Frytki, panierowane kurczaki, smażone warzywa – te potrawy mają w sobie coś, co zawsze kojarzy się z przyjemnością i prostotą. Przez lata unikałem ich przygotowywania w domu, głównie z powodu bałaganu, zapachu oleju i trudności w uzyskaniu idealnie chrupiącej tekstury. Wszystko zmieniło się, kiedy postanowiłem kupić własną frytownicę. Z pozoru proste urządzenie okazało się nie tylko wygodne, ale też dało mi zupełnie nowe spojrzenie na smażenie – takie, które nie kończy się chmurą tłuszczu w kuchni.
Nie wiedziałem zbyt wiele o modelach dostępnych na rynku, więc zacząłem przeglądać różne sklepy. Ostatecznie trafiłem na ofertę pod adresem:
https://multicook.zgora.pl/wyposazenie-kuchni/sprzety-kuchenne/frytownice
i tam właśnie znalazłem frytownicę, którą ostatecznie kupiłem. Nie była to żadna współpraca, po prostu zależało mi na solidnym sprzęcie, który poradzi sobie z codziennym użytkowaniem i nie zajmie połowy blatu w kuchni.
Redukcja tłuszczu a smak potraw
Jednym z moich największych obaw przy smażeniu w klasyczny sposób była ilość tłuszczu. Niezależnie od rodzaju oleju, zawsze miałem wrażenie, iż potrawy nim nasiąkają. Nowoczesne frytownice, szczególnie te z funkcją regulacji temperatury i precyzyjnego odprowadzania nadmiaru oleju, całkowicie zmieniły ten obraz.
Podczas pierwszych prób przygotowałem klasyczne frytki – cienko pokrojone ziemniaki, które po kilku minutach w rozgrzanym oleju wyszły dokładnie takie, jak chciałem: chrupiące na zewnątrz i miękkie w środku. Użyłem o połowę mniej oleju niż zwykle, a efekt był nieporównywalny z tym, co znałem wcześniej.
To właśnie wtedy zrozumiałem, iż dobra frytownica nie tylko smaży, ale też pozwala kontrolować ilość tłuszczu, co ma znaczenie nie tylko dla smaku, ale też dla zdrowia. Przy zachowaniu odpowiedniej temperatury – zwykle w granicach 170–180°C – produkty wchłaniają minimalną ilość oleju, a jednocześnie zachowują apetyczną, złotą barwę.
Ciekawe jest też to, jak bardzo temperatura wpływa na efekt końcowy. jeżeli jest zbyt niska, jedzenie chłonie tłuszcz. jeżeli zbyt wysoka – zewnętrzna warstwa się spala, a wnętrze pozostaje surowe. W nowoczesnych modelach regulacja jest na tyle precyzyjna, iż można smażyć choćby delikatne warzywa, ryby czy owoce morza bez ryzyka przypalenia.
Technologia smażenia a wygoda w codziennym użytkowaniu
Kiedyś frytownice kojarzyły mi się z ciężkimi, metalowymi urządzeniami, które trudno było czyścić. Współczesne modele są zupełnie inne – kompaktowe, ciche, często wyposażone w filtr przeciwzapachowy, który naprawdę działa. W moim przypadku to był ogromny plus, bo kuchnia w moim mieszkaniu jest otwarta na salon, więc każdy zapach natychmiast roznosi się po całym pomieszczeniu.
Pierwsze, co doceniłem, to łatwość czyszczenia. Większość części, takich jak kosz, misa czy pokrywa, można po prostu włożyć do zmywarki. Nie musiałem już przecierać tłustych powierzchni papierowym ręcznikiem ani walczyć z trudnym do usunięcia osadem.
Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła, była stabilność temperatury. Dawniej smażenie wymagało nieustannego kontrolowania ognia – zbyt duży płomień i wszystko się przypalało, zbyt mały i potrawa była nasiąknięta olejem. W przypadku mojej frytownicy ustawiam po prostu temperaturę i czas – urządzenie samo utrzymuje idealny poziom ciepła przez cały proces smażenia.
Niektórzy twierdzą, iż frytownica to zbędny sprzęt, bo można smażyć na patelni. Jednak po kilku tygodniach użytkowania widzę ogromną różnicę. Frytki, pierś z kurczaka, krewetki czy warzywa – wszystko wychodzi równomiernie usmażone, bez potrzeby obracania i bez ryzyka przypalenia.
