Zakończono już zbiory zbóż w Świętokrzyskiem, a podsumowaniem sezonu były Dożynki Województwa Świętokrzyskiego, które w minioną niedzielę, 7 września, odbyły się w Parku Etnograficznym w Tokarni. Żniwa zakończono na czas, bo 8 września, w święto Matki Boskiej Siewnej, na wsi rozpoczyna się nowy sezon w rolnictwie.
Jak wyjaśnia etnolog: – W kulturze ludowej naszej ziemi, w tym dniu należało zasiać choćby niewielki kawałeczek pola, aby zapewnić sobie błogosławieństwo Matki Boskiej, która jest patronką zasiewów ozimin i jesiennych prac polowych. Wierzono, iż właśnie wtedy Matka Boska przechodzi przez zasiane pola i błogosławi je, dzięki czemu przyszłoroczne plony będą obfite.
– Do porcji przeznaczonej do siewu dodawano ziarno wyłuskane z kłosów święconych w bukietach w święto Matki Boskiej Zielnej, ziele poświęcone w oktawę Bożego Ciała, ziarno z wieńców dożynkowych oraz bazie z palm wielkanocnych. Zawsze ziarno przeznaczone na zasiew kropiono wodą święconą. Każdy szanujący się świętokrzyski chłop po powrocie z mszy świętej zdejmował buty, onuce, czapkę i sukmanę, zakładał na ramię torbę z ziarnem i stając u szczytu staja, kreślił w powietrzu znak krzyża ze słowami „W imię Boże”. Przy pierwszym rozrzucie ziarna pierwsze garście także rzucał na krzyż. Wszystko to miało na celu zabezpieczenie zasiewu przed szkodnikami, złymi lichami, demonami, niesprzyjającą pogodą, chorobami i pożarem. Pierwsze garście ziarna sypano na krzyż, a w pierwszą bruzdę obsiewanego pola kładziono pajdy chleba, a choćby całe jego bochenki, co miało zapewnić dobre plony i chronić przed głodem na przednówku – wyjaśnia świętokrzyskie zwyczaje dr Alicja Trukszyn.
I dodaje: – Ponieważ dzień ten był symboliczną granicą między cyklami, wierzono, iż aby zebrać obfite plony nie powinno się siać przed tym świętem. Wiara ta została zachowana w wielu przysłowiach:
„Gdy o Matce Bożej zasiano, to ani za późno, ani za rano”.
„Na Siewną zacznij siać żyto, będziesz miał chleb na siebie i na parobka myto”.
8 września regulował nie tylko czas siewu, ale nakazywał także inne prace, które w tym czasie powinny być rozpoczęte. Należało zebrać len i go wymoczyć, by oddzielić włókno od zdrewniałej łodygi.
– O tym wspomina porzekadło: „Na Matkę Boską Siewną zła to gospodyni, która lnu z wody nie wyczyni”. Zbierano pozostałe na polach i w lesie zioła, resztki zbóż i kwiaty ogrodowe, wiązano je w snopeczki i zanoszono do kościoła, gdzie były święcone. Ususzone snopeczki miały swoje magiczne przeznaczenie. Gdy w domu rodziło się dziecko, brano kilka wiązeczek i kładziono mu pod poduszeczkę, by na nich spoczywała jego główka. Tenże rytuał miał zapewnić niemowlęciu ochronę. Kiedy dziewczyna brała ślub, wkładała ździebełko snopeczka w trzewiki, zaś żeniący się mężczyzna wkładał w kieszonkę kamizelki – co miało go ochronić przed wszelaką pokusą – wyjaśnia Alicja Trukszyn.