Dzieci zatrudniły nianię, by uniknąć spotkań ze mną

twojacena.pl 4 godzin temu

Dzieci przestały mnie zapraszać do wnuczki, wynajęły po cichu nianię, żeby się ze mną nie spotykać.

Moja własna córka nie chce ze mną rozmawiać. choćby nie odbiera telefonu. Uważa, iż doprowadziłam ich rodzinę do rozwodu, choć jestem niewinna. To ona sama prosiła o pomoc.

Ewa wyszła za mąż w wieku 18 lat. Poznała Pawła zaraz po tym, jak wrócił z wojska. Zakochała się bez pamięci, rzuciła studia i poszła na łatwiznę, a moje rady trafiały w próżnię. Musiałam ich oboje przygarnąć, żeby nie wynajmowali mieszkania. Na początku było dobrze, choćby po ślubie dogadywaliśmy się. Ale gdy Ewa zaszła w ciążę, zaczęła się do mnie przypinać, iż gotuję, a ją mdli. Zmusiłam ich, by się wyprowadzili.

Ze swatami umówiliśmy się, iż dołożymy się do mieszkania dla młodych, bo wiedzieliśmy, iż sami nie dadzą rady. Próbowałam dodzwonić się do ojca Ewy, myślałam, iż pomoże w sprawie mieszkania. A on tylko rzucił, iż wyżywił swoje dziecko alimentami i nic mu już do nas.

Gdy Ewa urodziła, pomagałam jej na każdym kroku. Cały wolny czas spędzałam z wnuczką, żeby młoda matka mogła odpocząć. Ale niedługo Ewa zaczęła udawać choroby, byle tylko zrzucić na mnie obowiązki rodzicielskie.

Często wysyłałam ich na randki, do kina czy restauracji, choćby na dziesięciodniowy urlop we dwoje. Lubiłam opiekować się wnuczką, więc nie było problemu. Owszem, byłam zmęczona, ale cóż się nie robi dla szczęścia dziecka?

Gdy wrócili z wyjazdu, zaproponowałam zięciowi remont. Przecież tylko wylegiwał się po pracy, choć miał luz w grafiku. Przywiozłam im materiały, a wnuczkę zabrałam do siebie na dwa tygodnie. choćby wysłałam ekipę remontową, by Paweł się nie przemęczał. Wtedy posypały się oskarżenia. Podobno nie podobało mu się, iż rozkazuję. A co miałam robić, skoro on sam nic nie organizował?

Po remoncie nasze kontakty urwały się. Dzieci przestały mnie wzywać do wnuczki, wynajęły nianię, żeby unikać ze mną kontaktu. Byłam urażona, ale na swoje urodziny zaprosiłam całą rodzinę. Córka przyszła tylko z wnuczką. A zięć choćby nie zadzwonił z życzeniami. Zrobiło mi się tak smutno… Przecież im pomagałam, remont opłaciłam… Czy na to zasłużyłam?

Paweł nakrzyczał na mnie, iż mam się nie wtrącać. Że to jego dom i nie chce mnie tam widzieć.

Może rzeczywiście przesadziłam z pomocą, ale chciałam dobrze. Teraz Ewa ciągle kłóci się z mężem i obwinia mnie. Płacze przez telefon, wylicza pretensje. Okazuje się, iż Paweł już mówi o rozwodzie. Nie widuję wnuczki, choćby głosu jej nie słyszę.

Żyłam dla nich… Co mam teraz zrobić? Dlaczego tak mnie nienawidzą?

Czasem dobre intencje ranią najbardziej. Pomagając, warto pytać, czy pomoc jest naprawdę potrzebna.

Idź do oryginalnego materiału