Młody człowieku, zahaczyłeś moje auto! – na chodniku stała smukła kobieta otulona w biały kożuch.
– Trzeba było zaparkować porządnie – burknął Jakub. – Kupuje się prawo jazdy, a potem robi się zagrożenie na drodze. W ogóle to kobiety nie powinny mieć prawa jazdy!
– Widzisz te zaspy? Gdzie miałam zaparkować, twoim zdaniem? Na tę górę? – kobieta wskazała smukłymi palcami na wielki śnieżny wał. – Dzwonię po policję!
Zapał Jakuba gwałtownie zgasł. W tym miesiącu już dostał mandat za przekroczenie prędkości, a teraz jeszcze to.
– Ja też wjechałem w zaspę. Zrozum, to nie było celowe.
– I co proponujesz? – spytała zimno.
– Załatwmy to między nami.
– Nie. To kwestia zasad. Jestem przeciwko mizoginii.
– Przeciwko czemu?
– Przeciwko nienawiści do kobiet!
– Dobrze, przyznaję, iż byłem nie w porządku – warknął przez zęby Jakub. – Zapłacę za tę… rysę. I dołożę za stres. Ile chcesz?
Po długich negocjacjach kobieta w końcu ustąpiła. Jakubowi wydawało się nawet, iż celowo przeciągała rozmowę, żeby wyciągnąć więcej pieniędzy. Ostatecznie przekazał jej sporą sumę, by uniknąć kłopotów.
Jakub westchnął ciężko. Znów był na minusie. A dziś u Oli urodziny, a on choćby nie kupił prezentu.
Otworzył aplikację bankową, by upewnić się po raz kolejny: na koncie zostało zaledwie trzysta złotych. Do wypłaty jeszcze tydzień. Nie miał wyjścia – musiał pożyczyć. Zadzwonił do najlepszego kumpla.
– Stary, sam jestem na razie na lodzie – odparł Krzysiek. – Po co tyle jej dałeś? Widać, iż babka ma kasę. Z takimi tylko przez policję. Albo mogłeś załatwić sprawę przez europejskie oświadczenie. Szybko, a ubezpieczyciel sam by wycenił szkodę. Przecież nie uciekłeś z miejsca zdarzenia.
– No bo myślałem sprzedać wóz. A jak policja wpisze rysę do bazy, to potem tłumacz się ludziom, iż auto nie było w wypadku. A oni zawsze to liczą jako kolizję. Nie znasz kogoś, kto mógłby pożyczyć? Na tydzień. U Oli urodziny. Nie wypada bez prezentu, sam rozumiesz.
– No tak, do takiej jak Ola nie przyjdziesz z samą kartką – zaśmiał się Krzysiek. – Ale nikogo nie znam, kto by dał. Sorry, bracie.
Jakub włożył telefon do uchwytu, uchylił okno i zamyślił się. Minęła już godzina, odkąd kobieta w białym kożuchu zniknęła za rogiem, a on wciąż siedział w samochodzie na tej pechowej parkingu. Naprawdę starał się jechać ostrożnie, ale koło wjechało na oblodzoną bryłę i auto mocno skręciło, zahaczając o sąsiedni samochód.
Wtedy Jakuba olśniło – przecież ma gdzieś zapomnianą kartę kredytową! Jak mógł o tym zapomnieć? Rozwiązanie przyszło niespodziewanie i chłopak ożył. Natychmiast pojechał do jubilera kupić te kolczyki, które wcześniej wypatrzył dla Oli.
Wieczorem Jakub stał przed drzwiami mieszkania, ale nie mógł się zebrać, by zadzwonić. Wspominał, jak poznał najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczynę, trzymając w dłoni mały bukiet róż. W kieszeni kurtki leżała elegancka pudełeczko z jubilerskiego sklepu.
Rok temu pierwszy raz podszedł do Oli, nie spodziewając się, iż ona odwzajemni jego uczucie. W końcu była z zupełnie innego świata – jej ojciec był współwłaścicielem jednego z największych centrów handlowych w mieście, a matka miała trzy salony kosmetyczne. Ola pochodziła z bardzo zamożnej rodziny. Rodzice kupili jej mieszkanie, przed drzwiami którego teraz stał Jakub, bojąc się wejść do środka.
– Wszystkiego najlepszego, kochanie! – Jakub od razu podał dziewczynie prezenty.
– Cześć! Dziękuję, mój jedyny – Ola pocałowała chłopaka w policzek. – O Boże, to te?
– Tak… – Jakub się zarumienił.
– Oszalałeś! Przecież one są drogie – szepnęła Ola, wyjmując z pudełka kolczyki. – Ale są przepiękne… Dziękuję!
I tak było za każdym razem. Choć Ola pochodziła z bogatego domu, zawsze liczyła pieniądze. Wolała robić zakupy w zwykłych sklepach i gotować w domu niż jadać w restauracjach. Dom też prowadziła sama, zleciła sprzątanie tylko raz – gdy złamała nogę.
Mimo to Jakub wciąż czuł, iż są z różnych światów. On pochodził z prostej rodziny, gdzie królowała galareta z kurzych łapek, a na urodziny robiono tort wątrobiany zamiast zwykłego.
– Mam nadzieję, iż nie masz nic przeciwko… Są goście – uśmiechnęła się Ola.
– Myślałem, iż już tłum się zebrał – zaśmiał się Jakub.
– Wiesz, iż nie lubię dużych imprez. Chodź, już nakryłam – Ola wzięła Jakuba za rękę i poprowadziła w stronę kuchni. – Mamo, tato, poznajcie. To mój Jakub.
Jakub zastygł, ale nie dał po sobie poznać zdenerwowania. Przywitał się z rodzicami Oli.
– Czemu mnie nie uprzedziłaś? – szepnął Jakub do ucha Oli. – Mogłem się przygotować…
– Nie martw się. Myślałam, iż już polecieli na wakacje, a oni zrobili mi niespodziankę. Pojawili się w drzwiach dwie godziny temu, wyobrażasz sobie? Wszystko będzie dobrze, są świetni.
– No tak – mruknął pod nosem Jakub.
Rodzice Oli wpatrywali się w niego, jakby chcieli go przeskanować. To nie było miłe uczucie.
– Opowiedz coś o sobie? Bo siedzimy jak obcy – powiedział ojciec z wymuszonym uśmiechem.
– Tak, chętnie posłuchamy – dodała matka.
– Opowiedzieć? Ja… Pracuję jako menedżer w banku. Skończyłem technikum ekonomiczne, potem poszedłem na studia. Ale zaoczne…
– Czy w bankach są teraz jakieś perspektywy? – matka odwróciła się do ojca, ignorując chłopaka.
– Są, ale bardzo ograniczone – odparł ojciec, patrząc na żonę i również nie zwracając uwagi na Jakuba.
– Nie zgadzam się – przerwał im Jakub. Rodzice Oli natychmiast odwrócili głowy, podobnie jak ona sama. – Za rok planuję zostać kierownikiem oddziału, a za trzy przejść na stanowisko regionalne…
– I jakie to perspek”Niech żyje szczęście i zrozumienie – choćby na stoku, na zwykłym kawałku linoleum, odnaleźli prawdziwą radość, ucząc się, iż najważniejsze są chwile spędzone razem, a nie pozory czy różnice między światami, z których pochodzą.”