Farbowanie włosów - Venita Trendy Cream | Mermaid Hair

wersquu.blogspot.com 7 lat temu

Ostatnie chwile wakacji trzeba dobrze wykorzystać, prawda ? Nie mogłam przyzwyczaić się do odbicia swoich włosów w lustrze, kiedy pozostałości po fioletowej farbie LORÉAL COLORISTA (TUTAJ - możecie zobaczyć, jak wyglądałam jako fioletowo-włosa) wypłukały się do końca, więc stwierdziłam, iż ostatnia półtrwała koloryzacja moich włosów w tym roku musi być naprawdę spektakularna.


Przyznaję, iż trochę czasu myślałam, co by na tych moich włosach znów stworzyć i stwierdziłam, iż kolejna jednokolorowa fryzura będzie po prostu się nudna. Dlatego też postanowiłam użyć aż trzech kolorków tonerów w kremie marki Venita - Trendy cream. Jest to koloryzacja półtrwała, utrzymująca się do dwóch tygodni i wypłukująca się z każdym kolejnym myciem głowy. Z tego względu produkt nie zawiera amoniaku, utleniaczy i PPD. Możecie być więc pewni, iż nie zniszczy wam włosów tak mocno, jak zwykła, trwała farba.


Z jedenastu dostępnych kolorków wybrałam, na sam czubek głowy - Intriguing Rose, o numerze 32; troszkę niżej - Cosmic Blue, o numerze 39 oraz na same końcówki Turquoise Wave, o numerze 38.


Na odwrocie opakowania każdego z tonerów znajduje się, według mnie bardzo przydatny obrazek, który informuje i pokazuje, w zależności od tego, jak bardzo ciemny jest kolor blondu na włosach, jaki odcień wybranej farby po koloryzacji otrzymamy. Niestety brunetki, szatynki i rudowłose mogą zapomnieć o "efekcie wow" bez rozjaśnienia włosów do przynajmniej ciemnego blondu.


W opakowaniu znajdziemy bardzo przydatną oraz naprawdę dobrze zaprojektowaną, pod względem wyglądu i treści instrukcję użycia tonera. Po skończonej koloryzacji nasze włosy zostaną dodatkowo wygładzone oraz odżywione, gdyż producent nie zapomniał załączyć odżywki, a choćby dwóch, dla osób z dłuższymi włosami.






Do pofarbowania moich włosów użyłam, zakupionych wcześniej w aptece rękawiczek lateksowych, gdyż te załączone przez producenta są mi o wiele za duże i często ześlizgują mi się z dłoni podczas koloryzacji, co czyni je bardzo niewygodnymi i niepraktycznymi. Grzebień to dla mnie również rzecz niezbędna, by w razie potrzeby delikatnie przeczesać lub rozczesać włosy. Tym razem nie użyłam farby w formie pianki, tylko kremu i jego konsystencja była znacznie cięższa i gęściejsza, a co za tym idzie także i trudniejsza do nakładania, więc przydała mi się również miseczka wyłożona folią, do wylania tonera.





Najtrudniejszym momentem farbowania było nakładanie farbki numer dwa, gdyż była najciemniejszą i najbardziej napigmentowaną wśród tych, których jeszcze użyłam. Dodatkowo, musiałam rozprowadzić ją tak, aby zmieszała się z wyżej nałożonym odcieniem - różowym, utworzyła ładne przejście, z koloru do koloru i nie porobiła brzydkich plam. Najjaśniejszy niebieski był chyba najłatwiejszy do nałożenia, gdyż wystarczyło położyć go tylko na same końcówki i delikatnie pomieszać z ciemniejszym jego odcieniem, umiejscowionym wyżej.




Tonery trzymałam na głowie około 20 minut, by efekt nie był bardzo intensywny, ale by był dobrze widoczny. Zaraz po spłukaniu produktu na włosy nałożyłam, załączoną przed producenta odżywkę i zostawiłam na 2-3 minuty, po czym spłukałam i wszystko wysuszyłam. Mnie w zupełności wystarczyła jedna saszetka, natomiast plusem jest to, iż producent pomyślał również o osobach z dłuższymi włosami i załączył dwie sztuki.




Mnie efekt naprawdę bardzo się spodobał ! Uwielbiam kolorowe włosy, które wyróżniają się na ulicy, ale ten trzy-kolorowy zestaw przeszedł sam siebie. Nigdy jeszcze nie używałam dwóch, a tym bardziej trzech tonerów na raz, ale muszę przyznać, iż takie połączenie daje o wiele bardziej spektakularny efekt. Przejścia w niektórych miejscach może nie są idealne, ale jestem z siebie zadowolona, bo kompletnie nie znam się na farbowaniu, a udało mi się wykonać całkiem niezłą robotę. Myślę, iż śmiało mogę określić siebie mianem kucyka pony lub syrenki. Tak też mogę nazwać tę koloryzację - Syrenkowe włosy/ Mermaid hair.



Tak prezentuje się moja fryzurka kilka dni po farbowaniu. Jak widać włosy nie są już tak bardzo napuszone, jak na zdjęciach zaraz po skończonej koloryzacji, gdyż umyłam je, jeszcze raz nałożyłam odżywkę i przede wszystkim nie suszyłam gorącym powietrzem z suszarki, które fatalnie działa na ich wygląd, powodując między innymi puszenie. Tonery nie zniszczyły moich włosów i nie poczułam, by cokolwiek zmieniły, co do ich kondycji.


Dla wytrwałych osób, które czytają "wypociny" innych do końca mam bardzo interesującą niespodziankę. Wraz z firmą Venita przygotowałam dla was trzy zestawy, składające się z produktów tej marki. Tak naprawdę każdy z biorących udział w rozdaniu, kto spełnił wszystkie wymagane punkty, określone przeze mnie może zostać wylosowany i zdobyć jeden z trzech zestawów z kosmetykami. Zasady są naprawdę proste, a nagrody interesujące i kuszące. Wystarczy:


Rozdanie zakończy się 15 września, o godzinie 22:00, a wyniki zostaną ogłoszone na moim
na drugi dzień.


Zapraszam was serdecznie do brania udziału w rozdaniu, gdyż spełnienie wszystkich wymagań nie zajmie wam dużo czasu, a możecie wygrać kilka bardzo dobrych produktów.


Zapraszam was również do obejrzenia filmiku na moim kanale:


Koniecznie dajcie znać, czy podobają się wam moje "syrenkowe włosy" oraz, czy odważylibyście się na zrobienie sobie takiej fryzurki ?




Zapraszam do pozostałych postów:
KAWIARNIA Z KOTAMI - CZY TO MOŻLIWE ?
VELVET TOP AND TRANSPARENT T-SHIRT
#ALIEXPRESS HAUL CZ.10

Idź do oryginalnego materiału