Futro na talerzu: jak kontrowersje o kota zniszczyły miłość

polregion.pl 1 dzień temu

Sierść na talerzu: jak kłótnia o kota zniszczyła miłość

– Krzysztof, proszę cię ostatni raz! Zmień temat! Obiecałeś, iż nie będziesz więcej źle mówił o moim synu! – Agata starała się panować nad sobą, ale głos jej drżał.

– Nie mówię źle, tylko prawdę! – warknął Krzysztof. – Wisi na twojej szyi, a ty się tylko rozczulasz. Naprawdę nie widzisz, iż wychowujesz darmozjada?

– Powtarzam po raz ostatni: koniec tematu! – prawie krzyknęła Agata. – Mój syn jest studentem. Dopóki się uczy, będę go utrzymywać. Twojej zgody nie potrzebuję!

– Czyli moje zdanie nic nie znaczy? – oburzył się Krzysztof. – Tylko komplementy chcesz słyszeć? Nie, kochanie, musisz się ze mną liczyć!

– Nie muszę! – odcięła Agata. – jeżeli natychmiast nie zamkniesz się, wyjdę. Znowu! Dwa tygodnie temu przysiągłeś, iż więcej tego nie poruszymy. Zapomniałeś?

– Pamiętam! – ryknął Krzysztof. – Ale jak mam milczeć, gdy on się tak zachowuje? Dla niego ostatnią koszulę oddasz, a on choćby tego nie docenia!

– Kto ci powiedział, iż nie docenia? – Agata zatrzęsła się ze złości. – Wojtek mnie kocha i dziękuje za wszystko. Zamknij się, mówiłam! Koniec rozmowy!

Odwróciła się i wyszła do kuchni, by się uspokoić. ale Krzysztof, pałający gniewem, podążył za nią.

– Agata, choćby mnie nie wysłuchasz? – jego głos brzmiał niemal błagalnie. – Chociaż na to zasługuję!

– Najpierw wychowaj swoje dziecko, a potem się wypowiadaj! – odparła. – Twoje słowa to tylko puste frazesy zawistnika!

Krzysztof miał córkę z pierwszego małżeństwa, ale nie widział jej od ośmiu lat – matka wyjechała z dziewczynką do innego miasta, gdy ta miała zaledwie dwa lata.

– Zawistnika? – Krzysztof aż oniemiał. – Myślisz, iż zazdroszczę twojemu gagatkowi? Co za bzdury!

– Oczywiście, iż zazdrościsz! – rzuciła Agata. – On ma dopiero dwadzieścia lat, a ma wszystko, czego tobie brak!

– Co, mamusia wynajmuje mu mieszkanie i co dzień wpłaca pieniądze na konto? Mam mu tego zazdrościć? – zapytał sarkastycznie.

– Widocznie tak! – odcięła się. – Inaczej po co byś się tak unosił?

– Próbuję ci tylko wytłumaczyć, iż go rozpieszczasz! – nie ustępował.

– Chcę i mogę! To mój jedyny syn! – odparła Agata.

– No tak, bo jesteś milionerką! – drwił Krzysztof.

Kłótnia zaczęła się zupełnie inaczej. Agata choćby nie zauważyła, kiedy znowu wrócili do tematu Wojtka. Wcześniej było spokojnie – siedzieli przed telewizorem, oglądając reklamę. Pojawił się spot o fotelu masującym. Krzysztof zapalił się do pomysłu zakupu i znalazł choćby dobry model w atrakcyjnej cenie.

Agata nie sprzeciwiała się, ale przypomniała:

– Nie teraz, trochę później. Prosiłam, by wstrzymać się z większymi wydatkami, dopóki nie dostanę wynagrodzenia. Może będę musiała cię choćby pożyczyć.

Nigdy nie prosiła Krzysztofa o pieniądze. Zaległości w wypłatach zdarzały się rzadko, ale teraz akurat tak było. Agata pracowała zdalnie, wychodziła z domu tylko po zakupy. Całe dni spędzała, pisząc coś na laptopie, ale zarabiała dobrze – półtora raza więcej niż Krzysztof. Nie miliony, ale na czynsz, jedzenie i pomoc synowi starczało.

– Agata, nie uważasz, iż gdy brakuje pieniędzy, ktoś mógłby znaleźć dodatkową pracę? – zagaił Krzysztof.

– Mówisz o Wojtku? – zmarszczyła brwi. – Powiedziałam już: nie zgadzam się. Posłałam go na studia, nie do pracy na kasie!

– To facet! Powinien wiedzieć, iż pieniądze nie spadają z nieba! – oburzył się.

– Wie to i bez ciebie! – odcięła się.

– Nic nie wie, skoro wszystko mu podsuwasz pod nos! – nie dawał za wygraną.

– To nie twoja sprawa! Mam dość! – krzyknęła Agata.

Kłótnia ciągnęła się jeszcze pół godziny, aż wreszcie ucichła. Agata, próbując załagodzić atmosferę, poszła do kuchni, zaparzyła herbatę i zrobiła kanapki.

– Poczęstuj się – powiedziała, podsuwając talerz.

Krzysztof skrzywił się i odsunął go.

– Nie chce mi się… – zaczął, ale nagle coś zauważył. – Patrz! Sierść na talerzu! Ten twój kot mnie doprowadza! Dlaczego tyle tego? Sprzątasz w ogóle?!

– Sprzątam dwa razy w tygodniu! Częściej nie mam czasu! – odparła Agata, czując, jak złość znów narasta.

– Siedzisz w domu! Trudno wziąć mopa?! – rzucił.

– Nie „siedzę”! Pracuję i zarabiam więcej niż ty! – wybuchnęła.

Krzysztof zbladł. Myśl, iż jego kobieta ma lepsze zarobki, już go irytowała, a jej pogardliwy ton dolał oliwy do ognia.

– Czyli teraz to ja nie jestem facetem? – syknął.

– Nie mówiłam tego! – odcięła. – Wyprowadziłeś mnie z równowagi! Też chciałabym żyć w sterylnej czystości, gdyby ktoś za mnie sprzątał! To nie jest tylko kobiece zajęcie!

– A ja mówiłem, iż tylko kobiece? – burknął.

– Nie, ale ile razy ty sprzątałeś w tym mieszkaniu, odkąd tu razem mieszkamy? Ani razu! A to już pół roku! – przypomniała.

Krzysztof zamyślił się, próbując przypomnieć sobie choć jeden raz. Agata miała rację – cały ciężar sprzątania zwalił na nią, ale nie zamierzał się do tego przyznać.

– Och, jaka wymagająca! Zamieść podłogę to już wyczyn! – zadrwił. – A poza tym, ja tu nie śmiecę!

– Ja też nie! – odparowała. – Ale ty chcesz, żebym latała ze ścierką, myła okna dwa razy w tygodniu i odkurzała dwa razy dziennie! Od razu mówiłam, iż tak nie będzie!

Gdy Krzysztof zaproponował wspólne zamieszkanie, Agata jasno postawiła warunki: sprzątanie dwa razy w tygodniu, harmonogram. Reszta – nie jej sprawa.

– Nie wiedziałem, iż ten twój kot będzie zostawiać wszędzie sierść! – ciągnął.

– Nie zostawia! Szukasz jej pod lupą?! – oburzyła sięAgata odetchnęła z ulgą, wiedząc, iż najgorsze już za nią, a przed nimi z Wojtkiem czekało nowe, spokojniejsze życie.

Idź do oryginalnego materiału