*”Jaki on przystojny. Gdyby tylko był trochę bogatszy i pracował w prestiżowej firmie, pewnie bym się w nim zakochała” – pomyślała Weronika.*
– No więc, Krzysiek, zostajesz za mnie. jeżeli będą problemy, dzwoń. Nie lecę na Księżyc, będę w kontakcie – powiedział Marcin, wyciągając rękę do swojego zastępcy i przyjaciela.
– Jasne, nie martw się. A tak nawiasem mówiąc, nie powiedziałeś jeszcze, dokąd jedziesz na urlop. Na Malediwy czy do Turcji? – Krzysiek uścisnął jego dłoń.
– Nie mówiłem? Do matki. Trzeba naprawić dach, ogrodzenie poprawić. Kiedyś ojciec dbał o dom, a jak odszedł, to co chwila coś się wali. Nie pamiętam, kiedy ostatnio siedziałem z wędką nad rzeką.
– Ja nigdy choćby nie byłem na rybach. Mieszczuch z krwi i kości. Trochę ci zazdroszczę – westchnął Krzysiek. – Jak wrócisz, opowiesz – dodał, patrząc na odchodzącego Marcina.
Ciesząc się, iż już jutro rano będzie daleko od hałaśliwego, zakurzonego miasta, iż przytuli matkę i odetchnie świeżym powietrzem dzieciństwa, Marcin jechał do domu z uśmiechem na twarzy.
Wychował się w małej wsi. Matka była nauczycielką, ojciec pracował na budowie. Marcin często pomagał tacie, umiał naprawić wszystko. Ojciec marzył, iż syn pójdzie w jego ślady. Ale Marcina fascynowały komputery, nowe technologie. Uczył się łatwo. Kiedy skończył szkołę, oznajmił, iż we wsi nie ma perspektyw – chce jechać do Warszawy i osiągnąć więcej, niż bycie zwykłym budowlańcem.
– Jak to nie ma perspektyw? Wieś się rozwija, budowlańcy zawsze będą potrzebni. Głodu nie zaznasz. Chcesz, postawimy ci dom? Ożenisz się, dzieci będą miały gdzie biegać – przekonywał ojciec.
– Za wcześnie na żonę. Najpierw muszę stanąć na nogi – machnął ręką Marcin.
Ojciec się irytował, kłócili się. Matka cierpliwie go uspokajała i wspierała syna.
– Nie podcinaj mu skrzydeł. Niech spróbuje. Mądry chłopak, jeszcze będziemy z niego dumni – przekonywała ojca.
Rodzice dali mu trochę pieniędzy na start i wypuścili w świat. Marcin studiował i dorabiał na budowie. Z czasem osiągnął wszystko, o czym marzył.
W szkole kochał się w Weronice, śmiesznW szkole kochał się w Weronice, śmiesznŚlicznej dziewczynie o zadartym nosku, która nie sięgała gwiazd, ale marzyła o własnym salonie fryzjerskim – każdy miał swoje plany, więc rozjechali się w różne strony, licząc, iż kiedyś jeszcze się spotkają.