**Gdzie jest miłość?**
Byłam wesołą, energiczną, sympatyczną dziewczyną. Wokół mnie zawsze kręciło się mnóstwo chłopaków. Nie spieszyłam się, wybierałam. Ale im starsza się stawałam, tym moje wymagania wobec przyszłego partnera rosły.
Mama się mną samotnie zajmowała. Wiedziałam, co to znaczy liczyć każdą złotówkę. Nie miałam wielu rzeczy, które miały moje koleżanki. Postanowiłam, iż wyjdę tylko za kogoś zamożnego.
I wtedy spotkałam mężczyznę swoich marzeń – inteligentnego, przystojnego, odnoszącego sukcesy, z pieniędzmi, własnym mieszkaniem i samochodem. O czym jeszcze marzyć? Książę, jednym słowem. Oczywiście, zakochałam się. Byłam ładna, ale niczego poza sobą nie wnosiłam do związku. Młodość i uroda też są towarem, tylko jeszcze tego nie rozumiałam.
Zakochałam się. Trudno się nie zakochać, gdy jesteś obsypywana uwagą, wszystkie zachcianki ci spełniają, a wokół ludzie patrzą z zazdrością.
Zaprowadziłam wybranka do domu, by poznał mamę. Byłam pewna, iż nie może jej się nie spodobać. Każda matka przecież chce dla córki najlepszego. A co może być lepszego? Życie jak u Pana Boga za piecem. O takim mężu się tylko marzy. ale gdy wyszedł, mama wyraziła zupełnie inną opinię.
— Tak, to porządny kandydat. Tylko nie wiem, co w tobie widzi. Jesteś młoda i ładna, ale takich jak ty jest mnóstwo. Dlaczego wybrał właśnie ciebie? Och, córko, lepiej byłoby, gdybyś wybrała kogoś skromniejszego. Jesteście z różnych światów. Do tego jest od ciebie znacznie starszy. Pewnie był żonaty, ma dzieci. Nie rób takiej miny. Wydaje ci się, iż to nie ma znaczenia dla szczęścia. Zapamiętaj moje słowa – nie będziesz z nim szczęśliwa.
— Zobaczymy — odparłam dumnie. — A z żoną rozwiódł się dawno. Syn mieszka za granicą.
— Będziesz musiała się bardzo starać, żeby spełnić jego oczekiwania. Pamiętasz historię o Kopciuszku? Książę zakochał się w niej na balu, gdy była w pełnej krasie. Tylko w bajce zrobił z niej księżniczkę, nie zwracając uwagi na jej przeszłość. O czym ty z nim będziesz rozmawiać? Ty o gotowaniu i sprzątaniu, a on o sprawach państwowych? Macie różne tematy, zainteresowania, cele. I któregoś dnia i tak wybierze sobie równą sobie – niekoniecznie z własnej woli, społeczeństwo go do tego zmusi. Będzie cię krytykował. Jesteście zbyt różni — westchnęła mama. — Pobawi się tobą i porzuci.
— Nie spodziewałam się tego po tobie, mamo. Myślałam, iż się ucieszysz. A ty zawsze niezadowolona. No i co? Nie wychodzić za mąż? Bać się, iż zostawi?
— Nie jestem przeciwko, tylko… — zaczęła mama, ale ją przerwałam.
— Wyjdę za zwykłego faceta, takiego jak ja. Czy to gwarantuje, iż się nie rozwiedziemy? Nie odradzaj mi, mamo, postanowiłam. Będę szczęśliwa, dopóki będę. Chociaż doświadczę życia bez myślenia o pieniądzach.
— Może masz rację — poddała się mama. — Daj Boże, żeby to szczęście trwało jak najdłużej — westchnęła.
Schlebiało mi, iż kobiety zerkały na Michała, rzucając mi zazdrosne spojrzenia. Przyjeżdżał po mnie do pracy, a koledzy wykręcali karki, patrząc za nami. Ale wybrał mnie, więc musi kochać. A miłość pokrywa wszystkie nierówności i nieścisłości. Co tam mówił święty apostoł o miłości?
Michał zrobił mi piękne oświadczyny, podarował pierścionek z diamentem – nie jakiś malutki, ale całe siedem karatów, oszałamiająco piękny i drogi. Głowa mi się kręciła od miłości i szczęścia. Nie, u nas będzie inaczej, nie tak, jak obawiała się mama. Byłam tego pewna.
Nadszedł czas wyboru białej sukni. Czekałam na ten moment, przeglądałam strony, rozglądałam się. Ale ceny mnie przerażały. Umówiliśmy się, iż w weekend pójdziemy do salonu ślubnego. ale w ostatniej chwili Michała zatrzymały sprawy biznesowe. Dał mi kartę, żebym kupiła najpiękniejszą suknię i nie oszczędzała.
Nie zabrałam mamy. Przyzwyczajona do oszczędzania, tylko wzdychałaby i łapała się za serce na widok cen. A bliskiej przyjaciółki, która pomogłaby mi wybrać, nie miałam. Poszłam sama.
Gdy zobaczyłam rzędy śnieżnobiałych sukien, na moment zamarłam, jakbym weszła do bajki. Tak właśnie wyobrażałam sobie swoją przyszłość. Ale patrząc na cenę pierwszej lepszej sukni, poczułam dreszcz. Nie zarabiałam tyle przez trzy miesiące. PoczW końcu zrozumiałam, iż prawdziwa miłość nie przychodzi z pieniędzmi ani prestiżem, ale z wzajemnym zrozumieniem i szczerością, której tak długo szukałam.