- Czym się martwisz Łuczku?
- Nie wiem jaki w-f wybrać na studiach…
- Czyli studia już wybraliśmy?
- Tak… Ale teraz patrzę na w-f. Nie wiem czy się dostanę na pilates, bo jest mało godzin, więc chyba na wszelki wypadek zapiszę się na „zdrowy kręgosłup”.
- To rzeczywiście dramat 🙂 A jak tam nauka do matury?
Weszłam wczoraj na dziennik Mieszka, co to na niego wchodzę ostatnio często, bo czekam na pismo ze szkoły. I odkryłam, iż młody został wytypowany do reprezentowania swojej klasy na spotkaniu w innej szkole o Erasmusie. Ja go jeszcze choćby nie zgłosiłam do programu (zresztą cały czas nie wiem czy się zgłosimy, bo mamy średnie warunki lokalowe do przyjęcia jakiegoś dzieciaka), a on już został wybrany. On i dziewczynka z Wietnamu, dla której angielski jest adekwatnie językiem pierwszym. Bardzo jestem dumna, młody w środę nie ma lekcji, bo będą gdzieś tam jechać, by reprezentować jacy to są fluent w języku Szekspira! Dla równowagi sukcesów ciemne rzeczy wyprały mi się z papierową chusteczką i wszystko będę musiała rolować No cóż, sezon chusteczkowej czujności rozpoczęty!