Fava jest najpopularniejszą grecką przekąską. Pysznie smakuje skropiona oliwą i posypana czerwoną cebulą, ale jest też doskonała z pomidorami i kaparami. W zasadzie jest dobra ze wszystkim, o czym przekonałem się, gdy w jednej z restauracji w Atenach dostałem favę z gulaszem z małych cebulek.
Wbrew nazwie jej bazą nie jest bób, mimo iż fava to bób po włosku i portugalsku (po hiszpańsku zaś habas). Grecka fava to jednak groszek, i to nie byle jaki. Fava Santorinis D.O.P, czyli chroniony unijnym prawem i specjalnym oznaczeniem gwarantującym najwyższą jakość, groszek rośnie na wyspie Santorini od ponad trzech i pół tysiąca lat. Wiemy o tym, bo ziarna zostały odnalezione w wykopaliskach archeologicznych. Uprawy rozpowszechniły się najpierw na innych cykladzkich wyspach, a niedługo potem w całej Grecji.
Fava w dzisiejszym rozumieniu jest potomkinią gęstej warzywnej zupy z groszku, która w chłodne miesiące pozwalała rozgrzać zziębnięte greckie ciała. Dziś, jako zimna pasta, bardzo często jest podawana w roli przekąski z ouzo, grecką anyżówką. Uwaga: najlepiej smakuje letnia!
Przepis na pastę z żółtego groszku pochodzi z książki „Ateny do zjedzenia”, wyd. Buchmann