Jak dobrać frytownicę do własnych potrzeb
Przed zakupem nie zdawałem sobie sprawy, iż istnieje tyle typów frytownic. Każdy model różni się nie tylko wyglądem, ale i funkcjonalnością.
1. Klasyczna frytownica olejowa
To najbardziej tradycyjny wariant – podgrzewany olej, koszyk na żywność i pokrywa. Klasyka, która wciąż ma swoich zwolenników. Ich zaletą jest prosty mechanizm działania i szybkie osiąganie wysokiej temperatury. jeżeli często smażysz mięso lub ryby, to rozwiązanie przez cały czas się sprawdza.
2. Frytownica beztłuszczowa
Ten typ zyskał popularność w ostatnich latach. Smaży gorącym powietrzem, a nie olejem. Efekt przypomina pieczenie z lekkim efektem chrupkości. Nie jest to dokładnie to samo, co tradycyjne smażenie, ale za to potrawy są lżejsze i mniej kaloryczne. Dla osób, które ograniczają tłuszcz, to świetna alternatywa.
3. Wielofunkcyjne modele z regulacją cyrkulacji powietrza
Niektóre frytownice łączą obie funkcje – klasycznego smażenia w oleju i beztłuszczowego pieczenia. Dla mnie to idealne rozwiązanie, bo lubię eksperymentować z różnymi technikami. W jednym urządzeniu mogę przygotować zarówno klasyczne frytki, jak i grillowane warzywa czy kawałki kurczaka bez panierki.
Na co zwracać uwagę przy wyborze frytownicy
Po kilku miesiącach użytkowania mogę z czystym sumieniem powiedzieć, iż na papierze wszystkie modele wyglądają dobrze, ale dopiero w praktyce widać różnice. jeżeli ktoś dopiero planuje zakup, warto zwrócić uwagę na kilka detali:
- Pojemność kosza – jeżeli gotujesz dla jednej lub dwóch osób, wystarczy 1,5–2 litry. Dla większej rodziny lepiej wybrać model 3–4-litrowy.
- Regulacja temperatury – niektóre modele mają tylko trzy ustawienia, inne pozwalają precyzyjnie ustawić temperaturę co 5°C.
- Filtr zapachowy – przydatny, jeżeli kuchnia jest otwarta.
- Demontowane elementy – znacznie ułatwiają czyszczenie.
- Moc urządzenia – im większa, tym szybciej się nagrzewa i krócej smaży.
- Okienko w pokrywie – pozwala obserwować proces smażenia bez otwierania urządzenia.
W moim przypadku wygrał kompromis – średnia pojemność, wysoka moc i prosta obsługa bez zbędnych funkcji. Z perspektywy czasu uważam, iż to był dobry wybór, bo urządzenie działa niezawodnie, a każda potrawa wychodzi powtarzalnie dobra.
Jak frytownica zmieniła moje podejście do gotowania
Nie jestem zawodowym kucharzem, ale lubię gotować. Smażenie zawsze uważałem za najbardziej kłopotliwą część przygotowywania posiłków – dużo sprzątania, zapach i ryzyko przypalenia. Frytownica sprawiła, iż te problemy praktycznie zniknęły. Teraz smażenie to po prostu kolejny etap gotowania, nie powód do irytacji.
Zacząłem też częściej eksperymentować. Oprócz klasycznych frytek próbowałem przygotować w niej pączki, tempurę, a choćby warzywne chipsy z jarmużu. Ku mojemu zdziwieniu, wszystko wychodziło dobrze już za pierwszym razem. Największy sukces? Domowe churrosy, chrupiące i złociste, które nigdy wcześniej mi się nie udały.
Kiedy dziś myślę o smażeniu, nie kojarzy mi się już ono z hałasem i zapachem rozgrzanego oleju. Raczej z ciepłem, rytuałem i satysfakcją, jaką daje domowe jedzenie przygotowane dokładnie tak, jak się lubi. A wszystko to dzięki temu, iż w końcu znalazłem sprzęt, który ułatwia życie, a nie je komplikuje.











