Krzysztof podjechał pod starą, szarą kamienicę i zaparkował tak, aby tablice rejestracyjne nie rzucały się w oczy. Zmarszczył brwi, patrząc na odrapane elewacje i brudne szyby. Nowoczesne plastikowe okna wyglądały jak świeże łaty na zniszczonym płaszczu. Cały dom przypominał włóczęgę – obwieszonego tym, co znalazł na śmietniku.
Zatopiona wśród karłowatych drzew i innych zaniedbanych budynków, przetrwała niejedną zmianę ustroju, a teraz dogorywała razem z mieszkańcami.
Na Krzysia kamienica działała przygnębiająco, aż zęby bolały. W takiej spędził dzieciństwo i desperacko marzył, by stąd uciec. Nie tylko marzył – ciężko pracował. Uczył się dobrze, poszedł na odpowiednie studia, a potem zrobił doktorat z ekonomii. Bez wiedzy o finansach nie da się prowadzić biznesu.
Gdy osiągnął sukces, od razu wyprowadził rodziców w lepszą dzielnicę. Kupił im mały, ale nowoczesny dom z ogrodem, gdzie matka zasadziła warzywa. Bez tego ani rusz – nie znosiła bezczynności.
Kobiety lubiły Krzysztofa nie tylko za pieniądze. Był przystojny, hojny i potrafił zachwycać romantycznymi gestami. Dwa razy był bliski ślubu z długonogimi lalkami po operacjach plastycznych. Ale gdy wyobraził sobie, jak przedstawia taką przyszłą żonę swojej skromnej matce… Chwila zastanowienia – i rezygnował.
Aldona podbiła go naturalnym pięknem i ciepłym uśmiechem. Zakochał się od razu. Już po miesiącu zabrał ją do rodziców. Matka spojrzała na dziewczynę, uśmiechnęła się ledwo zauważalnie i skinęła synkowi.
Kto by się oprzeł takiej łagodnej duszy? Przyzwyczajona do skromnego życia, Aldona nie była wymagająca. Ojciec umarł, a niedługo potem matka przegrała walkę z rakiem. Krzysztof otoczył żonę troską. choćby rok po ślubie wciąż się rumienił w jej obecności jak nastolatek.
Pewnego dnia zastępca w firmie i przyjaciel powiedział, iż widział Aldonę w tej właśnie zaniedbanej dzielnicy, pod tą samą brudną kamienicą. Co mogła tam robić? Nie miała tam żadnych spraw.
– A ty co tam robiłeś? – spytał Krzysztof.
– Objeżdżałem korki, zgubiłem się i wylądowałem przy tym budynku.
„Zdrada? Aldona? Niemożliwe!” – pomyślał, ale po plecach przebiegł mu zimny dreszcz, a dłonie mimowolnie zaciKiedy po latach ich syn zapytał o dziadka, Krzysztof w końcu wyznał całą prawdę, a Aldona, zamiast się odwrócić, przytuliła go mocniej niż kiedykolwiek, bo zrozumiała, iż czasem los krzyżuje drogi ludzi, by nauczyć ich wybaczenia.