Zawsze chciałam być dziewczyną
gangstera – pomyślałam zgięta wpół nad wanną kończąc czynność wybitnie nudną i
monotonną – pranie manualne. Pytanie tylko czy naprawdę i
czy ZAWSZE
chciałam być dziewczyną gangstera? Nie, nie sądzę by taka rola kiedykolwiek mnie
pociągała. Za to zawsze kiedy interesujący film przenosi mnie w epokę sprzed lat
lubię się zastanowić jakby to było
gdybym żyła w tym samym czasie i miejscu.
Kiedy wraz z mężem jakiś czas
temu oglądaliśmy film „Chłopcy z ferajny” nagle w naszych głowach pojawiła się
z głośnym brzdękiem złota myśl zupełnie jak w kreskówkach. Oboje doszliśmy do wniosku, iż chcemy
przenieść klimat tych czasów w swoje 4 ściany.
Okazją, która pomogła wcielić
pomysł w życie były urodziny mej brzydszej połówki. Żeby nie skończyło się na tak zwanej lepszej kolacji
zmieniliśmy nasz salon w wielkiej płycie
w ekskluzywny klub rodem z lat 70-tych, a okrągły stół po prababci w stolik,
przy którym spędzali długie noce „Chłopcy z ferajny” w towarzystwie efektownych dziewczyn, w dymie cygar, oparach whisky oraz blasku
przyćmionego światła odbijającego się w wiaderku z szampanem. Klimatu dopełniła ścieżka dźwiękowa z filmów
„Chłopcy z ferajny” oraz „Ojciec chrzestny”.
Mając na uwadze, iż chcemy poczuć
klimat gangsterski to dżinsy odpadły w przedbiegach. Mąż założył białą koszulę
i spodnie w kant w prążki, a do tego czarne szelki i wzorzysty krawat.
Prezentował się fantastycznie zwłaszcza kiedy zapalił cygaro J
Mnie przypadłą rola „dziewczyny gangstera”,
choć teraz po fakcie doszłam do wniosku, iż za mało zaszalałam z dodatkami.
Odkryłam jednak wielki potencjał i urodę „małej czarnej” z lat 60 pokazującej,
że kiedy nie ma dekoltu na wierzchu i odkrytych ramion też można wyglądać
kobieco.
Do sukienki postanowiłam założyć wielka złotą broszkę w kształcie
kilku sznurów połączonych ze sobą, złotą bransoletę, wielkie spiralne kolczyki
i okazały pierścionek z oczkiem „a la diament” J
Do tej roli najbardziej pasował pierścionek od Sarah Coventry.
Buty jakie
widzicie to ciekawostka w moich obuwniczych zbiorach. To złote klapki marki
Terry de Havilland kupione niegdyś w Retro Clubie.
Dopełniały całości stroju na wieczór i idealnie wpasowały
się styl „a la król Midas” czyli im więcej złota i połysku tym lepiej. Zabrakło
wymyślnej fryzury a’la kapusta i mocnego makijażu, ale post piszę JA czyli ktoś
kto sobie samej potrafi świetnie umalować jedynie usta i związać włosy w nieskomplikowany
kucyk… Obiecuję sobie już od dłuższego czasu, ze wreszcie skrócę włosy i może
ten radykalny krok ułatwi mi życie choćby w tym małym zakresie
Kiedy skończyliśmy jeść delikatne
foiegras i wyborne steki, nadszedł czas na deser. Nie jestem osobą palącą, ale
kolorowe papierosy Sobranie widoczne na zdjęciu skusiły mnie na tyle skutecznie
by tego wieczoru dać się ponieść z prądem :D
Pokój w jakimś momencie wypełnił
dym papierosów i cygara (o zapachu już nic nie mówię) i to był ten czas kiedy
oboje doszliśmy do wniosku, iż jeszcze
za wcześnie na oddanie się w objęcia Morfeusza.
Wieczór zakończył film i byli
to oczywiście „Chłopcy z ferajny” J
Wszystkiego naj bohaterze tego
wieczoru J