Chwile grozy podczas lotu na paralotni. "Zauważyłem coś dryfującego po niebie"

gazeta.pl 1 miesiąc temu
Pewien paralotniarz na własnej skórze przekonał się, jak niebezpieczne mogą być... urodzinowe dekoracje. Gdy latał 450 metrów nad ziemią, w jego stronę zaczął sunąć dziwny obiekt. Było o krok od tragedii.
Czasami zdarza się, iż jedna niepozorna czynność, dosłownie ułamek sekundy, mogą zaważyć o całym czyimś życiu. Doskonale wiedzą o tym sportowcy docierający na metę drudzy, depcząc po piętach zwycięzcy, oraz miłośnicy sportów ekstremalnych, którzy zawsze muszą dokładnie przemyśleć każdy następny krok. Tu nie ma miejsca na dłuższe zastanowienie, ani pomyłkę. Przekonał się o tym paralotniarz, choć w jego przypadku niebezpieczeństwo przyszło z zupełnie nieoczekiwaniej strony.


REKLAMA


Zobacz wideo Lotnisko w Katarze zachwyca. Przepych, drogie marki i... park


Czy lot paralotnią jest niebezpieczny? Takiej przeszkody się nie spodziewał
Gdyby nie dowód w postaci nagrania z lotu, prawdopodobnie trudno byłoby uwierzyć w to, co wydarzyło się Michaelowi, miłośnikowi paralotniarstwa. Od tragedii dzieliła go dosłownie sekunda. Wszystko z powodu niespodziewanego obiektu, który pojawił się na torze lotu. Był nim... balon. - Krótko po starcie zauważyłem coś dryfującego po niebie. Najpierw pomyślałem, iż to inny pilot, potem, iż może to duży ptak, a kiedy podleciałem bliżej, okazało się, iż to zbłąkany urodzinowy balon z cyfrą 6 - powiedział w rozmowie z portalem dailydot.com.


Na nagraniu opublikowanym na TikToku (został obejrzany ponad 4,6 mln razy) widać, jak mężczyzna latał w przestworzach, gdy nagle na jego drodze pojawiła się niecodzienna przeszkoda. Choć udało mu się ją kopnąć, dzięki czemu nieco zmieniła tor lotu, ostatecznie i tak zaplątała się w linki spadochronu, tzw. risery, co stworzyło wyjątkowo niebezpieczną sytuację. W tamtej chwili Michael znajdował się 450 metrów nad ziemią i istniało ryzyko, iż balon jeszcze bardziej wplącze się w linki lub inne części sprzętu, co sprawi, iż dojdzie do tragedii. Nie pozostało mu więc nic innego, jak spróbować wrócić. Na szczęście wszystko się udało i mężczyzna bezpiecznie wylądował.


Najdziwniejsze sytuacje na paralotni. "Krowy ukradły mi sprzęt"
W rozmowie z serwisem nypost.com Michael przyznał, iż lata od sześciu lat, ale to był pierwszy raz, gdy spotkało go coś tak ekstremalnego. Podzielił się też inną, zaskakującą historią. - Najbardziej szaloną rzeczą, jaka przydarzyła mi się do tej pory, było to, iż krowy ukradły mi sprzęt i musiałem przebiec prawie 3 km, żeby go odzyskać - zdradził. Co do historii z balonem, podsumował ją krótko. - Teraz wisi w moim salonie, a na silniku paralotni namalowałem sobie mały znak balkonowej zdobyczy, jako żartobliwe trofeum - powiedział. Leciałe/aś paralotnią? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału