«Gdyby był trochę bogatszy, z pewnością mogłabym się w nim zakochać» – myślała ona.

newskey24.com 1 tydzień temu

„Jaki przystojny się zrobił. Gdyby miał trochę więcej pieniędzy, pracował w prestiżowej firmie, pewnie bym się w nim zakochała” — pomyślała Weronika.

„No, Kuba, zostajesz za mnie. jeżeli będą problemy, dzwoń. Nie odlatuję na Marsa, będę dostępny” — powiedział Marek, wyciągając rękę do swojego zastępcy i przyjaciela.

„Jasne, nie martw się. A tak w ogóle, nie powiedziałeś, gdzie jedziesz na urlop. Na Malediwy czy do Turcji?” — Kuba uścisnął jego dłoń.

„Nie mówiłem? Jadę do matki. Trzeba naprawić dach, ogrodzenie. Wcześniej ojciec zajmował się domem, ale po jego śmierci wszystko zaczęło się sypać. Nie pamiętam, kiedy ostatnio siedziałem z wędką nad rzeką.”

„Ja nigdy nie byłem na rybach. Typowy miejski człowiek. Trochę ci zazdroszczę” — westchnął Kuba. „Jak wrócisz, opowiesz” — krzyknął za odchodzącym Markiem.

Ciesząc się, iż jutro rano będzie już daleko od hałaśliwego i zakurzonego miasta, przytuli matkę i wdycha świeże powietrze dzieciństwa, Marek jechał do domu z uśmiechem.

Wychował się w małej wiosce. Matka była nauczycielką, ojciec pracował jako budowlaniec. Marek często pomagał mu na budowie, nauczył się wielu rzeczy. Ojciec marzył, iż syn pójdzie w jego ślady. Ale Marka fascynowały samochody, komputery, nowe technologie. Uczył się łatwo. Gdy skończył szkołę, oznajmił, iż we wsi nie ma przyszłości, chce pojechać do Warszawy i osiągnąć więcej niż bycie budowlańcem, jak chciał ojciec.

„Jak to nie ma przyszłości? Wieś się rozwija, budowlańcy zawsze będą potrzebni. Głodu nie zaznasz. Chcesz, postawimy ci nowoczesny dom? Ożenisz się, dzieci będą miały gdzie biegać” — przekonywał ojciec.

„Za wcześnie na myślenie o żonie. Najpierw muszę stanąć na nogi” — machał ręką Marek.

Ojciec się denerwował, kłócili się. Matka cierpliwie go uspokajała i wspierała syna.

„Nie podcinaj mu skrzydeł. Niech spróbuje. Jest mądry, jeszcze będziemy z niego dumni” — przekonywała ojca.

Rodzice dali mu pieniądze na początek i wysłali go podbijać stolicę. Marek studiował i pracował na budowie. Z czasem osiągnął wszystko, co zamierzał.

W szkole kochał się w Weronice, roześmianej dziewczynie z zadartym noskiem. Nie była geniuszem, marzyła o zostaniu fryzjerką, otwarciu własnego salonu. Każde z nich miało swoje marzenia. Rozjechali się w różne strony, mając nadzieję, iż kiedyś się spotkają.

Gdy Marek przyjeżdżał na wakacje, okazywało się, iż Weronika już wyjechała.

Mógł pójść do jej matki i poprosić o numer telefonu, adres, ale tego nie zrobił. Miłość przeszkadzałaby w spełnianiu marzeń. A jeżeli by się pobrali, pojawiłyby się dzieci, trzeba byłoby zarabiać na chleb, a nie dążyć do celu. Nie, najpierw musiał osiągnąć wszystko — założyć firmę, kupić samochód, zbudować dom, a dopiero potem…

„Uważaj, czas ucieka. Weronika może na ciebie nie czekać” — mawiał ojciec.

„Nic straconego, są inne dziewczyny” — odpowiadał Marek.
Ale inne go nie interesowały.

Teraz Marek miał wszystko, o czym marzył. Piękny dom w prestiżowej dzielnicy, drogi samochód, firmę przynoszącą dochód. Mógł pomyśleć o żonie. Bywały kobiety, ale chciały go razem z domem, samochodem, pieniędzmi. A on pragnął, by kochały go dla niego samego.

Przyjeżdżając do rodziców, w tajemnicy liczył, iż spotka Weronikę. Opowiadał im o sobie oszczędnie. Żyli skromnie, bez luksusów, zarabiając uczciwą pracą. Tego samego oczekiwali od syna. Gdy mówił o sukcesach, ojciec marszczył brwi, a matka mrugała z niepokojem. Jak można uczciwie zarobić na mieszkanie w Warszawie, dom?

„Łamiesz prawo? Czy tego cię uczyliśmy? Lepiej byś pracował na budowie, niż mieli się za ciebie wstydzić” — mruczał ojciec.

Dl„Może następnym razem powiem jej prawdę” — pomyślał Marek, patrząc w okno pociągu, a Weronika w tym samym momencie westchnęła cicho, myśląc o nim, gdy przycinała pasma włosów swojej klientki.

Idź do oryginalnego materiału