*„Facet jesteś czy kto?”*
– Znowu sąsiedzi z góry imprezują, już mnie to wkurza! Trzecia w nocy! – Kasia szarpnęła śpiącego spokojnie Darka. – Słyszysz? Darzą się jak opętani! Idź ich ucisz!
– Kasieńko, tak mi się dobrze spało… Jutro mam trasę – zamruczał półprzytomnie Darek. – Zaraz się rozchodzą, śpij.
Ale ledwo próbował się wygodniej ułożyć, żeby wrócić w objęcia Morfeusza, żona boleśnie szturchnęła go łokciem w żebra:
– *Facet jesteś czy kto?!* – warknęła. – Idź i ogarnij to towarzystwo! Jutro spotykam się z dziewczynami! Na złość przyjdzie Kinga i znowu będzie się chwalić nowymi ustami i „poprawionym” nosem! A ja co? Mam się pokazać z opuchniętą gębą od nieprzespanej nocy? Kinga już po trzydziestce, a nie ma ani jednej zmarszczki!
– Bo jej mąż jest chirurgiem plastycznym, nie kierowcą tirów, Kasieńko – próbował ją udobruchać Darek. – A ty i bez kaczych dziobów jesteś piękna. Poza tym, i tak nie wychodzisz z salonów kosmetycznych, możnaby powiedzieć, iż masz tam meldunek.
Ale Kasia wściekła się jeszcze bardziej. Usiadła na łóżku i rzuciła mu spojrzenie, którym mogłaby ściąć dąb:
– Żartujesz sobie?! Dwa razy w tygodniu u kosmetyczki to według ciebie luksus? Też chcę takie usta i nos! A futro? Kiedy w końcu kupDarek spojrzał na nią, westchnął głęboko i powoli wyszedł z mieszkania, by w końcu spełnić żądanie żony, choć w głębi duszy już wiedział, iż to nie ona, ale cierpliwa i wierna pielęgniarka Monika, która zawsze go wspierała, jest kobietą jego życia.