Dziękuję, córko, za te wszystkie smakołyki, choćby nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła! – mama stała w progu swojego domu i nie wiedziała, jak mi się odwdzięczyć. Ale coś w jej głosie mnie zaniepokoiło, przez chwilę miałam wrażenie, iż chce, żebym jak najszybciej wyjechała. gwałtownie jednak odrzuciłam te złe myśli – dlaczego miałaby chcieć mnie się pozbyć? Przecież jej pomagam, i to bardzo, bo mama jest na emeryturze i nie jest w stanie sama się utrzymać, choćby jeżeli chodzi o podstawowe rzeczy. Dlatego razem z mężem postanowiliśmy, iż będziemy ją wspierać.

przytulnosc.pl 14 godzin temu

Jestem zamężna od dawna, mieszkam osobno i razem z mężem całkiem dobrze zarabiamy. Nie mogę powiedzieć, iż jesteśmy bogaci, ale mamy własne mieszkanie, samochód, stać nas na lepsze rzeczy i wyjazdy na wakacje. Mamy dwie córki, które studiują w stolicy i tam mieszkają, więc teraz jesteśmy z mężem sami.

A mama żyje z emerytury, jej dom trudno utrzymać, a ceny jedzenia nie są niskie. Kiedyś spotkałam ją w sklepie i zobaczyłam, iż wybiera produkty na dziale z przecenioną, przeterminowaną żywnością. Zrobiło mi się jej tak żal, iż prawie się popłakałam.

Tego dnia i tak przyjechaliśmy z mężem na zakupy, więc od razu kupiliśmy mamie wszystko, co potrzebne – świeże i dobrej jakości. Zrobiliśmy zapasy na tydzień czy dwa, żeby niczego jej nie brakowało, a potem ustaliliśmy, iż będziemy tak robić regularnie – jak kupujemy dla siebie, to i dla mamy.

Na początku się wzbraniała, ale potem się ucieszyła, bo z naszą pomocą jej życie stało się łatwiejsze – już nie musiała jeść przeterminowanej śmietany i nadgniłych jabłek.

Tak to trwało prawie osiem miesięcy. W soboty jeździliśmy do centrum handlowego, a potem od razu do mamy, zostawialiśmy jej wszystko i wracaliśmy do siebie. Czasem choćby nie wchodziliśmy do domu, bo szkoda było dnia, trzeba było jeszcze coś zrobić u siebie.

Ale tym razem chciałam wejść, bo musiałam skorzystać z łazienki. Przy okazji zajrzałam do kuchni i zauważyłam, iż kiedy mama otworzyła lodówkę, była prawie pusta. Zdziwiło mnie to, bo jeszcze niedawno przywieźliśmy jej pełne torby jedzenia. Jakim cudem tak gwałtownie się z tym uporała?

Myślałam, iż zaprosi mnie na herbatę, ale nie zaproponowała, tylko udawała zabieganą, mówiła, iż ma mnóstwo pracy. I wtedy poczułam, iż chce, żebym gwałtownie wyszła. choćby mój mąż zauważył, iż mama zachowuje się jakoś dziwnie.

Pojechaliśmy do domu, ale w drodze zorientowałam się, iż zostawiłam u mamy telefon i postanowiłam wrócić. To, co zobaczyłam, po prostu mnie oszołomiło.

Od mamy właśnie wychodził mój młodszy brat, a w rękach miał dwie torby pełne zakupów.

– Zostawiłaś sobie chociaż coś, czy wszystko oddałaś Wiktorowi? – zapytałam.

Mama, zaskoczona moim powrotem, była wyraźnie zmieszana i nie wiedziała, co powiedzieć.

Od razu poszłam do kuchni, zajrzałam do lodówki – była całkowicie pusta. Brat zostawił mamie kefir, dziesięć jajek, chleb i mleko, a całą resztę – wędliny, ryby, sery i inne przysmaki – zabrał ze sobą.

– Mamo, jak mogłaś tak postąpić? Przecież to wszystko kupowaliśmy dla ciebie! – zapytałam rozpaczliwie.

– Ale ja nie oddałam tego obcym ludziom, tylko twojemu bratu. Rozumiesz, iż on teraz ma trudny okres? Jak mogłabym nie pomóc własnemu dziecku? – tłumaczyła się mama.

– Dziecku? Wiktor ma 33 lata, niech sobie znajdzie pracę – nie wytrzymałam.

Mama tylko skrzywiła się i nie wiedziała, co mi na to odpowiedzieć. Zawsze kochała Wiktora bardziej niż mnie i jemu wszystko uchodziło na sucho.

Wiktor rozwiódł się z żoną, wrócił do naszego miasteczka, nie ma pracy, mówi, iż nie może znaleźć nic sensownego, więc chwyta się dorywczych zajęć. I nie ma skrupułów, żeby zabierać mamie jedzenie, które ja jej kupiłam.

Nie wiem, co mam teraz zrobić. Ze złości powiedziałam mamie, iż więcej jej niczego nie kupię, niech żyje, jak chce. Nie mogę utrzymywać jeszcze i brata.

Mój mąż, gdy to zobaczył, powiedział, iż mama nie dostanie od nas już nic. I rozumiem go – dlaczego on ma pracować cały dzień, żeby utrzymywać mojego dorosłego brata?

A mnie jest żal mamy, bo wiem, iż będzie jej trudno bez naszej pomocy, ale też nie chcę żywić Wiktora. Co mam zrobić? Nie wiem…

Idź do oryginalnego materiału