Dziewczyna na krawędzi: decyzja, która może zmienić wszystko…

twojacena.pl 2 dni temu

Dziewczyna stała po drugiej stronie barierki. Nie było wątpliwości, iż zamierza skoczyć z mostu…

Na samym początku nocnego dyżuru karetka przywiozła młodego mężczyznę. Jego samochód zderzył się z SUV-em na skrzyżowaniu. Po wielogodzinnej operacji pacjenta przewieziono na OIOM, a chirurg Elżbieta Kowalska w pokoju lekarskim notowała przebieg zabiegu.

„Kawa, Elżbieto.” – Doświadczona pielęgniarka, Anna Nowak, postawiła na skraju stolika kubek z parującym napojem.

„Dziękuję. Gdy tylko pacjent odzyska przytomność, proszę mnie zawołać” – odparła Elżbieta, nie odrywając wzroku od dokumentów.

„Odpocznij, póki jest spokojnie. Na razie cisza.”

„Samą wiesz, takie rozpoczęcie dyżuru nie wróży nic dobrego” – mruknęła Elżbieta.

I jakby przewidziała. Zanim zdążyła dokończyć kawę, przywieziono kolejnego pacjenta. Nad ranem Elżbieta padła ze zmęczenia i zasnęła przy biurku, głowę kładąc na papierach. Obudziła ją Anna, oznajmiając, iż pacjent po wypadku odzyskał przytomność.

Mogła powiedzieć, iż jej dyżur się skończył, iż ktoś inny się zajmie chorym, iż wszystko będzie w porządku – ale wstała i poszła na OIOM. Nie w jej naturze było iść do domu, nie upewniwszy się, jak czuje się operowany przez nią człowiek.

Pod jarzeniowymi światłami linoleum na korytarzu lśniło jak tafla wody. Elżbieta cicho weszła na salę. Wcześniej nie miała czasu mu się przyjrzeć – teraz zobaczyła przystojnego mężczyznę, oplecionego przewodami i czujnikami. Spojrzała na parametry monitora, a gdy znów na niego spojrzała, zauważyła, iż on też ją obserwuje.

Nawet leżąc na szpitalnym łóżku, sprawiał wrażenie pewnego siebie i patrzył na nią z wyższością. Gdyby choć odrobinę jego pewności… Z trudem powstrzymała się, by nie odwrócić wzroku.

„Jak się pan czuje, panie Tomaszu? Musieliśmy usunąć śledzionę. Stracił pan dużo krwi. Ma pan dwa złamane żebra, ale płuco nieuszkodzone. Nie ma zagrożenia życia. Lekko pan wyszedł na tym. Dzwonili już z policji – chcą z panem porozmawiać. Poprosiłam, by dali panu czas dojść do siebie.”

„Dziękuję” – odpowiedział ochryple.

„Mój dyżur się kończy, do zobaczenia jutro.” – Elżbieta wyszła z sali.

Karetka, która akurat przywiozła kolejnego pacjenta, podwiozła ją do domu. W przedpokoju powitał ją rudy kot. Otrzepała się o jej nogi i, zadzierając ogon, pobiegł do kuchni. Strasznie chciało jej się spać, ale musiała najpierw nakarmić Mruczka, inaczej nie dałby jej zasnąć. Elżbieta zasnęła, zanim głowa dotknęła poduszki.

Następnego dnia pacjent wyglądał znacznie lepiej, choćby się uśmiechnął, gdy Elżbieta weszła na salę.

„Dzień dobry. Widzę, iż czuje się pan lepiej. Dziś przeniesiemy pana na zwykłą salę, oddamy telefon, będzie mógł pan zadzwonić do rodziny.”

„Nie mam tu nikogo. Sporo problemów pani wczoraj narobiłem?” – Patrzył na nią wciąż z tą samą, irytującą pewnością siebie. Jak on to robił?

„Kiedy mnie pani wypisze?” – zapytał.

„Dopiero co został pan zoperowany, ma pan złamane żebra… Tydzień na pewno tu pan spędzi, potem zobaczymy. Wybaczcie, inni pacjenci czekają.” – Elżbieta wyszła z sali.

Przed wyjściem jeszcze raz zajrzała do niego, sprawdziła monitor i kroplówkę. Gdy znów na niego spojrzała, znów zobaczyła jego wpatrzony, zainteresowany wzrok. Uśmiechnął się.

Po plecach przebiegł jej dreszcz. Ela już widziała taki uśmiech. Miała dobrą pamięć do twarzy – nie pamiętała, by go wcześniej spotkała, ale ten grymas wydał się jej znajomy.

Cały wieczór głowiła się, gdzie mogła widzieć ten uśmiech, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Następnego ranka pacjent już na nią czekał, siedząc na łóżku. Ktoś przyniósł mu koszulkę.

„To pielęgniarka. Moje ubrania były całe we krwi” – wyjaśnił, widząc jej zdziwienie. – „Wydaje mi się…” – Spojrzał na jej identyfikator. – „Elżbieto, iż chcesz mnie o coś zapytać.”

„Nie… to znaczy, tak. Spotkaliśmy się kiedyś?” – wyjąkała.

„Nie pamiętam. Mam dobrą pamięć wzrokową – nie zapomniałbym takiej pięknej kobiety. Wiesz, taki wzrok jak twój widziałem tylko raz. W innym mieście, w innym życiu, wiele lat temu.” – Znów się uśmiechnął i od razu się skrzywił. Złamane żebra dawały o sobie znać.

„Może pan wstawać, ale ostrożnie” – powiedziała Elżbieta.

„Wpadniesz jeszcze do mnie?” – nagle zapytał.

„Tak, jeżeli dyżur będzie spokojny.”
*”Co za urojenie? Czemu zachowuje się tak, jakbym mu coś była winna?”* – pomyślała.

„No i co, doktor, już pamiętasz, gdzie się spotkaliśmy?” – zapytał następnego dnia.

„Wydawało mi się” – odparła.

„A ja myślę, iż jednak. Twoje oczy na pewno pamiętam.”

„Co jest nie tak z moimi oczami?” – Ela nie chciała o tym mówić, ale ciekawość rozsadzała ją od środka.

„Pierwszego dnia myślałem, iż jesteś zmęczona, ale następnego wyglądałaś wypoczęta, a wzrok miał”Może to przeznaczenie, iż znów się spotkaliśmy,” szepnęła Elżbieta, a w jej oczach pojawił się pierwszy od dawna promyk nadziei.

Idź do oryginalnego materiału