnych atrakcji Gibraltaru jest St Michael’s Cave. To jedna ze 150 jaskiń na terenie rezerwatu przyrody. Zbudowana z wapieni kryje w swych wnętrzach niesamowite formacje skalne. Nie dziwi więc fakt, iż rocznie odwiedza ją ok. 1 mln turystów. Jej wnętrze jest oświetlone w ramach mapingu (specjalnie dobrane światło i jego kolorystyka), a co kilka minut odbywa się pokaz (’The Awakening’) łączący światło i dźwięk. W tym celu trzeba się udać do największej z komnat, zwanej Jaskinią Katedralną. Ze względu na walory akustyczne, została przekształcona na swoistą salę koncertową/audytorium z betonową sceną i kilkuset miejscami siedzącymi. Innym, ważnym punktem jaskini jest formacja skalna o nazwie Archanioł Michał. Po odpowiednim podświetleniu ze skał wyłania się ogromna postać anioła z rozpostartymi skrzydłami. Generalnie byliśmy pod ogromny wrażeniem całej jaskini i musimy przyznać, iż była jedną z piękniejszych, jakie w ostatnim czasie odwiedziliśmy.

Windsor Suspension Bridge

Po pobycie w jaskini skierowaliśmy się do kolejnej, bardzo popularnej atrakcji rezerwatu, czyli wiszącego mostu. Ma 70 m długości i rozciągnięty jest pomiędzy bateriami artyleryjskimi z czasów II wojny światowej. Oferuje niesamowite widoki na położone w dole miasto i oddalone nieco hiszpańskie wybrzeże. Spacer mostem dostarcza sporej dawki wrażeń. Ale jeżeli ktoś ma lęk wysokości lub przestrzeni, może go wygodnie obejść ścieżką.

Signal Hill

Przed rozpoczęciem drogi powrotnej do miasta udaliśmy się jeszcze na Signal Hill. To właśnie ciut poniżej tego szczytu znajduje się górna stacja kolei linowej. Dotarliśmy tam w momencie, gdy realizowany był ostatni tego dnia kurs na dół. Dzięki temu Signal Hill świeciło pustkami i oprócz nas oraz kilku małp nie było tam nikogo. Ze szczytu rozciągają się widoki, ale z pewnością nie tak spektakularne, jak z innych części The Rock.

Military Heritage Centre i Farringdon Battery

Schodząc powoli w dół kierowaliśmy się ku północnemu krańcowi skały. Dzięki temu dotarliśmy do dwóch punktów widokowych. Pierwszy znajdował się w obrębie Military Heritage Centre, drugi natomiast (w obrębie Farringdon Battery) kawałek dalej, obok wejścia do Great Siege Tunnels. Tunele niestety były już zamknięte późnym popołudniem. Nie mogliśmy więc zajrzeć do ich wnętrza. Za to jak z lotu ptaka podziwialiśmy gibraltarskie lotnisko oraz… znajdujący się u podnóża skały cmentarz.

Angielski obiad

Asfaltową szosą zeszliśmy do miasta, mijając po drodze City Under Siege Exhibition (również zamknięte późnym popołudniem) oraz Moorish Castle. Generalnie ciężko jest zaliczyć wszystkie, znajdujące się w obrębie skały atrakcje. W szczególności poruszając się pieszo. Oczywiście pewnie mogliśmy zaplanować krótszy trekking, by skupić się nieco bardziej na zwiedzaniu. Ale wtedy nie zaliczylibyśmy wędrówki malowniczą trasą Mediterranean Steps, która okazała się jednym z większych zaskoczeń naszego pobytu na Gibraltarze. W zapadającym zmierzchu zeszliśmy więc do miasta i udaliśmy się na obiad do restauracji The Clipper. Dlaczego akurat do niej? Bo działała i miała dobre recenzje. W niedzielę, na dodatek w niskim sezonie, większość lokali gastronomicznych była zamknięta. Na szczęście The Clipper, mimo mocnego oblężenia turystów i miejscowych, mógł nam zaoferować chociaż stolik na zewnątrz. Marek skusił się na fish&chips, ja natomiast na danie vege. Do tego dwa, lokalne piwka i można uznać, iż zaliczyliśmy angielski obiad lub jak kto woli kolację.

Powrót do kampera

Do pozostawionego na hiszpańskim parkingu kampera wróciliśmy oczywiście tą samą drogą, czyli przez miasto i lotnisko. Przed opuszczeniem Gibraltaru zrobiliśmy jeszcze szybkie zakupy w sklepie Eroski Center (można np. zaopatrzyć się w nim w cheddara, piwko czy jakieś nieco bardziej wymyślne słodycze, ale też oczywiście we wszystkie, podstawowe produkty; ceny umiarkowane lub nieco wyższe). Po przekroczeniu granicy skierowaliśmy się od razu do kampera. Początkowo planowaliśmy przejechać na dziką miejscówkę noclegową położoną kilkadziesiąt kilometrów dalej. Ale prognozy pogody do tego nie zachęcały. Dlatego postanowiliśmy zostać na miejscu, by jeszcze rano zrobić szybki serwis kampera.

Gibraltar – nasze wrażenia

Wizyta na Gibraltarze była bez wątpienia najjaśniejszym punktem naszego andaluzyjskiego road tripu. Eksplorowaliśmy go w naszym stylu, czyli aktywnie, z nastawieniem na przyrodę czy punkty widokowe. Ale musimy przyznać, iż gdy do tych elementów dodało się możliwość zwiedzania wojskowych umocnień czy zabudowań, to otrzymaliśmy niesamowicie ciekawą i różnorodną wycieczkę. I według nas na Gibraltar warto mieć jednak dwa dni. W szczególności, jeżeli podobnie jak my, chcielibyście go eksplorować na piechotę. Ciekawych tras i szlaków jest tam sporo. Dodatkowo znajdziecie w obrębie skały masę atrakcji historycznych. Nam nie wszystkie udało się zobaczyć, w szczególności w północnej części The Rock i to dla nich chętnie byśmy tam wrócili. Również panujący tam klimat i różnorodność całego Gibraltaru sprawiają, iż jest to miejsce, obok którego nie da się przejść obojętnie. Dlatego gorąco polecamy Wam ten zakątek Europy, w szczególności jeżeli planujecie objazd Andaluzji.

Post Gibraltar – jednodniowa, trekkingowa wycieczka pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.

Idź do oryginalnego materiału